Wiele wskazuje na to, że Autodromo Enzo e Dino Ferrari nie znajdzie się w terminarzu F1 na sezon 2026. Tak przynajmniej wynika z ostatnich doniesień oraz sugestii Stefano Domenicaliego.
Po wejściu w nową erę regulacyjną królową motorsportu będą czekać pewne roszady w kalendarzu i od dawna losy niektórych torów - zwłaszcza tych europejskich - wiszą na włosku. Holendrzy zdecydowali się zniknąć z terminarza po sezonie 2026, a Belgom z trudem udało się wynegocjować rotacyjną formę umowy.
Mimo zapewnień ze strony włoskich przedstawicieli pewne znaki zapytania dotyczyły też Monzy oraz Imoli. O ile pierwszy z tych obiektów faktycznie porozumiał się z F1, o tyle notowania tego drugiego nie wyglądają tak optymistycznie. W 2026 roku kierowcy najprawdopodobniej nie będą ścigać się na Autodromo Enzo e Dino Ferrari, o czym poinformował ceniony dziennikarz, Joe Saward.
Zresztą podobny wniosek można było wysunąć z ostatniej wypowiedzi Stefano Domenicaliego, który zapowiadał podjęcie trudnej decyzji. Podkreślił jednak pomoc Imoli - notabene swojej rodzinnej miejscowości - w covidowych czasach, co może sugerować walkę o rotacyjny tryb kontraktu:
"W kolejnych miesiącach staniemy przed wyborem. Z ludzkiego punktu widzenia nie będzie to łatwe, ale muszę pełnić międzynarodową rolę. W związku z tym otrzymuję wiele zapytań z rynków wschodzących, które mogą umożliwić rozwój F1", powiedział szef królowej motorsportu, cytowany przez iI Resto del Carlino.
"To ewolucja, a ja muszę dokonać ostatecznego wyboru. Włochy zawsze stanowiły i będą stanowić istotną część F1 w przyszłości. Coraz trudniej będzie natomiast zorganizować dwie rundy w tym samym kraju, bo zainteresowanie F1 rośnie i trzeba stawić temu czoła w nadchodzących miesiącach. Trudno będzie to kontynuować przez dłuższy czas."
"Nie zapominam też o tym, że Imola zareagowała, gdy pojawiły się olbrzymie trudności w czasie pandemii. Wówczas należało szukać nowych lokalizacji, a oni zareagowali natychmiastowo z entuzjazmem, oddając całą zdolność swojego regionu."
Jedną z bardzo możliwych opcji dla Imoli byłoby wejście w rotacyjną umowę z torem pod Barceloną, któremu kończy się kontrakt z F1 po sezonie 2026. Katalończycy raczej nie będą mogli też liczyć na stałe porozumienie, tym bardziej że organizację GP Hiszpanii ma przejąć Madryt.
W przypadku tej stolicy warto jednak wspomnieć o interesujących doniesieniach Sawarda. Pracę nad budową Madringu jeszcze się nie rozpoczęły (mają rozpocząć się dopiero w tym miesiącu), co niepokoi włodarzy F1. Z tego powodu przewinęły się nawet informacje, że tego obiektu może zabraknąć w przyszłorocznym kalendarzu, a to wzmocniłoby pozycję negocjacyjną podbarcelońskich działaczy.
16.04.2025 20:37
4
0
Trudno będzie zorganizować dwa GP w jednym kraju powiedział Domenicali. Tymczasem w USA są trzy.
16.04.2025 21:23
0
@tytus83 bo to zawodowy łgarz.
17.04.2025 15:01
0
@tytus83 Po pierwsze. Jest taki mały, niewielki, naprawdę mikroskopijny szczegół... USA jest praktycznie niewiele mniejsze od Europy. Całej Europy, włączając w to część Rosji.
Po drugie. Właścicielem F1 jest firma z USA. I to tam próbują rozpropagować ten sport. Sport który od początku był serią praktycznie europejskim tworem. Obecnie to właśnie do USA i na bliski wschód będą przenoszone wyścigi bo to tam jest $$$.17.04.2025 13:21 zmodyfikowany
2
0
Więcej tilkedromów w usa i na bliskim wschodzie. Kibice wytrzymają.
17.04.2025 14:40
0
1
@MomoR kibicie byli wniebowzięci, że w Bahrajnie pojawiło się wyprzedzanie po "fatalnej Japonii".
Tylko z jakiegoś powodu niektóre oszołomy ciągle gadają o fundamentalnym wpływie długości bolidów mniejszej o 30 centymetrów na widowisko ścigania.
18.04.2025 15:21
1
0
Czyli Monako zostanie na zawsze
18.04.2025 15:28
0
Teoretycznie Imola leży w San Marino. Więc to nie są dwa wyścigi we Włoszech tylko we Włoszech i w San Marino.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się