Niektóre zespoły domagają się interwencji FIA ws. współpracy Haasa i Ferrari
Świetny początek sezonu w wykonaniu zarówno amerykańskiego, jak i włoskiego zespołu wywołał lawinę spekulacji w kwestii ich bliskiej współpracy. Niektórzy podejrzewają bowiem, że oba teamy wymieniały się informacjami na temat rozwoju innowacyjnych maszyn. Trzy zespoły miały już interweniować w tej sprawie do FIA.Współpraca Haasa i Ferrari nie po raz pierwszy wzbudza wiele wątpliwości. Odkąd Amerykanie pojawili się w F1 w 2016 roku, kupują wszystkie możliwe części od Włochów i dzięki temu wielokrotnie byli w stanie rywalizować ze zdecydowanie większymi zespołami. Ich rywalom oczywiście to się nie podoba, o czym było głośno już w sezonie 2018. Teraz sytuacja wydaje się jednak bardziej poważna.
Zespół Gene'a Haasa z przytupem wszedł bowiem w nową erę regulacyjną, zdobywając dwukrotnie punkty w trzech wyścigach. Jest to o tyle zaskakujące, że ostatnie dwa lata spędzili w dolnych rejonach stawki. W tym czasie skupili się jednak na zacieśnieniu swojej relacji z Ferrari.
Z racji wprowadzenia limitów budżetowych Scuderia musiała szukać ograniczeń wśród kadry pracowniczej i z tego powodu około 25 pracowników, na czele z Simone Restą, formalnie przeszło do Haasa. Dodatkowo, amerykański team otrzymał własny budynek w Maranello. Guenther Steiner zapewnia jednak, że do żadnej wymiany informacji między obiema stronami nie dochodzi:
"Każdy, kto chce tam wejść, musi skorzystać z własnego wejścia. Nasze systemy komputerowe są całkowicie oddzielne. Nie wchodzi tam żadnej pracownik Ferrari działający w sekcji F1", przekonuje szef stajni z Kannapolis, cytowany przez Auto Motor und Sport.
Oczywiście świetna tegoroczna forma Haasa jakoś nie przekonuje jego konkurentów do tych słów. Główne zastrzeżenia dotyczą wymiany informacji z tunelu aerodynamicznego. Dzięki całkowitemu odpuszczeniu sezonu 2021 Amerykanie mieli najwięcej czasu do dyspozycji w nim, a pierwsze prace wykonano już w styczniu zeszłego roku.
Więc gdy inne zespoły, w tym Ferrari, skupiły się na sezonie 2022 dopiero w czerwcu, ekipa Steinera była już w drugiej fazie rozwoju VF-22. W międzyczasie inżynierowie zdążyli odrzucić tegoroczną, wręcz pozbawioną sidepodów koncepcję Mercedesa, która na razie nie przynosi żadnych korzyści. Ewentualna taka wskazówka dla włoskich kolegów mogłaby zaoszczędzić sporo czasu w tunelu.
Według informacji AMuS, niektóre zespoły nie mogą pogodzić się z tym, że dysponujący tak małym budżetem i personelem Haas potrafi z nimi z powodzeniem rywalizować. W związku z tym trzy stajnie miały poprosić FIA o zbadanie jego współpracy z Ferrari. Niemiecki serwis sugeruje, że były nimi ktoś z czwórki: Mercedes, Alpine, McLaren oraz Aston Martin:
"To dla nas krzywa uczenia się. Jako zespół liczący bowiem 2000 osób, który odnosił spore sukcesy w przeszłości, obecnie walczymy z ekipami, które są znacznie mniejsze", skomentował boss Mercedesa, Toto Wolff.
"Haas to mały team, który w ciągu jednej zimy awansował z ostatniego na 3. miejsce. To trochę zaskoczenie. Nie spodziewałem się wielkich przetasowań w stawce po tak dużej reformie przepisów. Faworyzowała ona zespoły z większą wiedzą i lepszą infrastrukturą. Jestem jednak pewny, że FIA zbada sprawę i wyciągnie właściwe wnioski w kwestii podobieństwa tych dwóch bolidów", dodał szef Alpine, Otmar Szafnauer.
Na potwierdzenie tych sugestii miał służyć poniekąd słaby rezultat Haasa z Australii. Niektórzy spekulowali, że Ferrari poprosiło Haasa o "skręcenie" swoich silników, aby teorie spiskowe dotyczące zarówno ich współpracy, jak i legalności włoskiego motoru nie były dalej podsycane. Najprawdopodobniej do takiej sytuacji nie doszło, o czym informował już Ted Kravitz i potwierdził to sam Steiner, twierdząc, że są to po prostu "bzdury".
Słowa Szafnauera o tym, że bolidy VF-22 i F1-75 pokrywają się ze sobą raczej nie będą interesować FIA. Poza podobieństwami w okolicach bocznych wlotów powietrza, zawieszeniu czy airboxie reszta samochodu mocno się różni. Bardzo możliwe, że Federacja zbada tylko kwestię tunelu aerodynamicznego.
