Królowa motorsportu ustosunkowała się do porannych pogłosek, jakoby tegoroczna runda w Abu Zabi miała zostać odwołana. Zdaniem mediów, o wszystkich potencjalnych działaniach F1 zostali powiadomieni szefowie zespołów.
Sensacyjna informacja o bardzo możliwym odwołaniu finału sezonu 2023 obiegła media po porannym raporcie portalu Formu1a.uno. Włoski serwis przekazał nawet, że o takiej ewentualności powiadomiono wszystkich szefów ekip i ostateczna decyzja - ze względów logistycznych - ma zapaść do końca czwartkowych aktywności w Sao Paulo.
Wszystko to miało być spowodowane obawami o trwający konflikt na linii Izrael-Palestyna i zakłócenie rywalizacji w Abu Zabi. Nieprzypadkowo Ministerstwo Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii wydało odpowiednie zalecenia dot. podróży do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i realnych ataków terrorystycznych w tym kraju.
Błyskawicznie pogłoski te zostały jednak zdementowane przez cenionych dziennikarzy w padoku takich jak Thomas Maher czy Chris Medland, aż w końcu sama F1 - słowami swojego rzecznika - potwierdziła, że zmagania na torze Yas Marina odbędą się zgodnie z planem. Tę ostatnią informację przekazało RacingNews365, które podkreśliło, że wszystkie zespoły zostały powiadomione o stanowisku serii oraz wytycznych brytyjskiego ministerstwa.
Warto przypomnieć, że nie jest to pierwsza taka sytuacja, w której napięcia na Bliskim Wschodzie zagrażają zmaganiom F1. W 2011 roku odwołano np. GP Bahrajnu z powodu zamieszek politycznych. Z kolei w poprzednim sezonie podczas weekendu wyścigowego w Dżuddzie doszło do ataku rakietowego i to w czasie treningu, ale nie zakłócił on dalszych zawodów na tym torze.
02.11.2023 14:16
0
Pieniądze muszą się zgadzać
02.11.2023 15:11
0
Tak czysto hipotetycznie, Co by było gdyby kierowcy się zgadali na spotkaniach,które zawsze mają przez weekendem wyścigowym i poinfomowsli, że nie wezmą udziału ? Już mniejsza o to, jakie argumenty by mieli. Co myślicie? Przecież by ich nie zdyskwalifikowali... Bo kto by jeździł. Myślę, że FIA byłaby w czarnej......
02.11.2023 22:59
0
@2 Tak było już przed startem sezonu 1982 - FISA wymyśliła sobie nowe zasady dot. superlicencji, które były niekorzystne dla kierowców a bardzo na rękę zespołom - dawały wręcz absolutną władzę zespołu nad kontraktem kierowcy... Zmiany zakazywałyby kierowcom możliwości samodzielnego negocjowania kontraktów z zespołami - kierowcy byliby wręcz na łasce zespołów. Kierowcy oczywiście się nie zgodzili, a przynajmniej pewne grono z nich - i tuż przed pierwszym wyścigiem w RPA zastrajkowali. Rozpoczęły się negocjacje, którym przewodzili ze strony kierowców Lauda i Pironi, a ze strony FISA jej szef J.P Balestre, zaś ze strony zespołów szef Brabhama, czyli nie kto inny tylko Bernie Ecclestone :) Balestre postawił sprawę jasno - podpisujesz albo nie jedziesz. Bernie jeszcze dołożył do pieca - ogłosił wprost, że jeżeli kierowcy będą protestować, to natychmiast zwolni obu kierowców - w tym aktualnego Mistrza Świata Nelsona Piqueta. Bernie twierdził wręcz, że wszystkich kierowców będzie łatwo zastąpić - chętnych do jazdy jest przecież wielu :D Impas w rozmowach spowodował, że zamiast na pierwsze czwartkowe treningi autobus z kierowcami pojechał do okolicznego hotelu... Kierowcy zabarykadowali się tam (dosłownie! gdyż członkowie zespołów próbowali się do nich dostać) i spędzili cały dzień oraz noc (spali na materacach) - to m.in. wtedy Elio de Angelis grał piękne koncerty fortepianowe - niektórzy jego koledzy ze stawki F1 wiedzieli, ze potrafi grać, ale nikt nie przypuszczał, że gra on tak znakomicie, na poziomie "profesjonalnego pianisty koncertowego". Summa summarum w piątek FISA "zmiękła" i udało się wynegocjować lepsze dla kierowców warunki, wyścig udało się rozegrać, po czym już po wyścigu Balestre nałożył na kierowców kary finansowe oraz kary wykluczenia z kolejnych wyścigów w zawieszeniu... Sprawa ostatecznie skończyła się w sądzie arbitrażowym, który złagodził kary - ostatecznie kierowcy postawili na swoim. W efekcie strajku kierowca Arrowsa Patrick Tambay był na tyle rozczarowany całym zamieszaniem - że w trybie natychmiastowym zakończył karierę... Stwierdził, że wróci do ścigania tylko jakby otrzymał oferty of Ferrari lub Renault - i faktycznie jeszcze w tym samym roku wygrał wyścig dla Ferrari, gdy zastąpił w zespole tragicznie zmarłego Gillesa Villeneuve... A później Patrick jeździł też dla Renault (oraz Haasa, tego samego co obecnie w stawce F1, bo Gene Haas był już w F1 ze swoim zespołem przez 1,5 sezonu, w 1985 i 86).
02.11.2023 23:09
0
@3 Tamten Haas nie ma nic wspólnego z obecnym Haasem
03.11.2023 10:25
0
@3 Nie wiedziałem o tej sytuacji, mimo 42 lat na karku. Ciekawa sytuacja. Czyli wychodzi na to, że w "kupie siła" i nie byłoby możliwe zastąpienie 20 kierowców, bo "ma kto jeździć" jak to Bernie powiedział:) FIA nie mogłaby sobie pozwolić na taki cyrk.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się