Australijski zawodnik po raz kolejny zmierzył się z solidną porcją pytań o jego przyszłość w ekipie Alpine. Oczywiście miały one związek z Franco Colapinto i innymi rezerwowymi zespołu.
Jacka Doohana spotkała dość nietypowa sytuacja jak na kierowcę rozpoczynającego swój pierwszy pełny sezon w F1. Pojawiają się bowiem sygnały, że może stracić swój fotel już po kilku wyścigach. Wszystko po to, aby zwolnić miejsce Franco Colapinto, który został zatrudniony przez Alpine w ramach wieloletniego kontraktu.
Helmut Marko ostatnio wprost powiedział, że Australijczyk nie dokończy tegorocznych zmagań, co oczywiście musiało zainteresować media. W czasie konferencji prasowej w Melbourne otrzymał pytanie o ten "niewygodny temat" i tym razem z odpowiedzią poradził sobie lepiej niż podczas imprezy w Londynie, uwypuklając liczebność ławki rezerwowych w Enstone:
"Świetne pytanie. Jeśli mam być szczery, wiecie dobrze o tym i zresztą mówił o tym wcześniej Max [Verstappen], że nie ma sensu zawracać sobie głowy tymi plotkami ani ich komentować. Mam kontrakt na ten sezon, jeśli nie na dłużej. Nie mogę się doczekać wielu domowych wyścigów, a co do niepewności - nie można tym się przejmować", oznajmił Doohan.
"Po prostu muszę dawać z siebie wszystko, gdy jestem w bolidzie. Jeden gość poluje na moje miejsce, ale jeśli tego nie wyłapaliście, tak naprawdę jest ich teraz czterech, bo tylu mamy rezerwowych. To nie jest sam Franco. Prawdopodobnie chce mojego miejsca, ale tak samo może chodzić o to Pierre'a [Gasly'ego]."
"Kiedy byłem rezerwowym przez ostatnie dwa lata, też chciałem te miejsca. Zamierzam czerpać frajdę z każdego wyścigu, traktując go tak, jakby był to ten ostatni. Chcę cieszyć się każdą chwilą w tym bolidzie. Nie mam nic więcej do dodania w tej sprawie."
13.03.2025 13:51
0
Weźcie go już po prostu wymieńcie na Colapinto, bo od długiego czasu ten cały cyrk z Doohanem jest żenujący.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się