Alonso nie żałuje odrzucenia oferty Red Bulla
Fernando Alonso nie żałuje, że kilka lat temu odrzucił ofertę jazdy dla stajni Red Bulla.Alonso zapytany, czy żałuje odrzucenia oferty Red Bulla, odparł: „Nie, nie.”
„Być może miałbym teraz trzy czy cztery mistrzostwa świata na swoim koncie, ale nie byłbym tak szczęśliwy jak jestem teraz ani nie mógłbym prowadzić Ferrari” mówił dla formulasantader.com Hiszpan.
Dwukrotny mistrz świata po raz kolejny odniósł się do sytuacji z 2007 roku kiedy to jeździł dla McLarena a u jego boku miał Lewisa Hamiltona.
„Nie mam problemów z Hamiltonem ani także z McLarenem. Tak długo jak nie mielibyśmy jeździć razem w McLarenie, dzielenie zespołu z Hamiltonem byłoby dobrą sprawą.”
W podobnym tonie Alonso wypowiedział się na temat ewentualnej jazdy w jednym zespole z aktualnym mistrzem świata, Sebastianem Vettelem.
„Nie mam problemów z dzieleniem zespołu z żadnym kierowcą. Mam szczęście, że jeździłem i nadal jeżdżę ze wspaniałymi kierowcami, mimo że gdy dzielą ze mną zespół wygląda to tak, jakby stracili prędkość i stali się kiepskimi kierowcami.”
komentarze
1. michal669
HAHAHHAHHA, ale pojechał w ostatnim zdaniu.
2. TrollMan
najpierw farmazony aż odrzuca, a na samym końcu skromność w czystej postaci!! jak tu go nie lubić!
3. Flaczek
Co za bufon, a ja myślałem, że to zachowanie w Abu Zabi to taki jednorazowy wybryk pod wpływem nerwów, ale się myliłem :(
4. tadex
Trudno odmówić Alkowi talentu ale mam wrażenie, że gdyby dzielił zespół z RK to on byłby tym który "stracił prędkość", haha
5. Gosu
Prawda jest taka, że niewilu jest kierowców, którzy dotrzymują tempa Hiszpanowi. Jedyny sezon kiedy "się pocił" z kolegą z zespołu to sezon 2007 w McL. Wtedy to debiutant Hamilton zadziwił wszystkich. Ogólnie ostatni akapit mógłby sobie Alonso odpusić, ze względu na wizerunek :)
6. Ferrari150
3. Flaczek To Ty chyba jeszcze f1 nie znasz jak myślałeś ze jego zachowanie było jednorazowe. Alonso żeby spokojnie pracować musi byś najlepszy ... każdy ma swoje wady ale i tak jest najlepszym kierowcą w F1
7. Polak477
No i między innymi za to nie lubiłem Alonso. Przez Ferrari musiałem to zrobić. Dlatego teraz bardziej cieszę się z pozycji dla Ferrari, aniżeli dla Alonso. Ale tak, kibicuje i mu. Natomiast, gdyby był w sytuacji jak w Niemczech w zeszłym roku to wolałbym na pierwszej pozycji Massę, aczkolwiek to było w tamtejszej sytuacji niezbędne.
8. Kriss81
Ho ho, to się Massie oberwało! Trulli i Fisico też się mogli poczuć dotknięci, o Nelsinho nie wspominając :D
9. fan massy
ALonso to sie nie dziw ze wszycy byli partnerzy (odprócz Hamiltona) traca predkosc, poniewaz ciebie faworyzuja. Hehe :D
10. jenks
4-to twoje wrażenie to faktycznie śmiech.
11. Voight
Nie ma jak to kłamać w żywe oczy.
12. matikte
Dla mnie Alonso to jeden z trzech najlepszych kierowcow w stawce F1 , do ktorych Kubicy jeszcze troszke brakuje ;)
13. Gosu
12. matikte Na jakiej podstawie snujesz takie wnioski ? Moim zdaniem nie brakuje mu nic lub brakuje mu niewiele (auto). I tak sobie gdybać możemy :)
14. fanAlonso=pziom
nie wiedziałem że Fernando miał propozycję z red bulla to chyba było jeszcze w czasie jego powrotu do renault ?
wypowiedź jest dośc konkretna ale warto zwrócic uwage na adresata tej wypowiedzi - formulasantader.com - santander to też sponsor mclarena więc myślę że prawdziwą opinię o sezonie 2007 poczekac na jeszcze trochę przyjdzie
15. luka55
Alonso należy to świetny kierowca ale nigdy go nie lubiłem i nie będę lubił miedzy innymi za te wypowiedzi. Jest jednym z największych jak nie największym bufonem w całej stawce. Póki idzie mu dobrze jest znośny ale jak mu nie idzie to wymachuje łapami i ma do wszystkich pretensje . Jest świetnym kierowcą ale ten jego brak skromności bije w oczy w co drugiej wypowiedzi. A teraz to już przegiął w tym ostatnim zdaniu . Jak on zaczął tracić szybkość przy Hamiltonie to nie pamięta. ehh Nic się nie zmienił.
16. luka55
Przepraszam za zle sformułowany początek powyżej
17. fanAlonso=pziom
tylko dziwne że ten co jak mu nie idzie to wymachuje łapami nie miał pretensji do buttona że go wywalil z toru w kanadzie- moze i to byl incydent wyscigowy jednak ALO był już z przodu
18. luka55
@Flaczek Pomyliłeś się to racja. Alonso tak ma jak mu nie idzie. Zawsze macha łapami lub wykonuje gorsze gesty. Wymachiwanie Petrovovi w Abu Dabi to kpina ale nie jednorazowy wybryk . Bodajże w jednym z GP Monaco jeszcze w barwach Reno po kolizji z Ralfem Schumacherem pokazywał mu ,,fucka'' . Powinien zacząć panować nad rękoma. I te wypowiedzi..................
19. luka55
@17 Nigdzie nie napisane zostało że robi to notorycznie ale robi to bardzo często jak choćby przykład podany w poście nr18 . Jako jego fan pamiętasz pewnie te różne gesty . I jest MEGA BUFONEM jakich mało. Nikt się tak nie obnosi , nawet Hamilton nie wygaduje takich bzdur pełnych samozachwytu. Co nie zmienia faktu że Alonso to świetny driver. Tyle w temacie.
20. fanAlonso=pziom
fucka pokazywali i heidfeld i rosberg i o lie sie nie myle montoya , DC
a samozachwyt hama polega na tym ze nie patrzy gdzie wyprzedza tylko masz mnie puscic i już a potem on nie jest winny tylko inni
21. belzebub
W sumie ta wypowiedź wcale mnie nie dziwi, nawet ostatnie zdanie. ALO jest znany z ciętego języka i jak coś mu nie pasuje to mówi prosto z mostu. Choć o sezonie z MCL jest dziwnie wstrzemięźliwy, a przecież każdy chyba widział jak między nim, a Ham-em iskrzyło. Tak samo można powiedzieć o jego gestach, w sumie nawet lepiej, że się na tym tylko kończy, na dobrą sprawę przy jego gorącym hiszpańskim temperamencie mógłby po prostu dać w mordę, np Pietii po zeszłorocznym Abu Zabi.
Ale co by to nie mówić to jest bardzo dobrym kierowcą, tylko niestety Ferrari jak na razie w tym sezonie nie jest zdolne wygrywać. A już bardziej wolałbym ALO na najwyższym stopniu podium, niż Palucha.
22. mark.
@ luka55
bo najlepiej każdemu wylizać rowa i być poprawnym politycznie, bo nie daj boże kogoś urazisz i ktoś poczuje się źle. walić reszte. „Iceman” miał wszystkich gdzieś, robił co chciał, miał swój cel i tego dokonał.
23. Polak477
Obraźliwe gesty to pokazywali właściwie prawie wszyscy kierowcy jeżdżący we wcześniejszych latach. Dopiero od jakiś 5-7 lat są kreowani na tych grzeczniutkich. Kiedyś to nawet modne było pokazywanie "middle fingera". Pokazywał Montoya, Heidfeld, Massa, Raikkonen, Alonso, Schumacher, czy gro innych kierowców. Teraz nie mogą tego robić, bo to źle wygląda dla potencjalnego klienta. Nie znamy akurat tonu tej wypowiedzi, więc nie możemy wypowiadać się, że jest on bufonem. Jeśli powiedział to z powagą to OK. Sam przecież powiedziałem, że go za to nie lubiłem, ale tutaj mógł to powiedzieć ze śmiechem w głosie, czy też lekką ironią, a zostało to po prostu pominięte.
24. Jaro75
Ups :))
25. LadyMinor
Jaki miły ;) Fajnie, że się dogaduje ze wszystkimi. Ale sie czepiacie Abu Zabi, każdy by się wtedy zdenerwował... A co do Alo, wolałabym żeby nie jeździł w jednym teamie z Vettelem, jakoś by mi to nie pasowało. Cieszę się, że jest w Ferrari, moim zdaniem to miejsce idealne dla niego =)
26. Deamon
23. Zgadzam się w zupełności. Osobiście jestem fanem Alonso, ale to że bywa arogancki to fakt. Faktem jest także to, że pewnie gdyby nie ta cecha mógłby nie zajść tak daleko. (Ostatnie zdanie tyczy się nie tylko Ferdka, ale i innych kierowców)
27. elin
Wszystko jest pięknie, ale tylko wtedy, kiedy Fernando ma po swojej stronie zespół i jeździ z zawodnikiem, który jemu ustępuje umiejętnościami. Trafi na podobny do swojego charakter ... i powtórka z McLarena 2007.
28. miho-nahayama
Gościu zachowuje się trochę jak żołnierz zawodowy, Ale jest naprawdę niezawodny każdą maszyną w każdych warunkach jeździ szybko, a nie tak jak np MSC musi mieć auto robione pod siebie
29. miho-nahayama
A dwóch wariatów takich jak HAM i ALO powinno się od siebie odizolować a nie wpuszczać razem do jednego teamu
30. elin
29. miho-nahayama - mnie brakuje ich ponownej konfrontacji w jednym zespole.
Skoro Alonso jest uważany za najlepszego kierowcę w obecnej stawce ..., to chyba nie powinien mieć problemu z pokonaniem zawodnika o podobnych umiejętnościach i podobnym charakterze ...
31. 6q47
pewne osobowości nie mogą stawać oko w oko przed taką samą osobowością.
32. jar188
Taaaa, Śni mu się po nocy 3 i 4 tytuł tylko wiadomo, że w tej chwili nie może tego powiedzieć.
Ja jakoś nie widzę Fernando szczęśliwego w Ferrari, raczej wkurzonego nieudacznictwem zespołu, no ale przecież Fernando wie lepiej, że jest szczęśliwy i że jadąc znowu z Hamiltonem w jednym zespole nie byłoby problemu :)))) oj Fernando, Fernando
33. elin
31. 6q47 - z puktu widzenia zespołu - całkowicie się zgadzam. Ale patrząc od strony kibica ... brakuje mi rozstrzygnięcia " pojedynku " ( rozpoczętego w 2007 ) między tymi kierowcami.
34. Marti
100%-owa primadonna.
Senior Alonso chyba zapomniał jak jeździł Trulli u jego boku w Renault. Za dobrze. Za co został wylany jak mniemam dzięki spiskowi Alonso z Briatore ;)
35. somethingwrong
20. fanAlonso=pziom
Temat dotyczy Alonso, a nie Rosberga czy też Heidfelda jak podałeś. Widzę, że ciężko znosisz krytykę swojego idola( wnioskuje to po twoim nicku), ale prawda jest taka, że Alonso jest osobą zadufaną w sobie i nie raz zdarzało mu się gestykulować podczas treningów, wyścigów i tak jak wcześniej wspomniano pokazywać środkowy palec. Po prostu ten typ tak ma, chociaż trzeba przyznać, że talent posiada ogromny.
36. etos
12. matikte - no brakuje mu zdrowia, bo miał wypadek.
37. Jacu
.....no po prostu śmiech na sali jak fani Schumachera błotem obrzucają Alonso. Ferdkowi jeszcze w bufoństwie, chamstwie i zadufaniu w sobie wiele brakuje do imć Michaela :)))... to był dopiero bufon zadufany w sobie przez całe lata, który nigdy nie odważył się na walkę z równorzędnym partnerem w jednym zespole. Alonso chociaż jeździł z Lewisem przez sezon i suma sumarum po przegranej w pierwszej części sezonu później nadrobił straty - remis na moje oko. A, że wrzało - musiało przy takiej walce. Ale ja rozumie, Hiszpan zdetronizował Red Barona i stąd ta zawiść :P. Wystarczy zapytać na padoku innych kierowców jaki "milutki" zawsze był MSC. Jakoś większość za nim nie przepadała :]. Z drugiej strony Alonso aniołkiem nie jest, czasem pomacha jak niemal każdy inny kierowca np.: Vettel. Jednak nie parkuje w poprzek toru w ostatecznej części gualu jak niektórzy w Monaco... ;).
Co do Trulliego to niektórzy zapomnieli, że to był debiutancki sezon Alonso w Renault, a Jarno był już bardzo doświadczonym zawodnikiem, szybkim jednak głównie w qualu na jednym kółku (co potwierdzał nawet w Toyocie). Alonso jak później dobitnie czas pokazał był przyszłością tego sportu i już wtedy zwyciężał. Co do wypowiedzi Ferdka to może nie najbardziej elegancka ale jednak dość trafna sugestia, a i tak jest tylko zwrotem grzecznościowym przy wypowiedziach innych wyścigowych chuliganów jak np.: Carl Foggary, który kiedyś dla przykładu powiedział, że jego rywale jechali wolno jak stare piz...... :) - do czego miał prawo zwłaszcza, że obejchał wszystkich jadąc na kacu po całonocnej libacji :D. Jakoś mi brakuje właśnie takich typów w dzisiejszych wyścigach. Ekspresyjnych bandziorów nie ukrywających pod sztucznym PR swoich emocji. Niestety od czasu Montoy'i w F1 takich obecnie nie widzę.
38. rzadki
Srały muchy będzie wiosna. A co ma powiedzieć?
39. devious
@37
coś pomieszałeś, bo ALonso był w Renault od 2002 roku - w 2002 testował nabijając tysiące kilomterów (nie to co dzisiejsi debiutanci) zaś w 2003 radził sobie doskonale wygrywając nawet pierwszy w karierze i pierwszy dla Renault od powrotu wyścig na Hungaroringu... w 2004 początek sezonu należał do Trulli'ego, który kilka razy stawał na podium i wygrał w Monaco startując z PP - i faktycznie wtedy Alonso zaczął przegrywać wewnętrzną rywalizację i relacje na linii Flavio-Jarno się popsuły... historia pokazuje, że Flavio i Renault dobrze zrobili stawiając na młodego Ferdka (Jarno miał wtedy już 30 lat) ale szkoda, że Jarno musiał odejść - nie znam szczegółów tamtych wydarzeń więc też ciężko mi ferować wyroki jak to dokładnie było i co było prawdziwą przyczyną odejścia Jarno...
co do zarzutów o "bufonowatość" Alonso - ludzie, nie rozwalajcie mnie ;) który niby kierowca F1 nie jest bufonem w sensie egocentryzmu i wielkiego przekonania o tym, że to on jest najlepszy w stawce? przecież bez tego przekonania żaden nie trafiłby do F1 (może poza paydriverami w typie Karthikeyana, ale pewnie nawet on wierzy, że gdyby dostał Red Bulla to byłby MŚ) - i o ile typek w pokroju Kovalainena może sobie jeździć z tyłu stawki i wyglądać na miłego kolesia o tyle walcząc w czołowym zespole o wygrane musisz być egoistycznym chamem - jak Ci tego brakuje to zespołowy kolega spycha Cię na drugi tor - zobaczcie sami, kto jest mistrzem a kto "popychadłem":
-Senna - cham i prostak (oczywiście przesadzam celowo ;p) potrafił dać w mordę Ivrine'owi za to, że ośmielił się go wyprzedzić (oddublować) - Alonso przy nim to aniołek...
-Schumacher - bydlę (:P) grające zawsze nie fair, szczególnie w stos. do zespołowych partnerów (min. mógł oglądać telemetrię Herberta a Herbert miał zakaz oglądania jego - by nie kopiował ustawień) :P no i taranował rywali walczących o MŚ kiedy nie dawał im rady - zresztą podobnie jak Senna
-Piquet (senior) - ten to już w ogóle król chamów i prostaków, mistrz psychologicznej gry - aby sprowokować Mansella obrażał nawet jego żonę :D
-Prost - może był bardziej wyważony od Senny w sensie temperamentu (przynajmniej nie słyszałem by bił kogoś w pitlane) ale też był mistrzem podstępnych, politycznych gierek by np. zablokować przejście Senny do Williamsa kiedy on tam jeździł... dokładnie to samo co robiło wielu innych kierowców, z Schumacherem i Senną na czele (a teraz robią to ich następcy np. Alonso) a kiedy trzeba było - Prost też nie omieszkał się z nim zderzyć by zdobyć MŚ :)
po drugiej stronie barykady mamy "miękkie pyty" pokroju Barrichello, Massy, Webbera czy Trulli'ego - którzy i owszem, miewali przebłyski ale po prostu nie wytrzymywali presji zespołowego "mistrza" czy też przegrywali walkę polityczną... mili, fajni kierowcy ale bez szans na walkę o MŚ gdy w zespole jest kierowca pokroju Alonso czy Schumachera - bo on zawsze zagarnie zespół dla siebie...
to jest abecadło F1 i serio dziwię się, że sporo osób nie ma o tym pojęcia - każdy mistrz jeżeli nie ma być "jednosezonowcem" typu Button musi być bezwględny...
i akurat Alonso jest tutaj w sumie grzecznym chłopcem - jeżeli chodzi o samą jazdę - nie wypycha innych, nie taranuje itd - jeździ bardzo czysto... poza torem faktycznie bierze udział w aferach i kombinuje ale tutaj też niczym nie odróżnia się od Hamiltona i innych (a poderzewam większość kierowców w stawce jest mniej lub bardziej "brudna" bo Piquet robiący wałka z Renault to nie mógł być jeden jedyny "przekręciarz" w stawce)
a machanie na rywali? przecież prawie wszyscy machają - szczególnie na dublowanych albo tych, co blokują w kwalifikacjach...
a co do pojedynku Hamilton-Fernando - póki co jest remis na terytorium Hamiltona, pora sprawdzić co by było na terytorium Alonso ;) wiele dałbym by zobaczyć oby w Ferrari choćby przez pół sezonu - działoby się, oj działo :) zresztą Hamilton obawia się chyba właśnie tylko 2 kierowców w stawce: Alonso i Kubicy co samo świadczy o tym, kto jest naprawdę szybki i mocny w F1...
40. luka55
Jacu @ 37 Z całym szacunkiem ale nie potrafię zrozumieć jednego . Czemu jeśli jest jakaś krytyka Alonso tak łatwo przychodzi Ci wpakowanie wszystkich którzy odważyli się coś powiedzieć krytycznego o Fernando do jednego wora jako fanów Schumachera ? bardzo przepraszam ale to jest troszkę chore . Tak jakby jakiś nie fan MSC nie mógł skrytykować Alonso . No ludzie bez przesady. No chyba że masz konkretnie kogoś na myśli np. mnie ;) to zwróć się bezpośrednio a nie wsadzaj wszystkich do worka już w pierwszym zdaniu . To tak jakbym ja np. przy każdej krytyce Majkela miał zaczynać post że niby atakują go np. zawsze fani powiedzmy Alonso.
No i z tym obrzucaniem błotem to już pojechałeś . Przeczytałem wszystkie prawie posty i nie zauważałem czegoś podobnego no chyba że podaj jakiś konkretny przykład. No chyba że każda krytyka zresztą tutaj tylko zachowania Fernando będzie traktowana jako obrzucanie błotem. Takie podejście do niczego nie prowadzi tylko wprowadza nie potrzebny szum. Alonso przecież nie jest jakąś ,,świętą krową '' że nie można wytknąć mu pewnych rzeczy . Przecież cały czas krytyce są poddawani tutaj różni kierowcy i ich zachowania i nie ma z tym problemu ale tylko powiedz coś na Alonso ( zresztą nic kontrowersyjnego ) i ktoś już sieje panikę . Po co ?
Chciałbym się jeszcze odnieść do jednej rzeczy ny tu ocenialiśmy pewne zachowania Alonso bo też on jest tematem tego info , a przy okazji w co drugim poście podkreślam i wyraznie rozdzielam sprawę zachowania i umiejętności kierowcy Fernando które są nie przeciętne . Natomiast ty od początku przeprowadziłeś atak w kierunku wszystkich fanów Schumachera i od razu zaatakowałeś jego umiejętności kierowcy . Wiec kto obrzuca błotem ?
I pisze to w dobrej intencji żeby się tak nie oburzać o takie pierdoły i robić z nich sprawy wagi państwowej.
Odniosę się jeszcze tylko do krytyki Majkela jako kierowcy który nie wiadomo czemu nagle znalazł się w Twoim poście .
Z jakim rywalem miał odwagę podjąć walkę Alonso. Z Hamiltonem przez jeden sezon tak ? Cały szkopuł tkwi jednak w tym że senior Alonso nie miał bladego pojęcia na co trafi, taka jest prawda. Myślał że przyjdzie do Mclarena i będzie traktowany jak król . A co może mu zagrozić jakiś debiutant. Nie miał pojęcia jaki debiutant jest dobry . I ta historyjka szybko się skończyła a Alonso uciekał w popłochu tam gdzie znów o będzie rozdawał karty i tak do dziś . Wiec taki atak na MSC w kontekście Alonso jest również bezzasadny.
A co do wymachiwania rękoma i środkowym palcem to rzeczywiście robiło to większość ale też nigdy nikt nie powiedział że to coś fajnego , wręcz przeciwnie. . Z tym że dzisiaj tych gestów widuje się zdecydowanie mniej nie mniej Alonso jest nadal w czołówce. Jakoś gdy Vettel kręcił młyny wokół głowy to nie było to takie normalne czy zle pamiętam może. ?
Pozdrawiam .
41. Skoczek130
Heh, Fernando na prawde nie ma co robic... ;]
42. Skoczek130
Ciekawe, ile premii dostanie za tą cukierkową gadkę... ;)
43. fanAlonso=pziom
35 podalem przyklady innych kierowcow i nie widze w tym nic złego wiem że Fernando często gestykuluje ale dla mnie to już w F1 jest chleb powszedni
44. Jacu
@39. devious - może użyłem skrótu myślowego, ale nie widzę gdzie coś pokręciłem? Chodziło mi o to, że Alonso w 2003 był debiutantem w roli pełnoprawnego kierowcy, a nie testera. Jak wielokrotnie życie w przeszłości pokazywało co innego jeździć jako tester, a co innego w wyścigu. Taki mały przykład Hakkinena, kiedy testował McLarena i w qualu był szybszy od Senny (który jak sam Mika pisał praktycznie w ogóle nie jeździł tym modelem wcześniej). Wszyscy wpadli w euforię. Tymczasem w wyścigu Senna odjechał - znikając z oczu Hakkinenowi :))) - to go sporo nauczyło i daje obraz tego czym są testy, a czym wyścigi. Ponadto obecnie może kierowcy nie mogą testować - co samo w sobie jest głupotą, ale jak sam Hamilton wspominał wspaniała jego forma w debiutanckim sezonie wzięła się głównie z olbrzymiej ilości godzin za sterami symulatora (pomijam niewątpliwy, nieprzeciętny talent Lewisa). Taki jest dzisiejszy poziom symulacji. Ciężko oczywiście porównać te sytuacje. Owszem Truli w tamtym czasie miał chyba najlepszy okres swojej kariery i był groźnym i równorzędnym rywalem dla Alonso.
Co do pozostałej części Twojego postu to generalnie się z tą treścią zgadzam, przyjmując oczywiście, że nazywanie chamem i burakiem Senny było celowym zabiegiem "na wyrost", bo Irvinowi akurat się po kasku należało, za tą farsę. I tak nie dostał takich cięgów jakimi potrafił Delecour napitalać pilota za złe dyktowanie :P. Co do wypychania na chama to jednak w wojnie Senna-Prost tak często ludzie zapominają, że wszystko na ostro zaczęło się od Suzuki '89 kiedy to Prost wywiózł Ayrtona zamykając zakręt dobre 10m za wcześnie. I nikt mi nie wmówi, (tak jak próbował to Alain sprytnie przemycić - w czym go zawsze mi przypominał Schumacher), że to zwykły manewr i linia wyścigowa. Późniejsze wydarzenia na Suzuce z sezonu '90 były jakby dalszą konsekwencją niesprawiedliwości i polityki Prosta i Belastra. Takie wszyscy mieli odczucia i pięknie te niuanse pokazuje najnowszy film o Ayrtonie. Czasem trzeba spojrzeć przez pryzmat całej sytuacji, a nie wybiórczo tylko próbować opisać coś po samych suchych faktach. Ale nie ważne... my nie o tym.
Generalnie chodzi mi o to, że wole szczerych i narwanych ludzi niż zawoalowanych chamów, hipokrytów.
Piquet z Mansellem faktycznie prowadzili otwartą wojnę ale już na poziomie niemal czystej nienawiści (głównie ze strony Piqueta), to były szalone lata 80-tech i turbo potwory...ehh tak mi wtedy szkoda było Mansella i straconego mistrzostwa przez przebitą oponę.
Co do ostrych starć i niegrzecznych chłopców to coś zza oceanu na koniec ;). Pozdro
ht tp :// ww w.break.c om/index/racepunch12. ht ml
@40. luka55 - krótko odpowiem. Może dla tego, że najbardziej mnie rozbraja jak fani właśnie MSC krytykują z olbrzymią lekkością Alonso za te same grzechy (cechy), których na koncie ma najwięcej wasz idol. I brylował w bucowaniu całymi latami, a teraz nagle wielkie oburzenie, że Alonso coś tam powiedział. A co to takiego, że powiedział?? Zagroził zdrowiu i życiu tymi słowami komuś?? Nie, to robienie z igieł - wideł :P. MSC natomiast nawet po powrocie z emerytury prawie załatwił bilet na drugi świat Barrichello w GP Węgier w zeszłym sezonie. Rozumie ostrą jazdę ale gdzieś te granice się w końcu kończą. Tak dla przykładu to raczej gorsze niż wymachiwanie rękami :P. Ponadto nie pamiętam aby Hiszpan na torze zachowywał się jakoś wyjątkowo niestosownie. Nie jest aniołkiem ale na tle innych chuliganów to grzeczne dziecko :P. Wystarczy porównać chociażby z Lewisem, którego zresztą też często bronię jakbyś nie zauważył. Po za tym nie bronie na siłę Alonso zauważam tylko pewien dysonans i hipokryzje w postach ludzi kibicujących MSC. Ale szumu nie będę robił bo Alonso nie jest "świętą krową" podobnie jak Schumacher. Do krytyki ma każdy swoje własne prawo.
Co do walki z Lewisem to myślał pewnie, że będzie miał takie traktowanie jak MSC zawsze w Ferrari :P. Jednak co by nie mówić druga część tamtego sezonu należała do Alonso. Swoje już powiedziałem.
P.S ....gdzie ja niby w poście @37 umniejszałem umiejętnością Schumachera?? Chyba coś sobie sam dopowiadasz...
Pozdro
45. luka55
Jacu @44 No ale dokładnie odwrotnie jest tak samo. Czyli zdarzają się kibice ( bo ja nie chce mówić że tylko kibice bo tak nie jest) Alonso którzy cały czas wytykają coś MSC a on święty po prostu nie jest. I tutaj już nie rozgraniczajmy poziomu kto bardziej a kto mniej bo chodzi o sam fakt. Irytuje mnie tylko to że piśnij słowo na Fernando a już niezadowolenie , tak zauważyłem że nie dzieje się tak przy krytyce jakiegokolwiek innego kierowcy tutaj. Poza tym każdy ma prawo do krytyki i chyba to że kibicuje Schumacherowi czyli niezbyt grzecznemu chłoptasiowi nie oznacza że te prawo mi nie przysługuje.
Jeśli idzie o szufladkowanie to wyraźnie wszystkich określiłeś mianem fanów MSC dlatego że odważyli się skrytykować Alonso , a przecież nie ma tu na forum aż takiej masy fanów Schumiego i z grubsza można popamiętać nicki które się kojarzą z Schumim , ja bynajmnie rozpoznaje i tak mi się zdaje że z wielkich fanów MSC to chyba ja i chyba Marti przemówiliśmy pod tematem. Zresztą mniejsza o to grunt żeby tak nie wsadzać wszystkich do wora a najlepiej powiedzieć komuś coś wprost.
I nie ma żadnej hipokryzji w wypowiedziach. Bo idać tą drogą nie miałbym prawa ani inni kierowcy MSC do krytyki jakiegokolwiek kierowcy , przecież jak sam mówisz każdy ją ma. Ale co mi po takim prawie skoro od razu jest kontra w twoim stylu że fani MSC powinni siedzieć cicho ( oczywiście nie dosłownie ) .
Co do starcia z Barichello i wywożeniu na drugi świat to w mojej opinii jest to przesada i lekko śmieszne tym bardziej w dobie dzisiejszej F1 i w przypadku tak doświadczonego kibica F1 jak ty . No ludzie taką walkę ja chcę oglądać , zostawił mu wtedy w zupełności tyle miejsca ile trzeba a poza tym to Schumacher miał prawo jako że był przed Rubensem do obrania sobie toru jazdy o czym Barichello powinien wiedzieć a nei wciskać się przy bandzie. Bardzo podobne zajście mieliśmy w Kanadzie miedzy zawodnikami jednego zespołu Hamiltonem i Buttonem tam nawet jeden roztrzaskał się o ścianę przy dużej prędkości i też pewnie jeden drugiego chciał wysłać na drugą stronę ? I co jakoś nie było z tym żadnych problemów. Panowie byli trochę źli i po krzyku.
Jeszcze tylko o umniejszaniu . Przecież napisałem wyraźnie że mowa rozwinęła się na temat pewnych zachowań Alonso oraz innych zawodników natomiast ty od razu [przeszedłeś do ataku MSC że nie miał odwagi zmierzyć się z równorzędnym rywalem co samo w sobie już jest pewnego rodzaju umniejszaniem. Na to ja odpisuje że Alonso mimo wielkich zdolności również takiej odwagi najwyraźniej nie posiada idąc oczywiście tym tokiem myślenia. A Hamilton to był dla nie go zły przypadek którego nie mógł przewidzieć.
Zgadzam się natomiast z tym że myślał że będzie traktowany ja Schumi w Ferrari bo tak pewnie myślał . Ale jak to mówią ...,,co się odwlecze to nie uciecze'' czego nie dostał w mclarenie dostał w Ferrari . Tu jest traktowany tak jak tego oczekiwał czyli jako najważniejsze ogniwo , że by nie było tak jak MSC przez lata . Tak więc praktyka w Ferrari pozostała i może ona wyjść znowu na dobre zarówno dla Alonso jak i Ferrari co było widać w GP Niemiec w tamtym roku i co okazało się bardzo ważne w walce o mistrzostwo. Zresztą wtedy sam Schumacher chwalił Ferrari postawiło na Alonso i dało mu wtedy zwycięstwo. Ferrari to rodzinka i pewne zasady tam panują . Wiedział o tym MSC wie dziś Alonso . Chociaż wtedy Ferrari było w moje opinii trochę lepiej zarządzane. Tamte nazwiska mówią same za siebie. No teraz troszkę odjechałem od tematu .
Pozdrawiam
46. Jacu
@45. luka55 - widzę, że nadal kolega ma problemy ze zrozumieniem konkretnie tego co napisałem. Ja nie napisałem wcześniej nigdzie, że sami fani MSC krytykują Alonso. Ja napisałem konkretnie do fanów MSC (takich jak właśnie Ty), że krytykują Alonso za coś w czym ten jeszcze długo nie dorówna Schumacherowi. Konkrety pisałem w przeszłości wielokrotnie w dyskusjach min. z Tobą, więc nie będę się powtarzał ale jak zapewne sam pamiętasz raczej z argumentacją nie miałem problemów ;). Chodzi mi o to, że oczywiście do krytyki ma prawo każdy, ale wydaje się ona lekką przesadą jeżeli krytykuje się kogoś za cechy, którymi zawsze obdarzony był idol krytykującego :P. A to jest - przynajmniej dla mnie - czysta hipokryzja.
A propos krytyki innych kierowców (bo piszesz, że tylko fani Alonso ostro reagują) to może nie zauważyłeś ostrej reakcji jak np.: najeżdża się na Roberta czy Vettela?? Hm , to dziwne bo ja zauważyłem ;)...
Co do przypadku z GP Węgier, to chyba oglądaliśmy inne wydarzenie. Ja rozumie i uwielbiam ostrą walkę, ale jak dzieje się w granicach chociaż luźnego Fair Play. W historii było wiele akcji ze ścianami, ale większość z tych bezkolizyjnych była w tonie walki z zostawieniem miejsca chociaż na szerokość auta, bo ten drugi w magiczny sposób się nie skurczy. (Obejrzyj jak się walczyło fair przy ścianie chociażby na przykładzie "nieokrzesanego" Montoyi vs Andretii w Champ Carach Michigan 2000 - przed przyjściem do F1). Jest na Youtube - wart to zobaczyć.
Na Hungaroringu była typowa chamówa ze strony MSC, bo Barrichello w tym położeniu nie miał miejsca na asfalcie. I nie pisz, że MSC miał prawo do takiego toru jazdy ponieważ był pierwszy, bo nie był tylko jechali obok siebie w momencie całego zajścia. Co więcej akurat w tym miejscu na tym torze było to wyjątkowo niebezpieczne. I tak oceniła ten incydent zdecydowana większość. Szkoda, że sam nie potrafisz zauważyć drobnych lecz istotnych subtelności. Ale cóż każdy z nas widać ma inną wrażliwość w kwestii tego co jest fair, a co nie. Sytuacja z Buttonem i Hamiltonem była o tyle inna, że: 1) była w znacznie bezpieczniejszym miejscu; 2) Walka była o grube punkty; 3) Złe warunki atmosferyczne ograniczały widoczność i Button po prostu za późno zamknął drzwi - nie koniecznie z premedytacją (chociaż akurat tu można polemizować). Myślę, że widząc obok siebie Hamiltona nie ryzykowałby - znając Jansona rozbiciem i uszkodzeniem swojego wozu przy okazji. MSC zrobił to ewidentnie na wyrost i z premedytacją nie mając obiektywnie szans na obronę miejsca po fatalnym wyjściu z łuku przed prostą. Czasem trzeba umieć i przegrywać co też powinno być cechą mistrza. Najwyraźniej MSC jej nigdy nie posiadał i nie posiądzie. Alonso też potrafi wyrzucić z siebie frustracje niegodną mistrza jak te gesty w stronę Pietrova po przegranym tytule. Z tym jednak, że na samym torze jednak w gruncie rzeczy rzadko zdarza mu się zrobić coś ewidentnie nie fair. Jednak ja też widzę i słabe strony Hiszpana i nie próbuje tłumaczyć, że coś jest białe jak jest czarne. Przypomnij sobie moją krytykę team orders i GP Niemiec.
Co do Hamiltona to może Fernando nie spodziewał się takiego oporu i tak silnego wsparcia dla Lewisa co musiało być dla niego frustrujące, jednak ta sytuacja miała miejsce i w drugiej połowie sezonu pokazał się z lepszej strony niż Hamilton. Czasem pewne sytuacje po prostu następują. Schumacher jednak nie miał nawet takiej okazji, bo nie chciał nikogo utalentowanego jako konkurenta w jednej ekipie. A abstrahując w obliczu takiej dominacji Ferrari spokojnie mógłby dla widowiska pozwolić na wejście kogoś pokroju Montoy'i, do swojego teamu skoro czuł się taki niepokonany. Ale na taki gest nigdy się nie zdobył, więc w czym mu umniejszam?. Inaczej niż np.: Rossi w motoGP, który miał gest i powiedział, że nie sztuką jest wygrywanie w najlepszej ekipie (wtedy Honda) i przeszedł do znacznie słabszej Yamahy. Oczywiście wygrał i w debiucie i cały sezon pokazując klasę. oczywiście to inna dyscyplina ale rządzi się podobnymi prawami i realiami.
Osobiście od paru lat kibicuję Alonso, chociaż nie jestem jakimś super jego fanem. Szczerze powiedziawszy numerem jeden w obecnej stawce jest dla mnie ...tak dawniej nie lubiany - Hamilton :) (przynajmniej pod nieobecność Roberta). Zmieniłem stosunek do Anglika i życzę mu sukcesów (czyli raczej przeciwieństwie do większości na forum). Jak widzisz Alonso nie jest dla mnie "świętą krową" i jakoś jego największemu dotychczasowemu rywalowi zespołowemu też potrafię kibicować :P. Przekonuje mnie swoim podejściem do ścigania. Wszystko albo nic. Taki właśnie powinien być kierowca wyścigowy. Tacy często byli kierowcy starej daty. I dla tego tamte wyścigi były w deche. Oczywiście najbardziej w F1 nie mogę się doczekać powrotu Roberta :D. Czego na zakończenie życzę i Tobie i reszcie kibiców rodaka na forum. Hej.
47. Jacu
Tu masz linka do jednego z lepszych finałów na owalach w Cart'ach:
ht tp:/ /www.yout ube. com/watch? v=sZQZ6MjtGPQ
Obejrzyj sobie bo warto nawet z czystej ciekawości wyścigowej. Piękny finał przy ścianach :). Pozdr.
48. luka55
@ Jacu Obejrzałem sobie , fajny materiał . Ale obejrzałem sobie raz jeszcze zajście Schumacher vs Barichello i naprawdę jeśli uważasz że nie zostawił mu wystarczająco miejsca to po prostu twierdze że jesteś w błędzie. Sam piszesz o szerokości auta i jak byk widać że tyle miejsca na całą szerokość auta tam jest nawet z małym naddatkiem więc nie ma w mojej opinii o czym gadać .
Wydaje mi się również że całe zajście urosło i zostało rozpatrywane jako potencjalnie niebezpieczne dlatego że spanikował Barichello i zaczął się drzeć jak miękka pi......
( przepraszam za wyrażenie ) . Jeśli nie jest stworzony do takich rzeczy to niech się nie bierze za takie pojedynki.
Jeśli chodzi o Buttona i Hamiltona to znowu nie dozujmy co było bardziej bezpieczne lub mniej i co można bardziej usprawiedliwić a co mniej . Idac tym tokiem nie może być wytłumaczenie nawet walka o grube punkty i zła pogoda. Sytuacja jest sytuacją i była dla mnie bardzo podobna dlatego w pierwszej chwili gdy do niej doszło od razu przypomniało mi się zdarzenie rok temu na Węgrzech. I również ta walka mi się podobała . I co tam Hamilton nie zaczął panikować i krzyczeć mimo że sie roztrzaskał baaaaaaa wręcz odwrotnie to Button krzyknął w radio co wyrabia Hamilton . Tak wiec różnie można patrzeć na to niemniej oba pojedynki były podobne i piękne. Niektórzy kierowcy widocznie nie są stworzeni do takiej walki.
49. Jacu
@Luka55 - Ty naprawdę nie widzisz żadnych różnic? Obejrzyj sobie może ten incydent z perspektywy kokpitu Rubensa: youtube. co m/ watch? v=GW6E-xUgT_c&feature = related.
Uwzględnij szybkość reakcji kierowcy (która ci umknęła), bezwładność bolidu, a zorientujesz się, że przy tej prędkości Barrichello nie miał za bardzo wyjścia, mógł jedynie odpuścić. Ale zarzuciłeś mu, że nie jest stworzony do takich manewrów, a jakoś pokazał big cohones i objechał mimo wszytko poboczem Schumasa. Więc jakoś twoje oskarżenia nie trafiają.
Poza tym jak przyjrzysz się dokładniej Schumacher zamykał po dość ostrej trajektorii "drzwi" Rubensowi w szczególnie niebezpiecznym miejscu jakim jest koniec ściany. Przy tych prędkościach zahaczenie tylnym kołem spowodowało by niechybnie potężną rotacje i wciągnięcie w stronę pobocza co nawet przy dzisiejszym poziomie zabezpieczeń mogłoby skończyć się tragicznie. To zupełnie inna sytuacja jak ta z Montrealu gdzie ściana była ciągła i niewiele mogło się wydarzyć.
Poza tym czynniki pogodowe mają spore znaczenie. Chłopaki jechali bardzo blisko siebie, a w każdej sekundzie bolidy wyrzucały w powietrze ponad 40l wody tworząc mgiełkę. W normalnych warunkach widoczność w lusterkach bolidów jest dość kiepska na co uskarżali się kierowcy wielokrotnie, a co dopiero w takim deszczu jak w Kanadzie?. Najzwyczajniej Button mógł nie widzieć, że Lewis jest już w połowie długości bolidu Jansona. Lewis widział, że jest szybszy i że Button zostawił mu miejsce, więc się wcisnął licząc na przytomność tego drugiego. Na tym polegają wyścigi!!! Niestety Button zaspał czy nie zauważył, a wiedząc, że Lewis zaatakuje po prostu zaryzykował i zjechał do ściany załatwiając Hamiltona, który już nie miał wpływu na przebieg sytuacji. Późniejszy lamet przez radio Buttona to raczej psychologiczna reakcja obrona przed prasą i szefostwem Mclarena, bo przecież już wiedział co się stało. Ale to był raczej zwykły incydent wyścigowy. Przynajmniej tak można to osądzić. Bynajmniej jednego jestem pewien nie było winy Hamiltona i tyle. Dla mnie to dwa zupełnie inne przypadki i z zupełnie innym finałem. Dobrej nocy.
50. luka55
Odnośnie kibicowania to zauważyłem że kibicujesz Alonso . Odnośnie Hamiltona i numeru jeden w stawce to nie wiem czy chodzi ci że jemu teraz najbardziej kibicujesz ( Lewisowi) czy uważasz go za najlepszego w stawce. ? Bo ja odczytałem że uznajesz za najlepszego jak coś to mnie popraw.
Dla mnie najważniejszym i ulubionym kierowcą mojej przygody z F1która wciąż trwa i mam nadziej będzie trwać zawsze był jest i będzie Majkel . Ale to chyba nie jest zaskoczenie ;) I tylko tego kierowcy jestem SUPERFANEM .
Oczywiście oprócz niego byli i są kierowcy których bardzo lubię i którym też bardziej kibicuje niż innym . Tak jak choćby ty Alonso .
I takimi kierowcami są w obecnej stawce na pewno Vettel czy Kubica . No jeszcze ze dwa może nazwiska góra trzy bym dodał których również lubię bardziej niż innych.
Do tego grona niestety nie należą u mnie ani Alonso ani Hamilton .
Chociaż obaj są w moim subiektywnym TOP 5 obecnej stawki ( w którym oczywiście nie biorę pod uwagę sympatii) . Może nawet są w TOP 3 ciężko mi tam później już rozgraniczać.
Co do panów Alonso i Hamilton to nie odważyłbym się jasno pokazać palcem który jest lepszy. Dlatego właśnie się zastanawiam czy wskazałeś jako najlepszego Hamiltona ?
Mi ciężko ocenić w każdym bądź razie.
Hamilton jeździ że tak powiem ładniej dla oka , bardziej agresywnie , jakby większa wola walki widoczna jest w jego jedzie . Z kolei Alonso popełnia sporo błędów mniej i jest faktycznie bardziej opanowany na torze czego nie można powiedzieć o Lewisie. Potrafi lepiej przewidywać i mądrzej podchodzi do pewnych spraw.
Co do Roberta to co tu dużo mówić . Nie będę ukrywał że peirwszą reakcją na wypadek był smutek ale i........... zdenerwowanie i wkurzenie na samego Roberta.
Ja powiem bez ściemy uwielbiam motorsport ale zdecydowanie kocham F1 i tam chcę oglądać Roberta Kubicę . Wiem że on kocha rajdy dlatego staram się to zrozumieć niemniej przez te rajdy nie możemy go teraz oglądać na torach F1 i stąd było te moje wkurzenie . Ale teraz już mi przeszło i brakuje go w F1 i to mocno. Tak wiec nawet niech nie próbuje nie wracać ;)
Kolejną sprawą kibicowania są zespoły które budzą sympatię lub nie ( oczywiście moją sympatię) Chociaż i tak najważniejszy jest dla mnie kierowca .
Przez lata ulubionym zespołem dla mnie zawsze było Ferrari , jeszcze przed przyjściem tam MSC , podczas jego pobytu to szczególnie a po odejściu również.
,,Zerwałem '' z Ferrari od kiedy przyszedł tam Ferdek. Tak wiec sympatia do kierowcy ważniejsza niż do zespołu. Nie wyobrażam sobie zerwania kibicowania MSC natomiast zerwanie kibicowania zespołowi było możliwe i to po tylu latach.
Kiedyś takim zespołem bardzo również fajnym dla mnie zresztą do dziś był Williams. Zaś nigdy nie lubiłem Mclarena.
Dziś takim zespołem jest Mercedes który lubię ale może to przez MSC, nie wiem chociaż pewnie i tak bym ich lubił. Bardzo polubiłem RB a szczególnie w roku walki z Brawnem który co może Cie troszkę zdziwić lub nie ( w końcu to dziś Mercedes ) nie przypadł mi wtedy go gustu.
Jeśli chodzi o zespól Roberta Kubicy czyli Reno to nie byłem entuzjasta jego przenosin tam , ale w sumie to chyba tak było najlepsze rozwiązanie . Jakoś Reno mi nie pasuję. Wolałbym jakby Williams np. był mocniejszy i tam jeździł Kubica.
Hiuuuuuuuuu to tyle . Pozdrawiam
51. Jacu
@50. luka55 - dla mnie F1 umarła na Imoli w '94. Od tamtej pory spada na dalszy plan motorsportu. Chociaż nigdy się w zasadzie nie ograniczałem do formuły. Wręcz przeciwnie zawsze fascynowały mnie inne serie, a F1 była na deser (tylko za czasów Ayrtona była na piedestale).
Jednak nie wypada nie śledzić takiej serii, ale emocje już nie te co kiedyś. Ostatnio (2-3 lata) jednak F1 znowu stała się ciekawa przez przypływ nowych talentów i zagęszczenie stawki. Jednak końcowy efekt psują beznadziejne przepisy.
Co do określania kogoś z obecnych kierowców numerem jeden to nie podejmuję się jednoznacznej oceny bo każdy posiada nieco inne cechy, a wszyscy z topowej piątki (czyt.:Kubica,Alonso,Hamilton,Vettel, Button?) jeżdżą na bardzo wyrównanym poziomie. W ocenie Hamiltona chodziło mi raczej o gwarancje rozrywki podczas jego występów. Owszem czasem go ponosi, i popełnia więcej błędów niż Alonso, ale wnosi ducha prawdziwej i ostrej rywalizacji dawnych mistrzów kierownicy. Często na zasadzie wszystko albo nic. Dla mnie to właśnie są wyścigi, a nie kalkulacja. Nie chcę oglądać kalkulacji (chociaż nie łudzę się, że będzie inaczej). Chcę walki do ostatniego metra. Może ten system medalowy Berniego z przed roku nie byłby, aż taki głupi...?
Co do kibicowania (czyli sympatyzowaniu z kierowcami i zespołami) to sam wiesz, że zawsze stałem po przeciwnej stronie barykady. Moi ulubieńcy to McLaren i Williams (dawniej z osobami Senny i Mansell'a). Benettona lubiłem jeszcze z lat 80-tych zwłaszcza z Herbertem i Boutsen'em w roli kierowców. Potrafili zaskoczyć szczególnie na wolniejszych, krętych torach. Ferrari też lubiłem gdy walczył tam Mansell i Berger, a wcześniej Alboreto. Przestałem ich lubić jak przeszedł Prost :). Ale nie to żebym żywił jakąś urazę bo teraz nawet potrafię docenić Alaina i mu kibicuje w Trophy Andros, gdzie zdobył już dwa tytuły i nadal jest w czubie (a to wyścigi na lodzie). Dobra koniec tego uzewnętrzniania idę na moto korzystać z ładnej pogody.
Nara.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz