WIADOMOŚCI

Szef toru Sepang przyznał, że rozstanie z F1 było błędem
Szef toru Sepang przyznał, że rozstanie z F1 było błędem © Ferrari

Szef malezyjskiego toru przyznał bez ogródek, że jego rozstanie z królową motorsportu było sporym błędem. Przy okazji ujawnił też kwotę szacowanej opłaty licencyjnej, jakiej wymaga aktualnie Liberty Media.

2025-baner-f1-dziel-pasje-v2.jpg

Sepang International Circuit zapoczątkował serię nowych wyścigów na azjatyckim kontynencie w sezonie 1999. Od tamtej pory nieprzerwanie znajdował się w kalendarzu do 2017 roku, kiedy malezyjscy promotorzy zrezygnowali z organizacji tej rundy ze względu na spore straty.

Akurat zbiegło się to w czasie z przejęciem F1 przez Liberty Media, która wywindowała ją na zupełnie inny poziom popularności. Dzięki temu obecnie wielu promotorów walczy o swoje miejsce w kalendarzu, a władze serii tylko przebierają w ofertach. W ostatnim czasie dużo mówi się o zawodach w Tajlandii czy powrocie do Afryki, Turcji czy Portugalii.

Jak ujawnił Azhan Shafriman Hanif, do terminarza chciałby też powrócić tor Sepang, który czeka na rozpoczęcie rozmów z królową motorsportu. Szef tego obiektu nie krył się również z tym, że Malezyjczycy popełnili spory błąd w 2017 roku, żegnając się z serią. Z tego powodu chcą zrobić wszystko, aby zachować swój wyścig w MotoGP:

"Nie chcemy powtarzać błędów z przeszłości. Rozstaliśmy się z F1 i teraz bardzo trudno do niej wrócić. Liczę, że nie popełnimy tego samego błędu z MotoGP. Lista oczekujących na wejście do F1 jest duża, a koszty są też oczywiście bardzo wysokie", przyznał Shafriman, cytowany przez News Strait Times.
"Szefowie Liberty Media oszacowali nam wartość opłaty licencyjnej na 70 milionów dolarów i dotyczy to każdej pojedynczej rundy. Nie obejmuje też to kosztów naszych przygotowań, które wynoszą około 2-5 milionów dolarów. Poza tym wiele państw czeka już w kolejce, więc nie będzie łatwo. Jeżeli jednak podejdziemy do tego rzetelnie, być może uda nam się chociaż zapoczątkować negocjacje."

W kontekście osiągnięcia sukcesu na polu ekonomicznym Shafriman wskazał przykład GP Singapuru, na którym Malezyjczycy chcą się wzorować:

"Nie tylko sam tor Sepang chce gościć F1. Wiele innych interesariuszy zarówno z rządu, jak i sektora korporacyjnego chce powrotu tego wyścigu. Musimy przyjrzeć się temu, jak radzi sobie z tym Singapur. Niemal każdy angażuje się w tamtejszy sukces - od ministerstw, przez sektor korporacyjny, po hotele. Każdy jest w to zaangażowany. Jeśli chcemy tutaj wrócić, to po prostu musi tak być."

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

1 KOMENTARZ
avatar
Vicente

18.08.2025 23:05

0

Całkiem fajny tor, mimo że Tilkodrom. Brakuje mi go w kalendarzu. Na pewno lepszy niż jakieś Maiami czy inna Arabia.


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.