Niezależnie, jak dalej potoczą się losy tej sprawy, niektórzy domagają się zmian w przepisach dotyczących zespołów "B". Naciskał na to niedawno szef McLarena, Andreas Seidl, a teraz w podobnym tonie wypowiedział się Toto Wolff:
"Wymiana personelu między dwoma zespołami i fizyczna bliskość wykorzystywanej infrastruktury stwarza pewne punkty sporne, które nie są dobre dla naszego sportu. W przeszłości dzieliliśmy swój tunel aero z Astonem Martinem, ale dwa lata temu woleli uruchomić swój."
"Natomiast jeżeli wykonujesz dobrą robotę, powinieneś być za to doceniony i w to nie wątpić. Z tego powodu musimy znaleźć odpowiednie rozwiązania na przyszłość, które uniemożliwią zbyt bliską współpracę między dwiema ekipami."
komentarze
1. bartexar
Szafunauer to ma najwięcej do gadania jak raptem 2 lata temu skopiował bezwstydnie prawie 1:1 bolid Mercedesa xD śmieszy mnie to, oczywiste że informacje są przekazywane i ktoś kto tego nie robi jest po prostu głupi, nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć.
A pan Toto Wolff też mógłby przemyśleć lepiej swoje słowa kolejny raz, bo jakoś cichutko był gdy Williams był druga siła w stawce gdy oni byli pierwszą.
Na pewno miłej oglądać Haasa który jest zespołem nie kojarzącym się z toksycznymi ludźmi jak Renault (sprawa m. in. Prosta i Budkowskiego) czy Mercedes (tutaj dnia nie starczy żeby opisać co robi ten rak tego sportu.)
2. yaiba83
Póki co Hass zajmuje 7 miejsce w tabeli konstruktorów. Skąd info u Totto że Hass jest trzecią siłą? Gościu coraz mocniej odkleja się od rzeczywistości. Póki wygrywali było ok, teraz nie wytrzymują presji i popełniają błędy na każdym kroku łącznie z gadką PR-ową.
3. lucasdriver22
Aston Martin i Szafnauer z Alpine to powinni cicho siedzieć :D
4. pan37lureta
Olali poprzedni sezon i mieli 6 miesięcy więcej na budowę obecnego auta a wszyscy zdziwieni.
Niech Alpine i reszta też zrobi team B i po problemie. Przecież są 3 miejsca w stawce
5. Bruce
@1- tylko o Williamsie nigdy nie można było powiedzieć, że jest zespołem B. Nawet jak byli w trudnej sytuacji, to woleli robić swoje części, niż kupować je od Mercedesa, już nie mówiąc o jakiejś głębszej współpracy nie do końca zgodnej z przepisami.
Dziwię się, że F1 tyle lat toleruje tą niejasną sytuację z zespołami partnerskimi. Szczególnie w obecnych czasach, gdzie są drastyczne limity budżetowe dla największych, niezwykle ważne jest aby kontrolować przepływ informacji między zespołami. Tymczasem wydaje się, że F1 nie jest tym zainteresowana i na rękę im jest taka szara strefa. Zapewne obniżyłoby to poziom niektórych ekip, co teoretycznie zwiększyłoby różnicę miedzy najlepszymi, a najsłabszymi. Ale z drugiej strony zespoły A też obniżyłyby poziom nie mając tylu informacji. Chyba, że właśnie o to chodzi, żeby nie obniżać poziomu bolidów, bo sport ten stanie się mniej atrakcyjny dla kibiców
6. KolczastyKaktus
Wszystkie zespoły które protestują można skojarzyć z Mercedesem. Po prostu boli ich pomysł Ferrari na zespoły partnerskie.
7. giovanni paolo
Czyli zapomnieliśmy, że tuż przed przedsezonowymi testami jedna z wysoko postawionych w mercedesie osób powiedziała, że dwa zespoły mogły się bardzo pomylić w kwestii koncepcji aerodynamicznej chociaż, że żaden bolid nie wyjechał na tor? Czy chodzi mi o te dwa zespoły wymienione w artykule? Nie. Czy mamy jakieś konkretne wnioski po ponad miesiącu? Nie. Ale po co ktoś z najbardziej uczciwego zespołu w historii motorsportu mówił takie rzeczy?
8. hubertusss
Przecież nikt nie zabroni i nie sprawdzi. Czy inżynierowie gdzieś przy kawie czy przez telefon nie powiedzą drugim. Sprawdziliśmy koncepcje wąskich sidepodów i to nie działa nie idźcie tą drogą czy tym próbnych.
O ile jeszcze nie dziwię się Alpine i McL bo oni nie mają zespołów satelickich. To Mercedes i AM powinni siedzieć cicho. Bo jeszcze nikt nie odwalił takiego numeru jak oni kilka lat temu.
9. Glorafindel
Czemu nikt nie beczał jak RB wydawał team orders kierowcą Alphy?
Za to powinni się wziąć.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz