Piastri zdradził, kiedy czuł się niezręcznie przed wejściem na podium
Oscar Piastri zdradził, która wizyta w "pokoju zwierzeń", w którym zjawiają się kierowcy zaraz po zakończeniu wyścigu przed ceremonią podium, była dla niego najmniej zręczna.Australijski zawodnik rywalizuje w Formule 1 dopiero drugi rok, ale już zdołał sięgnąć po dziewięć podiów, co na 40 startów daje prawie 25-procentową skuteczność.
Po każdym takim sukcesie miał okazję uczestniczyć w pełnej ceremonii podium, przed którą trójka najlepszych kierowców ma okazję bezpośrednio porozmawiać o wyścigu i obejrzeć najlepsze powtórki na dużym ekranie.
W rozmowie z brytyjskim Cosmpolitan Piastri został zapytany o najbardziej niezręczną sytuację w pokoju zwierzeń i co ciekawe nie musiał zbyt długo zastanawiać się nad odpowiedzią.
"Najbardziej niezręczną sytuacją w pokoju zwierzeń..." mówił. "W sumie nie byłem zbyt wiele razy w nim, ale najbardziej niezręcznie było po Spa, gdy wygrał George [Russell], a Hamilton był drugi."
Wyścig w Spa zakończył się dość niespodziewanym zwycięstwem Russella, który w trakcie jego trwania zmienił strategię na jeden zjazd. Lewis Hamilton pozostał przy dwóch zmianach kół i mimo iż w końcówce doganiał swojego zespołowego kolegę, nie zdołał go wyprzedzić. Tuż za nimi finiszował właśnie Oscar Piastri.
Russell kilka godzin po wyścigu został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy bolid, ale zanim do tego doszło kierowcy mieli okazję spotkać się w pokoju zwierzeń przed wizytą na podium.
"Finiszowałem tam na trzecim miejscu, a potem George został oczywiście zdyskwalifikowany. Było czuć napięcie" wspominał kierowca McLarena. "Lewis pojechał świetny wyścig. W wielu przypadkach powinien go z łatwością wygrać, więc doskonale rozumiałem jak się wtedy czuł."
"Czułem, że Lewis nie chciał tam być… Nie był w nastroju do rozmów, więc tylko oglądałem i patrzyłem na powtórki w ciszy i trzymałem się z dala od nich!"
Piastri rzucił także więcej światła na przyjaźnie jakie zdążył zawiązać na padoku przyznając, że na wieczorne wyjście wybrałby się z Danielem Ricciardo, Lando Norrisem, Alexem Albonem oraz Loganem Sargeantem.
Przyznał jednak, że zawiązywanie bliższych relacji na padoku jest dość trudne.
"Posiadanie relacji z kolegami na torze to ciekawa kwestia, ponieważ znajdujesz się w bardzo unikalnej sytuacji, gdzie w zasadzie tylko 20 osób na świecie wie, przez co przechodzisz i jak wygląda twoje życie."
"Ale jednocześnie są oni twoją bezpośrednią konkurencją. To ciekawa mieszanka. Powiedziałbym, że wszyscy darzymy się dużym szacunkiem na torze, bo wiemy, jak trudno jest dostać się do F1."
"Wiemy, z czego wielu z nas musiało zrezygnować, by się tam dostać oraz o poświęceniach z jakimi musieliśmy się mierzyć. Z niektórymi ludźmi naturalnie dogadujesz się lepiej niż z innymi, ale na końcu dnia wszyscy jesteście tam po to, by spróbować się nawzajem pokonać. To naprawdę bardzo, bardzo ciekawa mieszanka."
"Myślę, że posiadanie prawdziwych przyjaciół na torze jest dość trudne, ponieważ próbujesz ich pokonać. Wydaje mi się, że wielu z nas ma przyjaciół wśród kierowców wyścigowych, z którymi już nie rywalizujemy. To delikatna równowaga."
komentarze
1. Believer
Co to znaczy, że kierowcy się zjadają po zakończeniu wyścigu?
2. Lulu
Dla mnie to jest ogólnie pierdzielenie bez sensu . Jak to nie możemy się kolegować bo rywalizujemy bla bla bla . Piłkarze też rywalizują, żużlowcy też rywalizują, skoczkowie narciarscy ( też rywalizują i ostro ryzykują zdrowiem i życiem) a mimo to atmosfera choć by w przypadku tych ostatnich jest fenomenalna .
Głupi podtrzymywany stereotyp i tyle jak dla mnie .
3. dex
Kempa, popraw proszę tego "Lewusa" :)
4. Frytek
@2. Lulu
Tylko ilu jest piłkarzy na świecie a ilu kierowców F1? Wyobraź sobie że są tylko dwie drużyny piłkarzy którzy grają tylko że sobą 20 razy w roku, po pewnym czasie z pewnością nie byłoby między nimi miłych relacji, w końcu komuś coś w kimś zaczęło by się nie podobać.
Porównanie skoczków to już kompletne nie porozumienie. Oni nie rywalizują że sobą bezpośrednio, każdy idzie, robi swoje I tyle. Na torze bezpośrednio stykając się bolidami z pewnością są inne emocje. A o emocje właśnie tutaj chodzi, bo podczas różnych takich emocjonujących starć nerwy dają o sobie znać.
Prosty przykład. Zamieszkaj na kilka tygodni w jednym pokoju z najlepszymi kolegami, po tych kilku tygodniach możecie już nie być najlepszymi kolegami. Zawsze coś komuś zacznie przeszkadzać, bo jeden beknął, pierdnął czy dotykał brudnymi rękami twoich naczyń itd.
A dorzuć do tego rywalizację np. O względy szefa i robi się mieszanka wybuchowa
5. Puchy
@Lulu on przecież nie powiedział, że nie można mieć przyjaciół tylko, że jest to dość trudne ;)
6. Lulu
Chłopaki ja tylko wyraziłem swoje zdanie a przykłady podałem tak od czapy , ednak nadal uważam że rywalizacja a życie poza torem jest jak najbardziej możliwe . Cały ten cyrk wrogości to spektakl kręcony dla widowni jak dla mnie .
4@ Frytek bardzo długo pracowałem i żyłem za granicą. Przez 8 lat krążyło to wszystko wokół agencji pracy i bardzo dobrze wiem co znaczy mieszkać w 6, 8 czy 10 osób na kilkudziesięciu metrach z jedną łazienka a z większością tych ludzi pracowałem. Mało tego często byłem ich przełożonym że względu na znajomość języka obcego . Z doświadczenia więc wiem że jeżeli chcesz się z kimś dogadać, możesz to bez problemu zrobić.
Wiadomo że 20 kierowców nie będzie się przytulać bić piątek i biegać w czasie wolnym po klubach , ale ta wrogosc która pokazywana jest w f1 dla mnie jest śmieszna i sztuczna . Takie moje zdanie oczywiście.
7. Frytek
@Lulu
Ja wrogości między kierowcami nie zauważyłem, no może za czasów ROS I HAM. Oni jakoś zdają się być życzliwi dla siebie, przybijają piątki itd, nawet Ham przybił piątkę dla Ver gdy przegrał tytuł.
Jedyna wrogość jest między kibolami i to tymi internetowymi, bo jak jeździłem na wyścigi to atmosfera była super, nikt na nikogo nie warczał i każdy był dla siebie życzliwy. A to co ludzie wyprawiali wokół toru koczując w namiotach itd. to coś pięknego, jedna wielka impreza przez trzy dni. Zupełnie cos innego niż kibice wspomnianej piłki.
Jedyne afery to kręcą i pompują dziennikarze, to oni dają też pożywkę dla kiboli a nie sami kierowcy.
Nie ma między nimi może jakiejś super sympati, ale nie każdy musi każdego lubić. Kubica ponoć dobrze kumplował się z Alonso i ciekawe czy nadal by to trwało gdyby jeździli razem w Ferrari ?
8. Lulu
@7 Frytek
Nooo czasy Roberta i te emocje i w ogóle. Człowiek oglądał start na klęczkach , zaciskając kciuki . Nie roztrząsamy tego bo łza w oku się kręci;-).
9. kempa007
Przepraszam za literówke, już poprawione. Dzięki!
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz