Podbijanie było największym problemem Mercedesa w Belgii
Toto Wolff podzielił się bardzo ciekawą rzeczą po zakończeniu weekendu na Spa. Jak się okazało, kierunek rozwoju obrany przez jego zespół zaowocował powrotem problematycznego podbijania.Stwierdzenie to musi oczywiście budzić niepokój wśród sympatyków Srebrnych Strzał, ponieważ wspomniane zjawisko w różnych odmianach było głównym mankamentem zeszłorocznego W13. Od początku sezonu 2023 nie występowało już ono w niemieckiej konstrukcji, aż niespodziewany powrót nastąpił w Belgii.
Ujawnił to w rozmowach z mediami Toto Wolff, sugerując, że ma to związek z poprawkami dostarczanymi na ten weekend. Mercedes mocno zmodyfikował bowiem sekcje boczne i wprowadził drobną korektę w podłodze. Austriak podkreślił jednak, że jest zadowolony z kierunku rozwoju obranego przez team:
"Głównym czynnikiem, który nas ograniczał, było podbijanie. Bolid podbijał się praktycznie na każdej prostej. Dotyczyło to zakrętu Blanchimont. Tam Lewis musiał odpuszczać, a normalnie jedzie się tam pełnym gazem. Podbijanie na prostych powoduje przegrzewanie ogumienia w strefach hamowania i robi się z tego błędne koło", tłumaczył szef Mercedesa.
"To frustrujące i musimy to przeanalizować. Wiele wysiłku włożono w przygotowanie tych aktualizacji. Chłopakom od aerodynamiki i operacjom, dzięki którym pojawiły się te poprawki, należą się ukłony. Być może to podłoga odpowiadała za to podbijanie. Musimy sprawdzić to na podstawie danych. Wierzę jednak, że obrany przez nas kierunek jest właściwy."
Swojemu przełożonemu wtórował George Russell:
"Mieliśmy trudności z powodu sporego podbijania. Wiele ekip miało z tym problem, choć nie aż tak mocno jak my. Trochę szkoda oglądać to, że w najwyższej serii sportów motorowych wiele zespołów nadal ma kłopoty z podbijaniem. Liczę, że coś na tym polu poprawi się w przyszłości", skomentował brytyjski kierowca.
komentarze
1. Lulu
Z kamery pokładowej Lewisa było to widać doskonale . W zasadzie to byłem mocno zaskoczony . Cóż, głowy do desek kreślarskich i niech szukają rozwiązania.
2. markus202
myślałem że to już nie wróci a jednak, w zespole który miał z tym największy problem
3. Sasilton
Piątek był deszczowy, więc nie mieli czasu na przetestowanie tych części.
Z tego co słucham, to Lewis bez problemu miałby spokojnie P2.
4. Jacko
@2. markus202
W Ferrari też przecież ciągle mają z tym problem od czasu do czasu. Wszystko zależy od toru i ustawień.
5. dexter
Chociaz Mercedes przywiozl do Belgii zmodyfikowane sekcje boczne, to nie mozna powiedziec co to przynioslo. To byl najbardziej niekorzystny weekend w ktorym takie rzeczy mogly nadejsc. Tam byl sprint, nie bylo pierwszego treningu i wlasciwie nic nie mozna bylo zrobic. Nie mozna bylo dostroic pojazdu, nie mozna bylo porownac go z tym, co bylo kiedys, potem byly dwie poldeszczowe i polsuche sesje kwalifikacyjne. Sprint byl taki sam. Skonczylo sie na tym, ze pod koniec zrobilo sie bardziej sucho i potem jest tylko jeden wyscig. A jesli bolid byl zle ustawiony, to nic tez nie mowi o poprawkach.
W wyscigu kierowcy Mercedesa nieoczekiwanie dostali bouncing, gdzie mozna myslec, ze to jest dawno rozwiazane. Bouncing pojawil sie na prostej od zakretu nr 15 do szykany Bus Stop. Blanchimont jest wlasciwie zakretem, ktory nawet w deszczu pokonany zostaje bez problemu z tymi pojazdami z efektem przyziemnym, ale Hamilton musial zwolnic. To pokazuje jak krytyczne bylo wszystko. Ale nie mozna powiedziec, ze Mercedes popelnil blad patrzac na upgrade. Mysle, ze ustawienie samochodu bylo niezwykle trudne. I wszyscy w jakis sposob poszli na zly kompromis - jedni troche bardziej ryzykowali, inni mniej. Jak powiedziane: nie bylo longruns, nie bylo okrazenia na suchym torze z pelnymi bakami. W zasadzie nie widomo bylo jak plyta podlogowa bedzie sie zuzywac. Nie bylo danych o zuzyciu paliwa (Ferrari mialo zbyt malo, Mercedes mial za duzo paliwa i byl za ciezki), nie bylo danych dotyczacych chlodzenia hamulcow itp. Wszystko zalezalo od symulacji. To byla klasyczna podroz w ciemnosc i mozna bylo to zobaczyc od razu, zwlaszcza w przypadku przeswitu. To bylo krytyczne. W Astonie Martinie od razu powiedzieli, ze wolelibysmy konserwatywnie podniesc pojazd, ale tak, ze nie zostaniesz zdyskwalifikowany.
6. dexter
A jesli mozna spojrzec na ustawienia: RB byl jak zawsze niezwykle szybki na prostych, Hamilton byl szybki, Ferrari bylo szybkie (wiec tez Leclerc), a mimo to wszyscy byli bardzo dobrzy w sektorze numer 2 (czasami nawet tak szybcy jak McLaren, ktory jechal z duza iloscia skrzydla). Moze to tylko oznaczac, ze wszystkie powyzsze pojazdy jechaly stosunkowo nisko ustawione. Bo to jedyny sposob na uzyskanie docisku na zakretach, jesli jedziesz z mala iloscia lub nie masz na nich zadnych skrzydel. Oznacza to, ze podjeli pewne ryzyko, ale z pewnoscia nie byli w optymalnym zakresie, ktorego faktycznie potrzebuja. I sprawy prawdopodobnie nie potoczyly sie tak jak liczono w Mercedesie, poniewaz inzynierowie nie wiedzieli wystarczajaco duzo o samochodzie.
7. dexter
Wiec nie sadze, aby Mercedes mogl byc usatysfakcjonowany, bo musieli znowu zrezygnowac przynajmniej ze statusu najlepszego goniacego. Lewis wlasciwie nie mial szans z Charlesem. To sa rzeczy ... Tam juz iskrzy poprawnie. Sytuacja jest pod kontrola, ale na kotle jest cisnienie. Albowiem Toto Wolff ma absolutna racje, kiedy mowi: tu nie nalezymy. I oczywiscie ma Lewisa Hamiltona, ktory wywiera presje. I ma George'a Russell'a, ktory prawdopodobnie wywiera na nim jeszcze wieksza presje, poniewaz nie ma tytulow, a teraz w koncu chcialby dojrzec i stac sie seryjnym zwyciezca. Jestem tego pewien, ze w Mercedesie ludzie nie sa tak szczesliwi patrzac na obecna sytuacje. W takich momentach trudno jest podniesc nogi wysoko na stol.
Wyprobowano tez rozne strategie, poniewaz temat nieprzewidywalnej w wiekszosci zlej pogody w Ardenach musial byc tematem dyskusji jak to czesto bywa. W sobote panowal deszczowy chaos, a w niedziele w wiekszosci bylo sucho. Russell uzywal tylnego skrzydla, ktore zostalo znacznie postawione i dostosowane do warunkow deszczowych na ten weekend w odroznieniu do kolegi z zespolu Lewisa Hamiltona. Wiec taktyka zostala podzielona, poniewaz prognoza pogody jest zawsze nieco niejasna przy zmiennych warunkach na torze Spa-Francorchamps.
We wszesnym etapie zaczely sie tez problemy z tym tylnym skrzydlem: brak maksymalnej predkosci. Russell nie byl w stanie wyprzedzic innych pojazdow mimo systemu DRS. I to jest fenomen, ktory czesto widac na Spa. Mianowicie na treningach niekorzy jezdza z podzielona strategia i jada z mniejszym lub wiekszym dociskiem. Jesli jedziesz z wiekszym dociskiem, jestes logicznie lepszy (szybszy) na mokrym torze. Znowu na dlugich prostych gdy robi sie sucho, bedziesz w niekorzystnej sytuacji. Podjecie tego ryzyka jest zawsze decyzja miedzy kierowca (w tym przypadku George Russellem) a jego inzynierem wyscigowym. Lewis tego nie zrobil - moze z doswiadczenia, poniewaz wiedzial, ze prawdopodobienstwo wyschniecia asfaltu jest wieksze niz zmoczenia. Wiec w pewnym sensie pozostaje przy ustawieniach na sucho.
Konsekwencja jest oczywiscie to, ze trudniej jest dogonic, nawet jesli masz szybszy pojazd. Przy tak wysokich predkosciach jedziesz po dlugich prostych jakbys uderzal w sciane (oczywiscie jedziesz, ale wzrost predkosci nie odpowiada liniowo wzrastajacemu oporowi powietrza). Tyle, ze taka jest wola kierowcy wyscigowego. I to nie jest tez tak, ze jest to wymagane przez Toto Wolffa, a kierowcy dziela sie i obie opcje maja swoja szanse. Zwykle zalezy to od kierowcy wyscigowego, poniewaz on musi sobie jakos poradzic z tym przeklenstwem. Tzn. albo na mokrym torze mniej skrzydla, albo wiecej skrzydla na suchym torze. To zawsze jest pewien problem dla kierowcow i dlatego nie traktuje sie tego w taki sposob ala: zamknij buzie, tak to robimy i koniec. Nie, to decyzja kierowcy, bo ostatecznie on prowadzi pojazd na granicy limitu.
8. dexter
A co do Lewisa Hamiltona ... Drugi pit-stop, Lewis zjezdza i zaklada miekkie opony. Ze tak powiem jest teraz goniacym. Tym posunieciem (patrzac na taktyke) probujesz zrobic cos w dziale strategicznym, aby doprowadzic przeciwnika do bledu. Fakt, ze te miekkie opony funkcjonowaly dosc dobrze, sklonily teraz Mercedesa do pokonania drugiego stintu na miekkiej mieszance. Przeciwnicy musza wtedy podjac to samo ryzyko, bo moze maja pojazd, ktory nie radzi sobie dobrze z tymi oponami. Albo jest powiedzmy tak jak w przypadku Ferrari, gdzie ekipa robi swoje. A to jest cos b. trudnego. I tak wyglada czesc strategii, tzn. wywieranie presji na przeciwniku i doprowadzenie go do bledu. Hamilton musial puscic Alonso z powodu postoju, ale natychmiast ponownie skasowal go na swiezych miekkich oponach. Leclerc zreagowal (rowniez zmienil ogumienie na czerwony kolor) i wlasciwie niewiele sie wydarzylo. Pytanie brzmialo oczywiscie: co zrobia dwa Red Bulle z przodu, poniewaz wciaz byly na posredniej oponie przez wiele okrazen? Verstappen byl zbyt daleko, ale Perez to ktos, kogo mozna miec w zasiegu wzroku. Ekipy lubia stosowac taktyke i probowac przynajmniej zlapac kogos na niewlasciwej nodze. Sek w tym, ze ludzie w Red-Bullu tez nie spia. W efekcie koncowym byl to wyscig dla Mercedesa z kategorii: ani ryba, ani mieso ...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz