Wiadomo już, kto po śmierci Dietricha Mateschitza będzie czuwał nad całym austriackim koncernem. Funkcja jej prezesa została rozdzielona na trzy osoby.
Śmierć Dietricha Mateschitza wywołała niemały zamęt nie tylko w zespole F1 Red Bulla, ale całej spółce. Została ona bez swojego wieloletniego właściciela i szefa, który odpowiadał za wszystkie jej projekty i nie wiadomo było, kto podejmie się takiego wyzwania.
Szybko jednak byki sobie z tym poradziły. Zaledwie dwa tygodnie po odejściu austriackiego miliardera ogłoszono trzech zastępców i wśród nich wcale nie znalazł się jego syn, Mark. Ten natomiast wystosował specjalny list, w którym podkreślił, że takie rozwiązanie zaproponował sam Dietrich i poparła je rodzina Yoovidhya. Posiada ona bowiem około 50% udziałów w całym koncernie.
Zarządzać ją teraz będzie tzw. Rada Dyrektorów, w skład której weszli: Franz Watzlawick (dyrektor generalny grupy zajmującej się napojami), Alexander Kirchmayr (dyrektor finansowy) oraz Oliver Mintzlaff (dyrektor generalny ds. projektów i inwestycji korporacyjnych).
Z punktu widzenia F1 najważniejsza jest osoba tego ostatniego. To właśnie jemu będą podlegać zespoły Red Bulla i AlphaTauri:
"Po śmierci Dietricha Mateschitza z zadowoleniem przyjmujemy wiadomość o nominacji Olivera Mintzlaffa na funkcję dyrektora generalnego ds. projektów i inwestycji korporacyjnych. Chociaż nie poskutkuje ona żadnymi zmianami w codziennej pracy zespołu, nie możemy się doczekać bliskiej współpracy z kimś o podobnych poglądach, który ma tak mocne korzenie w elitarnych sportach", czytamy w oświadczeniu stajni z Milton Keynes zamieszczonym na stronie Motorsportu.
Mintzlaff jest dobrze znany w szczególności fanom niemieckiej piłki nożnej za sprawą działań w klubie RB Lipsk, w którym pełnił funkcję prezesa oraz dyrektora generalnego. Miał bardzo duży wkład w awans tej drużyny do Bundesligi w 2016 roku i jej późniejszych sukcesów.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się