FIA rzuciła nieco więcej światła na plan wdrożenia nadkoli w F1
Międzynarodowa Federacja Samochodowa rzuciła nieco więcej szczegółów na propozycję wykorzystania podczas deszczowych wyścigów nadkoli, które miałyby za zadanie ograniczyć rozprysk wody za samochodami i tym samym umożliwić wcześniejsze wznowienie rywalizacji na torze.W raporcie FIA po listopadowym spotkaniu Komisji F1 znalazła się wzmianka o przetestowaniu zdejmowanych nadkoli, które poprawiałyby widoczność podczas wyścigów.
Obecnie kierowcy mają do dyspozycji dwa rodzaje deszczowego ogumienia. Tzw. przejściówki, które zakładane są w chwili, gdy tor staje się mokry od lekkiego deszczu, oraz tzw. pełne deszczówki, które charakteryzują się znacznie lepszymi parametrami odprowadzania wody.
Problem w tym, że w ostatnim czasie mało kto korzystał z opon deszczowych, gdyż głównym czynnikiem ograniczającym ściganie w warunkach deszczowych jest widoczność za bolidami. Sytuację pogorszyła zmiana przepisów technicznych, które teraz kładą większy nacisk na wykorzystanie tuneli venturiego znajdujących się pod podłogą bolidów.
Prace nad zdejmowanymi nadkolami już trwają i istnieje duża szansa, że w drugiej połowie przyszłego roku zostaną one fizycznie sprawdzone na torze, ale ich wdrożenie najprawdopodobniej nastąpi nie wcześniej niż w sezonie 2024.
Nadkola w bolidach Formuły 1, które z natury rzeczy określane są jako auta jednomiejscowe z odsłoniętymi kołami wzbudzają nie małą intrygę wśród kibiców, a szef działu bolidów jednomiejscowych FIA, Nikolas Tombazis, rzucił nieco więcej światła na to jak ta nowinka miałaby funkcjonować.
Podkreślił przy tym, że nadkola byłby wykorzystywane jedynie podczas naprawdę monsunowych warunków i raz założone pozostawałby na bolidach do końca rywalizacji.
"Uważam, że wykorzystamy je tylko podczas kilku okazji w roku, może trzy razy lub coś koło tego" mówił. "Nie chcemy, aby pojawiały się za każdym razem, gdy na tor spadnie kilka kropel deszczu i nagle wszyscy mieliby je założyć."
Tombazis przyznał, że celem jego zespołu było opracowanie pomysłu, który pozwoli uniknąć powtórki wydarzeń z niesławnego wyścigu w Spa w 2021 roku, kiedy to kierowcy ze względu na złe warunki pokonali tylko kilka okrążeń za samochodem bezpieczeństwa.
Temat został jednak przyspieszony po tym jak niewiele brakowało, aby podobna sytuacja powtórzyła się na torze Suzuka w tym roku. Tym razem po długim wyczekiwaniu kierowcy normlanie wznowili rywalizację czym zapewnili kibicom sporo emocji.
"Wyścig w Spa z sezonu 2021 nadal pozostawia rany na sporcie, gdyż był to zbieg niefortunnych okoliczności" wyjaśniał Tombazis. "Gdybyśmy pojechali do Japonii i musieli się tam spakować bez wyścigu byłoby 10 razy gorzej. Naprawdę musimy znaleźć sposób na uniknięcie takich sytuacji."
"Mamy tylu kibiców, widzów płacących za bilety, zespoły podróżujące po całym świecie i mówienie im nagle, że nie mogą się ścigać nie jest zbyt odpowiedzialne z naszej strony."
"Uważam, że uda nam się tym umożliwić ściganie na poziomie, na którym teraz używamy opon przejściowych, gdyż w praktyce prawie w ogóle nie korzystamy z deszczówek. Teraz może uda się wejść na terytorium opon deszczowych."
FIA ma za sobą już pierwsze symulacje CFD nowych nadkoli, ale przyznaje, że nie jest to łatwe zadanie gdyż ciężko jest określić w jakim stosunku za rozprysk wody za samochodem odpowiedzialne są opony, a w jakim sam dyfuzor.
"Wykonaliśmy wiele symulacji CFD, gdyż chcemy mieć pewność, że urządzenia te będą miały jak najmniejszy wpływ na aerodynamikę bolidów" dodawał Tombazis. "Mają one pewien wpływ, ale nie jest on ogromny."
"Symulujemy również krople deszczu i sprawdzamy jaki mają one wpływ na efekt rozprysku. Wyzwaniem w tych symulacjach jest określenie relatywnej proporcji tego co pochodzi z dyfuzora i tego co pochodzi z opon."
"Jak tylko będziemy mieli rozwiązanie, wyprodukujemy prototyp i sprawdzimy go na niektórych bolidach, aby właściwie go ocenić."
"Spodziewam się, że zaliczymy być może poprawę o 50 procent na widoczności."
Tombazis podkreślił również, że nadkola nie będą ani zakładane, ani zdejmowane w pośpiechu.
"Nie będziemy prosili o zakładanie ich w pośpiechu" mówił. "Zakładanie lub usuwanie ich będzie odbywało się przed wyścigiem lub podczas czerwonej flagi. Jeżeli wyścig rozpocznie się na bardzo mokrym torze, nadkola pozostaną na bolidach [do końca wyścigu]."
komentarze
1. Frytek
Może to i nie głupi pomysł. Ale ilość wody jakie wyrzucają opony jest bardzo duża. Więc czy zwykłe nadkola to wytrzymają? Przy prędkości 300 km/h mogą dziać się nieźle cyrki z tymi nadkolami
2. markak
Dlatego muszą najpierw je przetestować. Zobaczymy, niech myślą.
3. matf1
Moim zdaniem, żadne symulatory.
Przetestować fizycznie taki bolid.Fakt ,że jest to duża struga wody +prędkość.
4. Markok
@2 Co do ch. Jakiś mój nieznany brat bliźniak?.. :P
Z tymi 'nadkolami' z przodu już to nie będzie jakoś głupio wyglądać, niech to testują i wprowadzają od razu, bo inaczej do 2024 jeszcze się może trafić 'wyścig bez ścigania'.
5. Gumek73
@Frytek
Co nasz na myśli piszac ,,zwykle nadkola"
No bo chyba od Fiata Punto to im nie założą:)
6. hubertusss
To jakieś bzdury są. Ciąg dalszy rozmieniania f1 na drobne. Co im to da? Ile wody pompują te koła. Wystarczy wyjść na ulicę i popatrzeć jak wąskie opony kręcące się z dużo mniejszą prędkością przy autach obudowanych w nadkola i chlapacze podnoszą do góry mnóstwo wody. A co dopiero f1. Niech lepiej się wezmą za jakąś redukcje masy czy przyspieszenie f1 a nie za jakieś pierdoły z którymi nic nie zrobią. Chlapacze od tirów z tymi nadkolami takie do samej ziemi powinni zamontować nad czym tu myśleć.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz