Zniszczenie jedynego dostępnego pakietu poprawek przez kanadyjskiego kierowcę może mieć większe konsekwencje niż pierwotnie zakładano.
W miniony weekend na torze Mugello tylko Lance Stroll miał okazję do skorzystania z pierwszego w tym sezonie, bardzo rozległego pakietu poprawek (tj. sekcje boczne, podłoga, p. skrzydło, pokrywa silnika, kanały hamulcowe) w swoim samochodzie.
Jeśli te okazałyby się skuteczne, to w samochodzie jego partnera, Sergio Pereza. zostałyby zainstalowane w następnym wyścigu w Sochi. A trzeba przyznać, że aktualizacja wydawała się działać wyśmienicie - wszak Stroll przed wypadkiem walczył z Danielem Ricciardo i Alexem Albonem o trzecie miejsce.
Plany ekipy odnośnie meksykańskiego kierowcy stanęły jednak pod sporym znakiem zapytania, gdy podczas Grand Prix Toskanii jego partner uderzył w barierę i kompletnie zdewastował swoją maszynę. Choć Racing Point dostało teraz dwa tygodnie na wyprodukowanie obu pakietów, to jeśli wierzyć słowom Otmara Szafnauera, może być o to trudno.
"Będziemy musieli włożyć sporo pracy, by dostarczyć obu kierowcom aktualizację w Rosji", wyznał Sky F1.
Szef ekipy poproszony jeszcze o wskazanie przybliżonej wartości korzyści płynących z tak wielu zmian w bolidzie, odpowiedział: "Trudno to dokładnie określić. Miało to być kilka dziesiątych, może trzy dziesiąte i taka różnica mogła być w osiągach".
Zespół Racing Point znajduje się obecnie na czwartej pozycji w klasyfikacji generalnej konstruktorów i traci tylko 14 oczek do trzeciego McLarena.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się