Honda przekonuje, że silnik Verstappena nie musi być spisany na straty
Honda twierdzi, że silnik, który był zainstalowany w bolidzie Maksa Verstappena podczas GP Wielkiej Brytanii nie koniecznie musi być spisany na straty, ale aby się o tym z pewnością przekonać musi zostać zbadany w siedzibie firmy w Japonii.Verstappen z ogromnym impetem wyleciał z toru po kolizji z Lewisem Hamiltonem w zakręcie Copse, do której doszło już na pierwszym okrążeniu niedzielnego wyścigu.
Czujniki zainstalowane w aucie Holendra odnotowały przeciążenie rzędu 51G, co dla kierowcy Red Bulla stanowiło największy dzwon w karierze.
Oprócz bolesnej utraty punktów w mistrzostwach przed Red Bullem natychmiast stanęło widmo obaw co do stanu jednostki napędowej, która przy tak dużym wypadku mogła zostać nieodwracalnie uszkodzona.
Jeżeli tak by się stało, Verstappen jeszcze przed półmetkiem sezonu na Węgrzech musiałby zainstalować w swoim aucie nowy, trzeci silnik, który byłby ostatnim z jego tegorocznej puli i w dalszej części mistrzostw musiałby skorzystać z kolejnej jednostki narażając się na karę.
Przy tak zaciętej rywalizacji w mistrzostwach z Mercedesem, taka kara mogłaby się w końcówce sezonu okazać bardzo kosztowna.
Dyrektor techniczny Honda F1, Toyoharu Tanabe przyznaje, że początkowo obawiał się najgorszego, ale po wstępnej ocenie sytuacji po wyścigu wlewa w serca kibiców Holendra odrobinę optymizmu, zaznaczając jednak, że wymagana będzie szczegółowa kontrola techniczna układu.
"Gdy po raz pierwszy widziałem obrazy z podnoszenia auta, sądziłem, że dużo rzeczy uległo zniszczeniu" mówił Tanabe. "W rzeczywistości wygląda na to, że uszkodzenia się mniejsze. Niemniej po oględzinach zewnętrznych auta nie dowiemy się o prawdziwych uszkodzeniach."
"Chcielibyśmy przesłać silnik do naszego oddziału w Sakurze i sprawdzić go przed podjęciem decyzji."
Oprócz utraty punktów i ewentualnej kary za wymianę podzespołów jednostki napędowej w kolejnych wyścigach, Red Bull może również zacząć martwić się o koszty odbudowy bolidu RB16B, gdyż jego naprawa odbędzie się kosztem środków przeznaczonych na rozwój nowej konstrukcji wyścigowej.
Na tym polu sytuacja względem Mercedesa mogła się wyrównać. Ekipa z Brackley musiała bowiem również odbudować auta Valtteriego Bottasa po dzwonie na torze Imola. Wedle szacunków cała operacja kosztowała Mercedesa okrągły milion funtów.
komentarze
1. tysu
No i tu się zaczynają jaja. Kasujesz rywala, dostajesz nic nie znaczącą karę, odrabiasz 25 punktów i dodatkowo zostawiasz przeciwnika z palcem w dupie, bo silnik do wymiany i jeszcze budżet nadszarpnięty. Tutaj zaczyna się nieczysta walka. Mam nadzieję, że jednak mimo wszystko Max zdobędzie tytuł. Wtedy to będzie smakowało nadzwyczajnie dobrze.
2. Layton
Niestety pod tym względem limity budżetowe są problematyczne...
3. berko
@1
A ja mam nadzieję na to, że ani RedBull ani Maksymilian nie zdobędą mistrzostwa ani w tym sezonie ani w kilku kolejnych. Dziękuję.
4. Bargiel
A ja mam nadzieję na to, że ani Mercedes ani FIAmilton już nigdy nie zdobędą żadnego mistrzostwa. Dziękuję.
5. Slazak
Popieram Berko, puszki nie zasługują na mistrza poza jedną kategorią- naciągania przepisów. Troche to dziwne:
- ultra szybki silnik- a przeciez rozwój zamrożony,
- aero- kontrowersyjne poza przepisami
- zmiany w przepisach na 2021- korzystne tylko dla konstrukcji z wysokim tyłem ,
- opony, czujniki w oponach, dogrzewanie opon także kontrowersyjne,
6. GTR
Wszystko jest kontrowersyjne. Jakby toczyli metalową kulkę po torze, to by się ktoś dowalił, że zastosowano nielegalną pastę polerską do zmniejszenia tarcia. Mercedes ustawił na dekadę erę hybrydowych silników i nagle Honda obrosła w osiągi - skandal! 100% nielegal, bo Mercedes przegrywa.
7. cinek76
nie Lubie tego b..ca maxsia a jego stary jeszcze lepszy i dziad marko juz wole b ambo i Wolfa
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz