Wolff zareagował na sugestie o "szpiegu" Mercedesa w FIA
Szef Mercedesa postanowił odnieść się do sugestii, jakoby to była pracownica jego zespołu była odpowiedzialna za przeciek informacji na temat wykroczenia finansowego Red Bulla. "Nie wyszedł on ze strony FIA" - skomentował Austriak.W miniony piątek zakończyła się farsa związana w przekroczeniem limitu budżetowego Red Bulla w sezonie 2021. FIA formalnie potwierdziła 1,8-milionowe wykroczenie i wymierzyła bykom następujące kary: 7 milionów grzywny, 10-procentowe skrócenie możliwości rozwoju w narzędziach symulacyjnych oraz pokrycie kosztów całego dochodzenia.
Oczywiście dla mediów i najważniejszych przedstawicieli poszczególnych zespołów sprawa nie jest całkowicie zamknięta. Najwięcej wątpliwości ma sama austriacka ekipa odnośnie wycieku informacji do mediów, które doniosły o wszystkim jeszcze przed wynikami audytu finansowego.
Do tej pory spekulowało się, że mogły one pochodzić ze strony byłej pracownicy Mercedesa, Shaili-Ann Rao. Przez wiele lat była ona bliską doradczynią Toto Wolffa, którego również mieszano w te plotki z powodu zeszłorocznej walki ekip z Brackley i Milton Keynes. W Meksyku 50-latek postanowił się stanowczo rozprawić z tymi pogłoskami:
"Przeciek nie wyszedł ze strony FIA. Po prostu dziesięciu szefów działów finansowych wspólnie siedzi na tym cały rok, dochodząc, kto mógł to zrobić. Kto więc o tym dyskutował? Myślę, że oni. A ponieważ doszło do wykroczenia - nie ma znaczenia, od kogo to wyszło. Przekroczenie jest przekroczeniem. To drugorzędna sprawa. To po prostu próba Red Bulla na odwrócenie uwagi", powiedział szef Mercedesa dla niemieckiego Sky Sports.
Ostateczny werdykt FIA również wywołał pewne wątpliwości w padoku. Liczni obserwatorzy nie wierzą bowiem słowom Christiana Hornera, że wspomniane wyżej kary mogą kosztować Red Bulla aż 0,5 sekundy na okrążeniu. Mattia Binotto z Ferrari przekonuje nawet, że w pewien sposób to zaleta:
"FIA potwierdziła, że tylko jeden team pracował nieprzepisowo i to już fakt. Dwa miliony oznaczają [zysk] około 0,2 sekundy na okrążeniu. Mam nadzieję, że nie będzie to żadnego rodzaju precedens, bo my nie zamierzamy go przekraczać [pułapu wydatków]. Chcemy działać zgodnie z przepisami", stwierdził szef Scuderii dla włoskiego Sky Sports.
"Co do kary dotyczącej tunelu aerodynamicznego - jeżeli nie jest ona powiązana ze zmniejszeniem limitu budżetowego, to znaczy, że mogą wydać te pieniądze gdzieś indziej. Tak naprawdę ta sankcja nie odzwierciedla przewagi, jaką dysponował Red Bull."
Ciekawych informacji ws. negocjacji Red Bulla z FIA odnośnie ostatecznych kar dostarczyło także włoskie Corriere della Sera. Zdaniem włoskiego dziennika, w te rozmowy zaangażowany był... Bernie Ecclestone, czyli były szef F1, który ma utrzymać dobre relacje zarówno z Mohammedem Ben Sulayemem, jak i Hornerem. Brytyjczyk miał być między nimi "idealnym pośrednikiem".
komentarze
1. MacQ
"To drugorzędna sprawa. To po prostu próba Red Bulla na odwrócenie uwagi", powiedział szef Mercedesa dla niemieckiego Sky Sports."
Czyli wiemy kto to zrobił, ale nie powiemy bo to drugorzędna sprawa. Nie, to jest sprawa fundamentalna i jeszcze dzisiaj pan szef powinien zostać wezwany na przesłuchanie. Bez względu na to, czy pałamy nienawiścią do Red Bulla, czy nie, chyba wszyscy się zgadzamy, że nielegalne wynoszenie poufnych informacji jest zjawiskiem wysoce szkodliwym. Patrząc na ostatnie 10 lat, zażyłość Mercedesa z FIA zaczyna przypominać układ mafijny.
