GP Holandii zniknie z kalendarza F1 po sezonie 2026, mimo iż przez lata wyścig ten gromadził ogromną ilość kibiców. Dyrektor toru Zandvoort opowiedział o przyczynach rezygnacji z F1 oraz o planach obiektu na przyszłość.
GP Holandii powróciła do kalendarza F1 w 2021 roku po 36. latach nieobecności i od razu zaczęła cieszyć się sporą popularnością wśród lokalnych kibiców.
Oprócz wyjątkowego położenia toru Zandvoort opodal morza oraz nietypowej organizacji ruchu wokół weekendu wyścigowego, wykorzystującej w głównej mierze środki masowego transportu, najważniejsze dla Holendrów było rzecz jasna wspieranie swojego kierowcy, Maxa Verstappena, który w latach 2021 - 2024 królował w Formule 1, wygrywając trzy z czterech edycji GP Holandii.
Zandvoort wypadnie jednak z kalendarza po sezonie 2026, bez perspektyw na powrót w najbliższych latach. Prezes toru, Robert van Overdijk wypowiedział się na temat tego, jakie znaczenie dla osób związanych z obiektem będą miały dwie ostatnie rundy - holender przyznał, iż o ile w tym roku podchodzi do weekendu wyścigowego ze spokojem, tak przyszłoroczna edycja będzie miała dla niego wyjątkowe znaczenie:
"Jeszcze nie sądzę. Jeśli zapytasz mnie o to w przyszłym roku, powiem: zdecydowanie tak. Ostatnia edycja wywoła, myślę, podobne emocje, choć w inny sposób niż pierwsza edycja. Wszyscy wiemy przecież, jak ogromne znaczenie to wydarzenie ma w Holandii."
"Ale jeśli po 2026 roku przestaniemy, Formuła 1 przeniesie swoją uwagę z powrotem na inne kontynenty. Wszyscy czują, że przyszły rok będzie wyjątkowy. Potem F1 nie wróci do Holandii przez lata. A może już nigdy."
Holender zwrócił uwagę na to, iż organizacja Grand Prix jego kraju odbywała się bez dotacji, przez co niebywale trudno było pozostać w kalendarzu, doceniając przy tym zrozumienie ze strony Formula One Management:
"Na początku - i to też nas napawało dumą - pojawiło się rozczarowanie, że podjęliśmy taką decyzję. Ale z ich strony [FOM] było też zrozumienie, dlaczego ją podjęliśmy. Oni wiedzą lepiej niż ktokolwiek inny, że my, obok Silverstone, jesteśmy jedynym Grand Prix, które odbywa się bez ani jednego euro dotacji."
"Oni uważają to za niefortunne, bo przecież szczególnie Stefano Domenicali przez ostatnie lata powtarzał, że to właśnie my wyznaczyliśmy nowy standard w świecie Formuły 1. I jesteśmy z tego bardzo dumni."
"A z drugiej strony on wie, że musimy sobie radzić tylko z trzema niewielkimi podmiotami: Circuit Zandvoort, TIG Sports i SportVibes. To my bierzemy na siebie ciężar organizacji tego mega-wydarzenia, na własny koszt i ryzyko. To ryzyko ma jednak swój kres, więc po ich stronie też jest sporo zrozumienia. Nadal świetnie ze sobą współpracujemy i obie strony wiedzą, że musimy sprawić, by te ostatnie dwie edycje były naprawdę fantastyczne."
W kontekście przyszłości toru Zandvoort, van Overdijk przyznał, że celem jest znalezienie odpowiedniego zastępstwa dla Formuły 1, mimo iż naturalnie żadna z innych serii wyścigowych nie jest tak popularna:
"Ten proces i te dyskusje, czy kontynuować, czy nie, oczywiście mamy już za sobą. To nie obyło się bez trudnych momentów, ale ostatecznie była to jasna decyzja. A od chwili, gdy została podjęta, patrzymy tylko do przodu."
"Ostatecznie mamy tylko cztery weekendy UBO w roku, czyli takie bez limitu hałasu. Jeden z nich zwolni się w 2027 roku. Oczywiście od dawna rozmawiam z różnymi podmiotami, które są tym zainteresowane. Ważne dla nas jako toru jest to, żeby pojawiło się coś w zamian. To nigdy nie będzie tak duże jak Formuła 1, ale nie o to chodzi."
W kwestii planów osobistych, Holender wspomniał, że interesują go wyścigi w Stanach Zjednoczonych:
"To musi zapewniać widowisko. Ja osobiście - ale to tylko moje zdanie - spoglądam w stronę Ameryki. A czy to IndyCar, czy NASCAR, to zostawiam jeszcze otwarte. Uważam, że obie serie są spektakularne i można wokół nich stworzyć świetne show. Ale powtarzam, to moja osobista preferencja."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się