Brytyjski as zabrał głos odnośnie kontrowersyjnych komentarzy, jakie pojawiły się na przestrzeni tego tygodnia ze strony Nelsona Piqueta i Berniego Ecclestone'a. 37-latek uważa, że media nie powinny dawać takim poglądom platformy do rozpowszechnia.

W ostatnich dniach szerokim echem odbiły się kontrowersyjne wypowiedzi Nelsona Piqueta oraz Berniego Ecclestone'a. Ten pierwszy w rasistowski sposób obraził Lewisa Hamiltona, a drugi bronił prezydenta Rosji, Władimira Putina, za obecną sytuację w Ukrainie.

Oba przypadki zostały stanowczo potępione przez władze serii i nie tylko. Na szczególnie dużo wsparcia mógł liczyć siedmiokrotny mistrz świata, za którym wstawili się niemal wszyscy kierowcy oraz zespoły. Sam Hamilton we wtorek wydał jedynie trzy krótkie komunikaty odnoszące się do obelg brazylijskiego mistrza świata. Dopiero na dzisiejszej konferencji prasowej rozwinął nieco ten wątek:

"Jestem niesamowicie wdzięczny wszystkim, którzy postanowili wesprzeć cały sport, a szczególnie kierowcom. Mijają już dwa lata, odkąd wielu z nas uklęknęło przed pierwszym wyścigiem w Austrii i nadal stoimy przed wieloma wyzwaniami", mówił siedmiokrotny mistrz świata.

"Byłem celem rasizmu, krytyki, negatywnego nastawienia i archaicznych narracji przez dłuższy czas. To były po prostu podteksty dyskryminacji. Dlatego też nie jest to dla mnie nic nowego."

"Nie mam pojęcia, dlaczego wciąż dajemy tym starszym poglądom jakąś platformę. Chcemy iść w zupełnie innym kierunku i jest to kontrast w kwestii tego, kim jesteśmy obecnie jako sport i dokąd zamierzamy iść. Musimy spoglądać w przyszłość i dać młodym pokoleniom odpowiednią platformę, która bardziej obrazuje dzisiejsze czasy. Nie chodzi więc tylko o jedną osobę. Chodzi o szerszy obraz."

"To po prostu sprowadza się do F1 i do mediów z nią związanych. Nie powinniśmy dawać tym ludziom żadnej platformy. To stare poglądy i niezależnie od tego, czy są świadome czy nie - nie zgadzają się z tym, że ludzie tacy jak ja powinni być w tym sporcie i to samo dotyczy kobiet. Dyskryminacja to nie jest coś, co powinniśmy rozpowszechniać."

Brytyjczyk nie omieszkał też odnieść się do słów byłego szefa mistrzowskiej serii:

"To już wystarczy. Z tego powodu musimy działać. Musi być jakaś odpowiedzialność. Nie wiem, jaki był tego cel. Jeżeli trzeba byłoby podzielić Wielką Brytanię, to na pewno nie potrzebowalibyśmy słuchać osoby, która popiera wojnę i wysiedlenie milionów ludzi. Jest mnóstwo innych, pozytywnych osób. Jeśli ktoś nie ma nic pozytywnego do wniesienia - nie dawajcie im na to miejsca."