Wolff przyznał, że Mercedes podejmował decyzje poniżej swojej normy
Toto Wolff przyznał, że jego ekipa podczas wczorajszego, mokrego wyścigu podejmowała "katastrofalne" i "absolutnie poniżej normy" decyzje.Zespół Mercedesa podobnie jak kilka innych ekip dał się zaskoczyć lekką mżawką już na początku wyścigu. Ekipa zbyt mocno zaufała swoim prognozom licząc jedynie na delikatny opad, a tan w jednej chwili przybrał na sile, więc skorzystali na tym kierowcy, którzy wcześniej zjechali do boksu po opony przejściowe.
Lewis Hamilton i George Russell nie znaleźli się w tej grupie, a to utrudniło odrabianie strat Hamiltonowi i kompletnie zrujnowało wyścig Russella, który jakby nie było startował z drugiego rzędu.
"Uważam, że pozostaliśmy na torze katastroficznie zbyt długo. Kompletnie się pomyliliśmy" przyznawał bez ogródek w wywiadzie dla Sky Sports F1 Wolff. "Przyjrzymy się temu dokładnie."
"Takie sytuacje nigdy nie dotyczą jednej osoby, czy jednego działu. To komunikacja między kierowcą, pit wall, strategia, pogoda, a na końcu wszyscy podejmujemy decyzje. To było poniżej naszej normy, włączając w to także moje decyzje. Dobrze kiedy to boli. Jak kłuje, to to pamiętasz."
Rozczarowanie w zespole Mercedesa jest tym większe, że ekipa na Zandvoort dysponowała niezłym pakietem wyścigowym, a Russell przed wyścigiem miał realne szanse na podium. Startujący z 13. pola Hamilton po wyścigu również mówił, że miał tempo pozwalające mu powalczyć nawet z Maksem Verstappenem, który sięgnął po swoje trzecie z rzędu zwycięstwo na domowym torze.
"To przykre, gdyż bolid miał naprawdę dobre tempo. Potem mogliśmy już tylko odrabiać straty jak najlepiej potrafiliśmy. Pod koniec widzieliśmy, że George miał tempo Maksa na przejściówkach, a Lewis był bardzo szybki za Sainzem. Mogliśmy być dzisiaj znacznie wyżej."
Wolff przyznał, że cieszy go poprawa bolidu, nawet jeżeli nie udało się z niej skorzystać.
"Prędzej wolę mieć dobre tempo, szybkie auto i przeciętny wynik. Nawet jeżeli to boli. Ale to wciąż słodko-gorzkie uczucie, bo wynik jest naprawdę zły. Mogło być lepiej, ale to się nie liczy w naszym sporcie."
Obecnie Mercedesa zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów z 40-punktową przewagą nad Astonem Martinem, który w miniony weekend za sprawą Fernando Alonso stanął na drugim stopniu podium.
komentarze
1. Lulu
O walce z Maksem to możecie jedynie pomarzyć.
Jak kibicuje Mercedesom tak ich coraz bardziej konserwatywne podejście że strategiami zaczyna mnie drażnić. Tu aż się prosiło o małe ryzyko w szczególności z Hamiltonem który startował daleko i nie miał nic do stracenia . Lewis uratował im jakie kolwiek punty bo inaczej ośmieszyli by się jak Ferrari .
Bajki na temat tempa i walki z Maksem to póki co dzieciom na dobranoc niestety.
2. Fan Russell
Oj Russell
3. Supersonic
Mercedes nie pierwszy raz jest zbyt zachowawczy w podejściu. Nawet w czasach dominacji zdarzały się błędy, ale dzięki dominującemu autu można było to zatuszować. Teraz są po prostu kolejnym zespołem, który walczy o podium/punkty i te błędy są bardziej kosztowne. Oczywiście nie usprawiedliwia to błędu Russella, choć może by go nie popełnił gdyby nie Mercedes. Natomiast Hamilton pojechał solidnie i znów pokazał różnicę między kierowcami, oraz że poprzedni sezon to było najprawdopodobniej odchylenie od normy.
4. Lulu
@3 Supersonic
Odchyleniem bym tego nie nazywał. Ja zauważyłem zależność taką...Im gorszy bolid ( gorzej się prowadzi , jest bardziej nieprzewidywalny ), tym gorzej radzi sobie Lewis a Gerog lepiej . Tak jak by procentowały lata spędzone za kierownicą gównianego Williamsa . Im bolid stabilniejszy i Hamilton czuje go lepiej , tym ma większą przewagę. Takie moje spostrzeżenia.
5. NieantyF1
Hamilton myśli już chyba o Ferrari, dlatego jeździ jakiś taki zdekoncentrowany. Marketingowo byłyby to obustronne korzyści. Sainzowi Ferrari powinno podziękować, nie ma zadatków na mistrza, moim zdaniem Leclerc jest szybszym kierowcą, ma naturalny talent do ścigania a Sainz to raczej dzięki ojcu znanemu znalazł się w F1 podobnie jak kilkanaście lat temu Piquet Jr
6. markus202
@5 nie myśli o Ferrari bo im odmówił, a przebijanie się z P13 do P6 chyba nie jest oznaką dekoncentracji
7. Gumek73
@4 Lulu
Zgadzam się w 100% z tym co napisałaś.
I wydaje mi się, że podobnie jest z Maxem. Na początku sezonu, kiedy nie zna jeszcze dobrze auta i nie wie do końca jak je ustawiać, sprawia że nie czuję się pewnie i nie wyciąga maximum z całego pakietu, ale kiedy już się,,zrośnie" z bolidem, to wyczynia cuda i dokładnie to samo można powiedzieć o Hamiltonie. Było to zresztą widać na przestrzeni sezonów, gdy jeździł z Botasem, pierwsze wyścigi sezonu Botas jakoś tam dawał radę za Hamiltonem, potem porostu przepadał.
8. jogi2
Z Hamiltonem to mogli ryzykować od razu. Nie wiem na co czekali. Byłby na podium i możliwe, że za raz za Maxem
9. Frytek
Błędy zdarzają się każdemu nawet tak dobremu zespołowi, chociaż od kiedy nie mają idealnego auta to coraz częściej, to się nazywa presja.
Ale ważne jest aby potrafić się do tego przyznać i przy tym wyciągać wnioski. Taki mały plusik dla Wolffa
Taki Binotto nigdy nie widział problemu gdy doszczętnie i głupio niszczyli wyścigi. Dla nich wszystko było w porządku.
10. Manik999
Obóz Mercedesa nigdy nie był bezbłędny. W swoich czasach mieli jednak zdecydowaną przewagę osiągów, dzięki czemu błędy i problemy z balansem nie wpływały znacząco na ostateczny wynik (ewentualnie różnicę czasową na mecie oraz ilość zwycięstw w sezonie). RBR pod tym względem osiągnął prawdopodobnie niespotykany dotąd poziom w każdym aspekcie, stąd taka seria zwycięstw.
11. hubos21
Za takie wypowiedzi to go można szanować.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz