Maylander o GP Belgii: warunki i widoczność były coraz gorsze
Kierowca samochodu bezpieczeństwa, Bernd Maylander skomentował niedzielne wydarzenia z obiektu Spa-Francorchamps. Niemiec zdradził, że podczas jego drugiego wyjazdu na torze panowały jeszcze gorsze warunki, niż na samym początku.Choć to Max Verstappen został uznany za zwycięzcę GP Belgii, to jednak przez wszystkie pokonane okrążenia to nie on przewodził stawce, a raczej kierowca safery cara, Bernd Maylander. 50-latek wyznaczał tempo wszystkim zawodnikom podczas każdego przejazdu, a sam dodatkowo "badał" warunki na torze w trakcie przerw spowodowanych czerwoną flagą.
Mimo starań Niemca oraz kierowcy samochodu medycznego, Alana van der Merwe zawodów nie udało się wznowić z powodu zbyt ekstremalnych warunków. Obserwatorzy mieli wielki żal do FIA za taką sytuację, zwłaszcza po słowach Maxa Verstappena czy Daniela Ricciardo, którzy przyznali, że runda mogła rozpocząć się wcześniej niż zaplanowano.
Do tych komentarzy postanowił odnieść się sam Maylander:
"Próbowaliśmy wystartować, przerywaliśmy rywalizację i słuchaliśmy kierowców. Pewnymi momentami padało zdecydowanie więcej niż w sobotę", powiedział 50-latek, cytowany przez Speedweek.
"Z tego też powodu wszystkie decyzje były jak najbardziej prawidłowe. Niestety, podczas drugiego wyjazdu widoczność i warunki były jeszcze gorsze. Czekaliśmy po prostu na odpowiednie okno pogodowe, ale tak się jednak nie stało."
"Pierwszy raz doświadczyłem takiej sytuacji."
Po oficjalnym zakończeniu niedzielnych "zmagań" kibice i komentatorzy zastanawiali się nad tym, kto zostanie wybrany "kierowcą dnia". Większość osób nie miała wątpliwości, że tym zawodnikiem powinien zostać właśnie Maylander:
"Dziękuję im za to. Po prostu wykonuję swoją robotę, to znakomity zespół i świetnie jest z nimi współpracować. To działa naprawdę dobrze. Oczywiście biorę to i napiję się piwa", oznajmił Niemiec.
komentarze
1. Glorafindel
Szkoda ze Bernd nie dostał w pełni zasłużonych punktów w klasyfikacji!! ????
2. TomPo
Warunki byly coraz gorsze...
I dlatego wyscig nie wystartowal o 15, ale za to mogl "wystartowac" kilka godzin pozniej, gdy warunki byly gorsze.
Wszystko po to, by nikt od nich kasy nie wyszarpal za nie odbyty wyscig.
No a skoro wedle przepisow wyscig sie odbyl, to i punkty rozdali i podoium bylo.
I te kretynskie tlumaczenie Mesiego, ze nigdy wczesniej nie bylo takiej sytuacji i kto to mogl przewidziec.
Tak, bo w historii F1 nigdy w niedziele nie padalo i prognozy od tygodnia nie mowily ze w niedziele bedzie padac.
Zenada to malo powiedziane.
3. XandrasPL
dobrze wiedzieli, że deszcz będzie padał do 2 w nocy. wiedzieli też, że największe opady były przewidywane na godzinę 16-18. I tak właśnie było!
4. gnysek
@2: oczywiście, że i o 15 nie mógł wystartować, tak samo jak o 18 - w obu przypadkach wyścig bolidów bez parady za safety carem i z linii startu nie był możliwy - i taki start nigdy przecież nie nastąpił. Natomiast taka parada owszem był również możliwa o 15, tylko wtedy jeszcze liczono na poprawę pogody, więc jej nie zrobiono. Potem już została tylko taka opcja (lub odwołanie wyścigu), więc uparli się, żeby regulaminowi stało się zadość, skoro już samochody wyjechały na tor.
Wydaje mi się, ze sędziowie totalnie nie wzięli pod uwagę, że w Spa jest taki trochę mikroklimat i bliskosć lasu i to, ze będzie mżawka nie oznacza, że na tor nie będzie wracać woda, oraz zapomnieli, że to nie pada od godziny tylko dłużej - i liczyli, że ta woda sama magicznie zniknie. Tymczasem ona zrobiła sobie z toru zbiornik, bo już było tak mokro, że przestała wsiąkać.
Za dużo siedzą w ciepłych krajach :)
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz