WIADOMOŚCI

Brown nie chce zdradzać, jakie konsekwencje wyciągnął McLaren wobec Norrisa
Brown nie chce zdradzać, jakie konsekwencje wyciągnął McLaren wobec Norrisa © McLaren

CEO McLarena ustosunkował się do ostatnich wydarzeń w swoim zespole i konsekwencji, jakie miały zostać wyciągnięte względem Lando Norrisa. Amerykanin zaznaczył, że nie będą one widoczne dla zewnętrznych obserwatorów.

2025-baner-f1-dziel-pasje-v2.jpg

Temat singapurskiej kolizji między kierowcami McLarena był oczywiście wielokrotnie maglowany w trakcie czwartkowo-piątkowych zajęć medialnych. Głos w tej sprawie zabierali nie tylko sami zainteresowani, lecz także ich główny rywal, Max Verstappena.

Najważniejsza nowina związana z całą sprawą dotyczyła konsekwencji, jakie zespól wyciągnął względem Lando Norrisa. Ujawnił to sam Brytyjczyk, choć nie doprecyzował, o co konkretnie chodziło. W piątek potwierdził to również Zak Brown, który podkreślił jedynie, że wszelkie reperkusje nie będą widoczne dla zewnętrznych obserwatorów. Może to sugerować zmiany w wewnętrznych ustaleniach:

"To marginalna kwestia. To, co się wydarzyło, można uznać jako incydent wyścigowy na starcie wyścigu na wilgotnym torze. To nie było intencjonalne i nikt tego de facto nie zauważy. Lando i Oscar wiedzą, o co chodzi, a to najważniejsze, choć oczywiście chcemy być transparentni wobec naszych kibiców", powiedział CEO McLarena dla Sky Sports.
"Robimy to w trudny sposób, bo próbujemy pozwalać obu naszym chłopakom walczyć o mistrzostwo. Łatwiej byłoby postawić na "jedynkę" i "dwójkę", tak jak to robią inne zespoły, ale McLaren nie chce w taki sposób się ścigać."
"Opracowaliśmy nasz plan na początku roku i wystąpiły na tym polu sportowe reperkusje. Idziemy dalej, a kierowcy czują się komfortowo. Mają pozwolenie na walkę i nie możemy doczekać się obfitującego w duże ściganie się weekendu."

Brown był później także gościem oficjalnej konferencji prasowej, na której nie brakowało pytań o ten wątek. Próbowano zwłaszcza uzyskać odpowiedź na to, dlaczego McLaren nie chce być transparentnym w kwestii wyciągniętych konsekwencji:

"To istotna kwestia, ale rywalizujemy z dziewięcioma innymi ekipami. Niekonieczne jest pokazywanie tego, w jaki sposób chce się ścigać. Próbujemy być jak najbardziej transparentni, natomiast jest powód, dla którego odprawy z inżynierami odbywają się tylko z zespołami - w innym wypadku zaczęlibyśmy zapraszać na nie inne zespoły."
"To najlepsze, co możemy zrobić. Staramy się być jak najbardziej przejrzyści, przekazując, że podjęliśmy jakieś działania. Uważam, że to jest już transparentne. Ostatecznie jest to przecież wydarzenie sportowe i niekoniecznie możemy każdemu wszystko powiedzieć. Tak samo jest przecież z naszymi arkuszami z ustawieniami."

Amerykański działacz został też dopytany o to, czy wyobraża sobie scenariusz, wedle którego zespół narzuci preferencyjne traktowanie jednego ze swoich kierowców w obliczu zagrożenia ze strony Maxa Verstappena:

"Znaczenie ma każdy wyścig. Często jestem pytany o przewidywanie przyszłości. Obecnie Max znajduje się zbyt blisko, by czuć się bezpiecznie. U Lando może przeważyć to jedno zwycięstwo, a u Oscara jedno nieukończenie zmagań. Widzieliśmy już w Holandii, jak szybko te rzeczy mogą się zmienić. Koncentrujemy się po prostu na tym weekendzie i tym, by kierowcy wywalczyli dublet."
"Będzie to ewaluować z wyścigu na wyścig. Możemy znaleźć się w sytuacji - jak np. w poprzednim sezonie w Baku - w której Lando zacznie pomagać Oscarowi, a ten dzięki temu wygra wyścig. To dość nieprzewidywalny sport, ale na razie zapewniamy równe szanse obu kierowcom w kontekście walki o mistrzostwo świata."

Nie po raz pierwszy Brown zmierzył się z pytaniem o ewentualną powtórkę z 2007 roku, kiedy obaj kierowcy McLarena również mogli między sobą walczyć o mistrzostwo świata, a w ostatecznym rozrachunku pokonał ich Kimi Raikkonen z Ferrari:

"Jest to ryzyko. Ci dwaj kierowcy mieli taką samą liczbę punktów w 2007 roku, a Kimi minimalnie ich pokonał. W taki sposób McLaren chce jednak się ścigać. Chcemy mieć dwóch kierowców mogących wygrać mistrzostwa. Z jeszcze innej strony posiadanie "jedynki" i "dwójki" wpływa na mistrzostwa świata wśród konstruktorów."
"To trudny sport, a my jesteśmy wyścigowcami i chcemy się ścigać. Chcemy, by obaj kierowcy mieli szansę na wygranie tytułu, a to wiąże się z pewnym ryzykiem jak w sezonie 2007. Wszyscy jesteśmy tego świadomi i jesteśmy przygotowani na takie ewentualne zakończenie."

Ostatnie pytanie odnosiło się do tego, jaki cel mają mieć konsekwencje wyciągnięte wobec Norrisa:

"Chcemy zwyczajnie, aby kierowcy ścigali się ze sobą ostro i nie doprowadzali do wzajemnych kolizji. To proste."

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

1 KOMENTARZ
avatar
ojciec3d

18.10.2025 12:45

0

Pewnie tak srogie, jakie dostał max za przepychankę z okonem


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.