Przedwczesna publikacja kalendarza kolejnym elementem sporu FIA-Liberty Media?
Na jaw wyszły ciekawe informacje związane ze wczorajszym komunikatem Federacji potwierdzającym terminarz na sezon 2023. Jak donoszą brytyjskie media, miała ona to zrobić wbrew woli włodarzy F1 i niezadowolenie w tej sprawie miały wyrazić same zespoły.O konflikcie na linii FIA-Liberty Media spekuluje się od początku maja i zwiększonych wymogów odnośnie biżuterii, co nie spodobało się wielu kierowcom. Cała sprawa miała być właśnie związana z tym konfliktem i walką o wpływy między tymi dwoma podmiotami.
Temat ten dość szybko został jednak wyciszony, aż niespodziewanie powrócił wtorkowego popołudnia. Wszystko przez publikację oficjalnego kalendarza przez Federację, co miało zaskoczyć... włodarzy mistrzowskiej serii. Tak przynajmniej wynika z dzisiejszych doniesień The Guardian.
Czujni obserwatorzy już wczoraj zauważyli, że dopiero po ponad godzinie od ogłoszenia FIA na kontach społecznościowych F1 dopiero pojawiła się ostateczna wersja kalendarza. Dla wielu kibiców wydawało się to dość zaskakujące i najprawdopodobniej nie było to też przypadkowe.
Według informacji brytyjskiej gazety, Liberty Media zamierzała ogłosić nowy terminarz w piątek. Wcześniej bowiem chciała potwierdzić nową umowę Monako oraz niezwykły harmonogram weekendu w Las Vegas. Ale ponieważ organizacja z Paryża nieoczekiwanie uprzedziła amerykańskich właścicieli, musieli oni prędko wydawać komunikaty prasowe dotyczące zawodów w Monte Carlo i USA.
Niezadowolone z zachowania FIA miały być też zespoły. Już po spotkaniu z jej włodarzami na Monzy ekipy miały się od nich zdecydowanie oddalić. Jeden z uczestników tego posiedzenia przekazał bowiem, że ich postawa była "nie do zaakceptowania". Po wtorkowym komunikacie wszystko miało zostać jeszcze bardziej spotęgowane.
Chodzi bowiem o to, że Federacja potrzebowała zgody teamów na rozegranie tzw. potrójnego weekendu w Amerykach (USA, Meksyk, Brazylia), a nawet ich o nią nie zapytano. I chociaż oczekuje się, że zespoły i tak udzielą aprobaty w tej sprawie, to jednak - zdaniem The Guardian - irytacja względem instytucji zarządzanej przez Mohammeda ben Sulayema jest obecnie naprawdę duża. Pytanie, co dalej zamierza robić z tym wszystkim Liberty Media.
komentarze
1. rowers
F1 mogłaby pójść po prostu własną ścieżką bez FIA. Może inaczej by to wszystko wyglądało.
2. CrazyYoda
@1 w pewnych kwestiach - tak, w pewnych - nie. Bez FIA zrobił by sie z tego sportu wyścig wózków zakupowych albo traktorów. FIA mąci, bardzo miesza, ale tez trzyma ten sport w ryzach. Bez FIA mogło by sie okazać że w F1 jeździły by bolidy mające po 5 tys koni, albo 6 kół. Bo Liberty tak zmieniało by przepisy etc żeby tylko "wyglądało fajnie i przyciągało ludzi". Jeszcze bardziej niż teraz i bez nadzoru. FIA mimo zę jest gówniana w 90% kwesti związanych z F1, to trzyma na smyczy tych którzy od dawna mają w głowie nienaturalne i nierealne "pomysły i zmiany".
3. Vendeur
"ze wczorajszym"
Z wczorajszym...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz