Wolff skomentował kolizję swoich kierowców
Szef Mercedesa nie omieszkał podzielić się komentarzem nt. nietypowej wpadki swoich kierowców podczas sobotniej czasówki. Podobnie jak oni - uznał ją za nieporozumienie, które jednak nigdy nie powinno zdarzyć się w kwalifikacjach.Kibice Mercedesa zamarli na chwilę pod koniec Q2, kiedy przypomniały im się przykre wspomnienia z hiszpańskiego toru z 2016 roku. Wówczas doszło do pamiętnej kolizji między Nico Rosbergiem a Lewisem Hamiltonem, a dzisiaj niemal podobnie zakończyła się przygoda tego drugiego z George'em Russellem.
Chcący rozpocząć szybkie okrążenie 25-latek zajechał drogę starszemu koledze, który prawdopodobnie zamierzał zabrać się za nim w strugę powietrza. Doprowadziło to do zderzenia między tą dwójką, w wyniku czego uszkodzone zostało przednie skrzydło bolidu oznaczonego numerem "44".
Po zakończeniu sesji - oprócz oczywistych przeprosin i domagania się takowych - pojawiły się też jednoznaczne komentarze ze strony kierowców, którzy uznali cały incydent jako nieporozumienie. Wtórować im postanowił Toto Wolff, choć podkreślił również, że nigdy nie powinno dojść do niego:
"Wszystko sprowadza się do nieporozumienia. Kierowcy tego samego zespołu nie chcą przecież doprowadzić między sobą do kolizji na finałowym kółku kwalifikacyjnym. To była po prostu niefortunna sytuacja", wyjaśniał pryncypał Mercedesa, cytowany przez RacingNews365.
"George rozpoczął [szybkie] okrążenie, a Lewis dostrzegł w tym swojej szansy, nie zwracając uwagi na to, że George też jest na takim kółku. Wygląda to trochę dziecinnie, natomiast było to tylko nieporozumienie. Czy uszkodzenia kosztowały Lewisa pierwszy rząd? Straciliśmy przednie skrzydło, ale sama specyfikacja czy ustawienia były identyczne, więc nie było żadnej różnicy."
"To nie powinno mieć miejsca. Zespołowi partnerzy nigdy nie powinni się ze sobą zderzyć i to samo dotyczy innych samochodów. Nie powinno być żadnych kolizji w czasówce. Zawsze pojawiają się niesprzyjające okoliczności, które mogą karać dwa auta."
"W tym przypadku nie dotknęły one George'a, gdyż o tym nie wiedział, zaczynając swoje okrążenie. Lewis natomiast musiał zmienić przednie skrzydło. Tutaj chodzi o wysiłek zespołowy i coś po stronie naszej komunikacji. Musimy ją zbadać po tym incydencie, żeby uniknąć tego w przyszłości. Nie była to jednak żadna dramatyczna sytuacja."
Bardziej niż samą kolizją Wolff przejął się przewagą Maxa Verstappena nad resztą stawki i tym, że żaden z Mercedesów nie wykorzystał znakomitej szansy do tego, by znaleźć się obok niego w pierwszym rzędzie startowym. Z drugiej strony Austriak jest zadowolony z tego, że nowy, monakijski pakiet zaczyna przynosić pozytywne efekty, co można było wywnioskować z niezłych czasów Hamiltona z Q1 i Q2:
"Po prostu nie wiem, jak Red Bull jest tak daleko. Verstappen w ogóle jest na innym poziomie. Wnerwia mnie to, co mówię, aczkolwiek taka jest właśnie rzeczywistość. Istnieje taka merytokracja, według której to właśnie oni wykonali najlepszą robotę, kierowca jeździ wybornie i dzięki temu są tak daleko. I tylko nad tym mamy kontrolę."
"Wyniki po wprowadzeniu ulepszeń były dziś solidne i powinniśmy plasować się tuż za Maxem - przynajmniej na podstawie tego, co widzieliśmy w 3. treningu. Wobec tego rozczarowanie jest dość duże, bo oczekiwaliśmy nieco więcej. Spoglądając bowiem na różnice czasowe, było dzisiaj naprawdę ciasno i w łatwy sposób coś mogło pójść źle."
"Mogliście zobaczyć, jak Leclerc odpada w Q1 czy Perez w Q2. Zresztą wiatr zmienił się o 180 stopni i być może niektórzy dali się na tym złapać. Jeśli chodzi o wprowadzone przez nas poprawki w ostatnim wyścigu, wierzę w ten pakiet. Dzięki temu możemy pracować z pewną stabilnością, nie kwestionując niektórych elementów jak np. nadwozie, podłoga czy przednie zawieszenie. Mając do nich pewność, możemy iść naprzód."
Na koniec szef Mercedesa odniósł się do braku awansu Russella do finałowego segmentu sobotnich zmagań. Zdaniem 51-latka, w samochodzie Brytyjczyka zawiodły nietrafione ustawienia:
"Od samego początku było jasne, że obrany przez kierunek ustawień w kontekście George'a osłabił ten samochód. Od samego początku skarżył się na brak przyczepności, dobijanie oraz podsterowność i nadsterowność. Musimy to jakoś odkręcić i dokładnie zrozumieć, co mogliśmy zrobić inaczej."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz