Ferrari zdecydowanie przyspieszyło rozwój SF-24

Ekipa z Marnaello wdrożyła pierwszy duży pakiet poprawek na torze Imola, a pierwotnie planowane kolejne duże poprawki miały pojawić się dopiero na GP Wielkiej Brytanii, po dokładnym przeanalizowaniu pierwszego pakietu.

Wygląda jednak na to, że Ferrari poczuło "krwawiącego byka" i chce maksymalnie wykorzystać swoją szansę w tym roku. Po zwycięstwie w Monako szefostwo Ferrari miał uwierzyć w możliwość powalczenia z Red Bullem o mistrzostwo i postanowiło o przyspieszeniu rozwoju SF-24.

Pierwszy pakiet poprawek zdaniem serwisu Formu1a.uno miał zrealizować wszystkie postawione przed nim cele, a "departament techniczny zatwierdził już drugi pakiet poprawek aerodynamicznych, który ma dać kolejny znaczący krok ekipie już w Katalonii."

"W Maranello dosłownie pracują 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, aby wdrożyć nowe części do bolidu. Celem jest posiadanie nowej podłogi, która będzie lepiej spisywała się przy niskich prędkościach."

Serwis podaje, że na "99 procent" obaj kierowcy mają mieć dostępną nową specyfikację auta już na piątkowe treningi pod Barceloną. Oprócz podłogi w SF-24 mają pojawić się zmiany w "dyfuzorze, tylnym nadwoziu oraz drobne zmiany w deflektorach".

Większość obserwatorów wierzy, że na torze pod Barceloną Red Bull powróci do swojej dominacji, ale po kilku słabszych wyścigach istnieje szansa, że rywale faktycznie nieco się do niego zbliżyli.

"Myślę, że siła Red Bulla będzie bardziej widoczna na torze takim jak ten pod Barceloną" mówił Charles Leclerc. "Ale poczekajmy i przekonajmy się."

"Za Red Bullem myślę, że będziemy mieli bardzo zwartą stawkę."

Charles Leclerc obecnie traci w mistrzostwach do Maksa Verstappena 56 punktów, a Ferrari zostaje w tyle za Red Bullem w klasyfikacji konstruktorów o 49 oczek.