Do mediów przedostała się informacja odnośnie zespołu, jaki miał być podejrzewany o nieścisłości dot. limitu budżetowego za sezon 2024. Prawdopodobnie chodziło o Mercedesa.
Tegoroczne wystawienie certyfikatów zgodności finansowych za sezon 2024 zostało znacząco opóźnione. Chociaż finalnie FIA nie stwierdziła żadnych uchybień - z wyjątkiem wpadki proceduralnej Astona Martina - w padoku to odroczenie tłumaczono plotkami o potencjalnych naruszeniach jednej lub dwóch ekip.
Mówiło się o tym już w Austin, a przed rundą w Meksyku donosiły o tym większe media. Żadne z nich nie precyzowało jednak dokładnie, o jakich wykroczeniach mowa i jakie zespoły są w to zamieszane. Sky Italia wspominała jedynie o McLarenie lub Mercedesie, ale na tym - ze względu na ewentualne reperkusje w środowisku F1 - wszelkie poszlaki się kończyły.
Dopiero Joe Saward w swoim ostatnim notatniku rozjaśnił całą sytuację. Jak się okazało, już w singapurskim padoku faktycznie krążyły różne plotki, które dotyczyły Mercedesa. Powodem tego miało być to, że pewne zasady związane z limitem finansowym podlegają interpretacji i nie są w pełni przejrzyste. Można domniemywać, że chodziło kwestię pracowników działających nie tylko dla zespołu F1.
Na szczęście wtorkowy komunikat położył kres wszelkim spekulacjom. Ponadto Saward zaznaczył, że żadna stajnia w mistrzowskiej serii celowo nie przekracza tzw. czapy budżetowej. Gdyby miało to faktycznie przełożyć się na lepszą wydajność, należałoby ponieść duże nakłady finansowe, a to wiązałoby się naprawdę ze surowymi karami oraz niemałą utratą reputacji w całym motorsporcie.
© Mercedes


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się