Stefano Domenicali nie przejmuje się niepokojącymi sygnałami dotyczącymi nowych samochodów, pochodzącymi z poszczególnych zespołów. Włoch jest przekonany, że prace rozwojowe nad bolidami na sezon 2026 idą w dobrym kierunku.
Formuła 1 po tym sezonie przeżyje prawdziwą rewolucję techniczną z uwagi na wprowadzenie sporych zmian w zakresie konstrukcji samego nadwozia, jak i jednostek napędowych.
Nowe bolidy F1 mają pozyskiwać moc po równo z jednostek elektrycznych i spalinowych - jednocześnie, zamiast systemu DRS, mają one wykorzystywać więcej ruchomych elementów, zwanych aktywną aerodynamiką.
Na temat tak dużych zmian szybko zaczęły wypowiadać się zespoły i sami zawodnicy - Adrian Newey przyznał, że nowe przepisy techniczne są dla niego "przerażające", a Charles Leclerc powiedział, że jazda nowym samochodem w symulatorze nie była zadowalająca.
Wśród tych niepokojących doniesień, CEO Formuły 1, Stefano Domenicali zachowuje spokój. Włoch jest zdania, że sugestie ze strony niektórych zespołów mają charakter taktyczny i nie powinny one budzić żadnych zmartwień:
"Nie możemy zapominać, że istnieją dwa podejścia do nowych regulacji. Jedno jest taktyczne, a zespoły grają w pewną grę… i to prowadzi do pewnych komentarzy i opinii."
"Mają one swój cel, który niekoniecznie jest tym, w co my wierzymy i to skłania ich do rzucania takich komentarzy."
"Drugie podejście wynika z faktu, że przepisy wciąż ewoluują. Pamiętam, że prawdziwa dyskusja, jaką prowadziliśmy z FIA, zespołami i kierowcami na początku roku, już dziś wygląda zupełnie inaczej."
"Zanim jeszcze nowe regulacje zaczęły obowiązywać, już teraz widzimy ewolucję w dobrym kierunku."
"Tam, gdzie na początku słyszałem 'lift and coast, lift and coast' - dziś ten argument niemal zanika. Występuje może w dwóch, trzech sytuacjach, ale jestem przekonany, że relacja między zespołami a FIA jest właściwa, bo to oni ostatecznie muszą zadbać, by dostosowanie regulacji zostało rozwiązane."
"Nastawienie polega na otwartości i chęci zrozumienia tego, co się dzieje."
Domenicali apeluje zatem o zachowaniu spokoju - 60-latek uważa, że nawet jeśli pewne rozwiązania okażą się być nietrafione, należy poczekać, aby upewnić się, że podjęte działania będą możliwie jak najskuteczniejsze:
"Dziś jest tak wiele teorii, że wszystko jest możliwe. Właściwe podejście to przede wszystkim brak przesadnych reakcji, bo z doświadczenia w F1 wiemy, że czasami podchodzono do czegoś z nadmierną ostrożnością, a później wszystko rozwijało się w zupełnie inny sposób."
"Powiedziałbym więc: poczekajmy i zobaczmy, gdzie jesteśmy. A jeśli zajdzie potrzeba wprowadzenia korekt, nie musimy robić tego natychmiast. Jest czas, by trochę odczekać i upewnić się, że dokładnie rozumiemy, o czym mówimy."
"Być może już teraz niektóre zespoły lub producenci myślą, jak rozwijać samochód, by skorzystać z nowych regulacji."
"Podejście zawsze będzie oparte na ciekawości. Pierwszy wyścig sezonu odbędzie się pod niesamowitą obserwacją, ale słusznie jest powiedzieć, że trzeba dać odpowiedni czas i przestrzeń do dyskusji z FIA i zespołami, by sprawdzić, czy nie umyka nam coś istotnego."
Włoch przewiduje także, że na początku nowych regulacji technicznych, rozwój samochodu będzie postępował w szybkim tempie. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w sezonie 2022, kiedy do Formuły 1 powrócił efekt przypowierzchniowy.
"To ogromna szansa. Jest tak wiele nowych rzeczy, że to nowy świat do odkrycia" - tłumaczył Domenicali.
"Możemy mieć pozytywne niespodzianki, bo tu nie chodzi tylko o jednostki napędowe i zarządzanie energią. Chodzi też o to, że samochody będą inne."
"Sposób, w jaki się je ustawia, by nie zniszczyć opon… jest tyle rzeczy, których nauczymy się w przyszłym roku."
"Jestem przekonany, że jeśli zrobimy dwa zdjęcia - jedno podczas pierwszego wyścigu w Melbourne, a drugie na ostatnim w Abu Zabi - zobaczymy dwa zupełnie różne światy."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się