WIADOMOŚCI

Bayer odsłonił kulisy rozstania z Ricciardo
Bayer odsłonił kulisy rozstania z Ricciardo
Dyrektor generalny Visy RB uchylił rąbka tajemnicy odnośnie szczegółów rozstania z zawodnikiem z Perth. Austriak opowiedział m.in. o decydującym spotkaniu, do jakiego doszło po rozczarowujących kwalifikacjach w Singapurze.
baner_rbr_v3.jpg

Daniel Ricciardo rozstał się z królową motorsportu po singapurskiej rundzie. Chociaż jego forma rozczarowująca forma broniła decyzję Visy RB o zastąpieniu go Liamem Lawsonem, na zespół wylała się ogromna fala krytyki za sposób tego ogłoszenia.

Taki ruch był bowiem spodziewany od dłuższego czasu, a torze Marina Bay Max Verstappen wprost mówił już o ostatnim wyścigu swojego kolegi. Zresztą sam zainteresowany pożegnał się ze środowiskiem F1 podczas powyścigowych wywiadów z mediami, a Laurent Mekies wskazał te finałowe zawody jako uzasadnienie kontrowersyjnego najszybszego okrążenia Australijczyka.

Oliwy do ognia dolał też Lawson, zdradzając, że wiedział o całym manewrze już od okolic GP Azerbejdżanu. Mimo to tzw. oficjalka spadła dopiero cztery dni po zakończeniu GP Singapuru, przez co F1 nie mogła godnie pożegnać 8-krotnego triumfatora wyścigów.

Peter Bayer już podczas konferencji prasowej w USA nie ukrywał, że włoska ekipa powinna lepiej rozegrać całą tę sytuację. Więcej szczegółów zdradził natomiast dla Auto Motor und Sport, które mocno przemaglowało go o ten wątek:

"Uzgodniliśmy z Danielem, że nie będziemy tego komunikować. Mieliśmy świadomość, że jako zespół będziemy wyglądać nieco anachronicznie, ale postąpiliśmy tak, by chronić naszego kierowcę. To było jego życzenie", powiedział CEO stajni z Faenzy.

"Do samego końca wierzył w to, że zakończy kwalifikacje z przodu stawki i pokaże to coś każdemu. Nigdy nie widziałem takiej siły mentalnej u sportowca, a pracowałem przy wielu dyscyplinach. Gdy odpadł w Q1, był to straszny moment. Już w radiu można było usłyszeć, że jego świat został zniszczony. Później rozmawialiśmy z nim ponownie w sobotę."

"Siedzieliśmy wspólnie w naszym biurze o drugiej w nocy i zapytaliśmy go, co teraz powinniśmy zrobić. Odpowiedział nam, iż mamy po prostu pozwolić mu ścigać się w tym wyścigu. Nie chciał żadnych wygłupów. Gdyby Daniel jeździł do Abu Zabi, oczywiście uczcilibyśmy jego pożegnanie fajerwerkami i zdjęciem na polach startowych, podobnie jak to było wcześniej z Raikkonenem."

"Daliśmy mu przecież kolejną szansę, której nikt się nie spodziewał. Zależało nam na tym, by na końcu patrząc w lustro, móc sobie powiedzieć, że postąpiliśmy dobrze, nawet jeśli jego środowisko i dziewięć milionów obserwujących na Instagramie nas za to zgani."

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

0 KOMENTARZY
zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu