Zespół Mercedesa kategorycznie odrzuca sugestie, jakoby za ich niespodziewanym sukcesem w Singapurze stały kwestie elastyczności przedniego skrzydła, które od początku roku znalazły się pod baczną obserwacją FIA.
Federacja dostrzegła problem zaostrzając testy elastyczności skrzydeł w trakcie sezonu, ale nie przeszkodziło to najwyraźniej ekipom w dalszym eksplorowaniu szarej strefy przepisów technicznych.
Nagrania z kamery pokładowej zdobywcy pole position, a następnie zwycięscy niedzielnej rywalizacji na torze Marina Bay dobitnie pokazywały, że Mercedes cały czas znajduje sposób na przechytrzenie kontrolerów i ich procedur. Do Singapuru ekipa dostarczyła tylko jedną zmianę i dotyczyła ona właśnie przedniego skrzydła.
"Zmienili punkt gdzie generowany jest docisk, a to jak mocno ugina się skrzydło pokazuje przewagę prędkości i zmianę siły docisku" mówił w swojej analizie dla Sky Italia Mattego Bobbi.
Mercedes, co zrozumiałe, nie dostrzega nic kontrowersyjnego w swoim projekcie. Serwis Auto Motor und Sport cytuje anonimowego inżyniera zespołu, który miał stwierdzić, że "kwestia przedniego skrzydła jest przeceniana. Przepisy są jasne, a FIA nie wniosła żadnych obiekcji."
Co ciekawe po wyścigu sam George Russell nie dowierzał w osiągi swojej maszyny na torze w Singapurze.
"Jeśli miałbym stworzyć listę wyścigów, na których miałbym szansę triumfować w tym roku, ten byłby raczej na dole kartki" mówił w wywiadach po niedzielnej rywalizacji.
Toto Wolff poszedł o krok dalej i stwierdził, że być może pozytywnie na osiągi auta wpływa zaprzestanie rozwoju konstrukcji…
"Wygląda na to, że to nam jakoś pomaga - być może chodzi o brak ciągłych zmian w bolidzie, twierdził z uśmiechem na ustach.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się