2. giovanni paolo
Tak herr złotousty. Szef działu finansowego RBR latał jak poparzony i pytał się innych, czy już zakończyli rozmowy i w ten sposób wydedukowałeś, że z ich sprawozdaniem jest coś nie tak.
3. Krukkk
Przeciez Toto nie przyzna oficjalnie, ze zawiodl sie na swoim krecie i tym samym wyglupil sie. :D
Najgorzej, jezeli faktycznie kret dostarczyl Wolff'wi materialy potwierdzajace przekroczenie budzetu Bykow tylko o 5%, a ten z podniecenia puscil to w eter. :D
4. devious
"Dwa miliony oznaczają [zysk] około 0,2 sekundy na okrążeniu. "
jeszcze niedawno budżety topowych ekip to było ok. 400 mln Euro na sezon - podobno.
Najsłabsze ekipy miały w międzyczasie poniżej 100 mln.
Więc jeżeli 2 mln dają 0,2 sekundy, to
300 mln różnicy = powinno dać 30 sekund różnicy na kółku :)))
Uwielbiam te takie pierdolomento, że 2 mln dają tyle i tyle różnicy na kółku. Jakim cudem w takim razie przy limicie finansowym I WSZYSTKICH (chyba poza Haasem i Williamsem) ekipami z takim samym limitem, wydających tyle samo - są różnice pokroju 2 sekundy między Top3 a resztą stawki?
Czyli jakby FIA chciała wyrównać stawkę, to powinna dać Alpine czy McLarenowi 10 mln wyższy budżet i oni od razu będą 1 sekundę na kółko szybsi? Na pewno? :)))
Taki Aston Martin ma kasy jak lodu a jak byli w tzw. pupie tak są. Więc chyba jednak 2 mln to nie jest 0,2 sekundy? Może być, a może nie być - kwestia trafienia z poprawkami itd. itp. Większość zespołów jednak nie do końca trafia - w tym Ferrari czy Merc ostatnio. Red Bull akurat trafia - pytanie czy to kwestia właśnie pieniędzy, czy po prostu dobrych inżynierów, którzy się "wstrzelili" z projektem - jak kiedyś inżynierowie innych ekip. Jak nawet inżynierowie Ferrari na początku sezonu...
No chyba, że ktoś twierdzi, że Ferrari miało najwięcej kasy na początku sezonu, Red Bull ich przegonił rozwojem bo wydawał wiecej, a Mercedes to straszne biedaki i gdyby tylko wydali tyle samo albo więcej niż Ferrari i Red Bull to by ich pokonali... Na pewno :)
Rozumiem, że większość kibiców i spora część dziennikarzy to kompletni kretyni - więc Binotto ich karmi takimi "uproszczeniami" - własnie dla kretynów, ale to jest straszne spłaszczanie tematu.
Znalezienie 0,2 s na kółku to czasami kwestia ustawień, czasami kierowcy (Ricciardo vs Norris), czasami np. zmiany dostawcy hamulców czy czegokolwiek innego. A także inaczej będzie zyskać 0,2 s bolidowi X, a inaczej bolidowi Y - w jednym wystarczy np. zreduować masę (jak w Red Bullu), inny już jest odchudzony ale ma elementarny problem konstrukcyjny (jak np. Mercedes) i tam 2 mln nic nie zmienią.
Takie uogólnianie i pierdolomento w stylu Binotto to zwykły dupochron dla siebie samego "przegralismy bo Red Bull był nielegalnie szybszy o 0,2 sekundy, bez tych 2 mln wydanych na catering i pensje zwolnionych pracowników Red Bull nie zdobyłby tych 200 punktów więcej a my mielibyśmy wówczas wzorowe strategie, brak awarii a nasi kierowcy by się nie rozbijali!"
Durne gadanie, tyle.
I piszę to jako osoba, która jest mocno "cięta" na Red Bulla, Marko i spółkę (tak samo jak i na Merca i Ferrari, po prostu nie lubię ostatnio tej świętej trójcy F1, a także świętej trójcy zespołów-bufonów w F1).
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz