Leclerc łączony z Astonem Martinem. Norris rozmawia z Audi
Bardzo ciekawe doniesienia pojawiły się po weekendzie w Montrealu. Wszystko za sprawą informacji przekazanych przez uznanego dziennikarza, Joe Sawarda. Te dotyczą m.in. potencjalnych ruchów transferowych młodych gwiazd F1 czy nietypowego ustawienia początku kalendarza sezonu 2024.Rynek transferowy kierowców póki co nie gwarantuje takich emocji jak jeszcze 12 miesięcy temu. Oprócz niepewnych pozycji tegorocznych debiutantów i szukania miejsca dla Micka Schumachera przez niemieckie media niewiele dzieje się na tym polu. A jeżeli jakieś pogłoski się już pojawiają, to najczęściej dotyczą one przedstawicieli Ferrari.
Nic w tym dziwnego, ponieważ Scuderia nieudanie rozpoczęła kampanię 2023, z czego wyraźnie nie jest zadowolony Charles Leclerc. Monakijczyk co rusz wylewa swoją frustrację w mediach, a już w kwietniu przewijały się pierwsze pogłoski, że rozgląda się za nowym pracodawcą. Wówczas wiele mówiło się o Mercedesie, ale na horyzoncie miała pojawić się kolejna ciekawa opcja.
Według Joe Sawarda, chodzi o Astona Martina, który chcąc nie chcąc musi mieć przygotowaną alternatywę na wypadek emerytury Fernando Alonso. Z perspektywy Monakijczyka byłaby to godna do rozpatrzenia możliwość ze względu na obecne świetne osiągi Zielonych, a także ich współpracę z Hondą od sezonu 2026.
Południowoeuropejska prasa z kolei już dawno w barwach Audi umieściła Carlosa Sainza, a to za sprawą jego bliskich powiązań z Andreasem Seidlem. Być może w niemieckim zespole będzie można zobaczyć całą dawną kapelę z McLarena (włączając w to oczywiście Jamesa Keya), ponieważ - zdaniem brytyjskiego żurnalisty - rozmowy z nim ma prowadzić Lando Norris.
Do końca sezonu 2025 formalnie Brytyjczyk jest związany kontraktowo ze swoją obecną ekipą, więc teoretycznie nic nie stałoby na przeszkodzie transferu do Hinwil, a projekt McLarena nie wygląda na razie tak kolorowo jak próbuje to przedstawiać Zak Brown. Zresztą kolejną osobą łączoną z Audi jest rezerwowy stajni z Woking, Alex Palou, który ostatnio świetnie radzi sobie w IndyCar.
Odchodząc już od tematu kierowców, Saward dostarczył też porcję ciekawych wiadomości ws. przyszłorocznego kalendarza. Budowa jego jest skomplikowana ze względu na święto ramadanu przypadające od 10 marca do 8 kwietnia. Wobec tego problemem miały być rundy organizowane na Bliskim Wschodzie, choć pojawiały się doniesienia o wypracowaniu dobrego rozwiązania.
Zakładało ono inaugurację w Arabii Saudyjskiej, następnie tournee po Azji i Australii i powrót na GP Bahrajnu. Jak się jednak okazuje, znaleziono jeszcze lepsze wyjście z tej sytuacji - szczególnie dla krajów Zatoki Perskiej i kont włodarzy serii - a mianowicie zorganizowanie zawodów w Sakhir i Dżuddzie... w soboty.
W takim wypadku bahrańska runda odbyłaby się 2 marca, a arabska 9 marca i w żaden sposób ramadan nie przeszkodziłby zmaganiom F1. Bardzo ciekawie może być natomiast w dalszej części terminarza, bo po wizycie w Australii cyrk ma przenieść się do Japonii, o czym spekulowano już na początku kwietnia.
W zasadzie przeniesienie zawodów na Suzuce z jesiennego terminu na wiosenny jest potwierdzone, a to za sprawą twitterowego wpisu tamtejszego polityka, Keijiego Furuyi, który ujawnił, że odbędą się one tydzień po Grand Prix FE w Tokio, co sugerowałoby datę 7 kwietnia. Można być zatem pewnym, że wówczas pogoda nie będzie sprzymierzeńcem królowej motorsportu.
モータースポーツ振興議員連盟にて、昨年に引き続き11月開催のWRCジャパンラウンドについて説明。簡易舗装した豊田スタジアムもステージに活用。チケットは35000人分売り出し予定。即日完売か。
— 古屋圭司 (@Furuya_keiji) June 20, 2023
また来年3月末には、フォーミュラEをビッグサイト公道を活用して開催予定。次週には鈴鹿でF1開催。 pic.twitter.com/YKXV1wU80D
Dalej również ma być ciekawie, bo do harmonogramu mają powrócić Chiny, które powoli odczuwają presję ze strony Korei Południowej, gdzie F1 chciałaby ponownie organizować wyścigi. 5 maja kierowcy najprawdopodobniej zawitają do Miami, a potem w grę wchodzą różne opcje.
Zważywszy na dążenia do zredukowania liczby niepotrzebnych podróży, w to miejsce idealnie wkomponowywałaby się Kanada, która jednak nie chce słyszeć o porzuceniu czerwcowego terminu. Dlatego też należy się nastawiać, że - podobnie jak w tym roku - cyrk F1 najpierw przyjedzie do Europy, aby później znów wrócić do Ameryki Północnej. Pozytywnym znakiem ma być jednak przeniesienie GP Azerbejdżanu w okolice wyścigu w Singapurze.
- 2 marca (sobota): GP Bahrajnu - Sakhir
- 9 marca (sobota): GP Arabii Saudyjskiej - Dżudda
- 24 marca (niedziela): GP Australii - Melbourne
- 7 kwietnia (niedziela): GP Japonii - Suzuka
- 21 kwietnia (niedziela): GP Chin - Szanghaj
- 5 maja (niedziela): GP Miami - Miami
Na koniec sawardowe plotki nie omieszkały zahaczyć o oponiarski wątek. Na poważnie do walki o dostarczanie ogumienia do F1 włączyło się bowiem Bridgestone, a w miniony weekend źródła BBC miały przekazać, że tę ofertę poparło dwóch wielokrotnych mistrzów świata z obecnej stawki.
Saward wyjaśnił zaś, dlaczego Japończykom tak nagle zaczęło zależeć na powrocie do sportu. Chodzi naturalnie o amerykański rynek i ekspansję tam firmy Firestone, której właścicielem jest właśnie Bridgestone. To mogłoby się jedynie udać, gdyby nazwa owego podmiotu znalazłaby się na mieszankach, począwszy od 2025 roku.
komentarze
1. TomPo
Powtorze to co napisalem tu niedawno.
Z biznesowego punktu widzenia, to Stroll powinien juz dawno pogonic syna z zespolu i zastapic na przyklad LEC, z ktorym mozna budowac przyszlosc zespolu, a ktory marnuje sie obecnie w Ferrari i gdyby nie to, ze papa Stroll jest szefem zespolu, to szczytem osiagniec Strolla bylaby jazda w Williamsie. Chlopak ma przeblyski raz na jakis czas, ale to za malo na F1. Obecnie to zal patrzec na to, jak kaleczy potencjal bolidu Astona. Gdyby nie ALO, to Aston nawet nie wiedzialby ze maja taki dobry bolid.
2. hubertusss
Nie wiem czy Leclerc się odważy. AM w tym roku jest dobry. Ale za rok na pewno Mercedes się poprawi. Ferrari no może Charles już na to jakoś mocno nie liczy ale to jednak Ferrari. Przejście do AM z Ferrari za rok może być czymś w rodzaju zamienił stryjek siekierkę na kijek.
3. toddlockwood
Ferrari jest jakie jest, nikt przy zdrowych zmysłach nie odchodziły z Ferrari chyba że by się tam paliło i waliło. Może to jest dno i muł ale to ciągle Ferrari.
Tym bardziej że niedawno dołączył Vesseur gdzie Leclerc jest jego pupilkiem. Osobiście jestem zdania że oburzenie Lec w mediach to element większej gry gdzie Leć gra pod Vesseura by wymusić określone zmiany w zespole.
4. Addd
Leclerc nie przejdzie do Astona, nie ma na to szans. Jeśli chodzi o Norrisa i Sainza tu są już większe szanse.
5. hubos21
Tylko od 2026 znowu może się zmienić układ stawki na czele a Alonso raczej dotrwa do tego czasu.
6. Krukkk
@4. Dlaczego nie ma szans na transfer Charles'a do Aston Martin?
7. Michael Schumi
@3 Moim zdaniem nie musi to być pod publikę. Kto by się nie wkurzył? Alonso też przelewał mnóstwo frustracji, gdy jeździł w McLarenie napędzanym Hondą, że nie omieszkał tego skomentować dosadnie podczas domowego wyścigu Hondy w Japonii. Leclerc za to ma dość, bo nie dość, że nie ma sprzętu by walczyć w czołówce to jeszcze jego własny team potrafi spieprzyć każdy wyścig totalnie dziecinnymi błędami.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz