Sędziowie wydali rozstrzygnięcia odnośnie proceduralnych wpadek, jakich dopuścili się Mercedes i Alpine. Oszczędzili również Carlosa Sainza w kwestii domniemanego niebezpiecznego powrotu na tor.
Mimo niekorzystnych warunków kwalifikacje do GP Las Vegas nie przysporzyły zbyt dużo pracy sędziom. Większość incydentów odnotowanych przez dyrekcję wyścigu nie zostało nawet przekazanych do rozpatrzenia z wyjątkiem dotyczącym niebezpiecznego powortu na tor Carlosa Sainza po tym, jak wypadł z niego w zakręcie nr 5.
Tutaj jednak arbitrzy nie podjęli dalszych działań w związku z wypowiedzią przedstawiciela Astona Martina, że ten incydent w żaden sposób nie wpłynął na Lance'a Strolla. Wzięto także pod uwagę słabą widoczność i obecność żółtych flag.
Więcej pracy zapewniły sędziom wpadki proceduralne, które zaliczyli Mercedes i Alpine. W przypadku niemieckiej stajni chodziło o spóźnione dostarczenie arkuszy z ustawieniami obu bolidów. Zespół wybronił się jednak z tego, prezentując kopie odpowiednich e-maili wysłanych wyznaczonych w terminie do FIA. Nie dotarły one na czas z powodu jakiegoś problemu informatycznego.
Jeżeli chodzi o ekipę z Enstone, ta nie zwróciła elektronicznie jednego z kompletów przejściowych opon po 3. treningu. Fizycznie to jednak uczyniła, a biorąc pod uwagę wcześniejsze takie wykroczenia, skończyło się na grzywnie w wysokości 5000 euro.
© Mercedes


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się