Dean Locke - dyrektor ds. transmisji i mediów w F1 odniósł się do pojawiającej się w ostatnim czasie krytyki związanej z realizacją transmisji wyścigów Formuły 1. Brytyjczyk opowiedział o tym, w jaki sposób jego zespół podchodzi do swojej pracy.
W ostatnim czasie w mediach pojawiło się sporo krytyki związanej ze sposobem realizacji transmisji z wyścigów Formuły 1. Szczególnie wiele negatywnych komentarzy, nawet wśród samych kierowców, pojawiło się po GP Singapuru, kiedy realizator pominął wiele istotnych pojedynków mających miejsce w trakcie rywalizacji.
Zawodnicy w szczególności krytykowali pokazywane w przekazie telewizyjnym komunikaty radiowe - ich zdaniem bywają one wyrwane z kontekstu przez co mogą one budować fałszywy obraz sytuacji.
Komunikacja radiowa to nieodłączny element rywalizacji w Formule 1 - kierowcy pozostają w stałej łączności ze swoim zespołem, dzięki czemu są w stanie w najbardziej efektywny sposób wykorzystywać potencjał swojej maszyny.
Transmitowanie komunikatów radiowych pozwala zatem na pokazanie szerszego kontekstu rywalizacji, dzięki czemu widzowie mogą lepiej zrozumieć jej przebieg.
Łączność radiowa w kontekście kierowców, szczególnie w ostatnich latach stała się jednak czymś więcej niż sposobem komunikacji z zespołem - zawodnicy zdają sobie sprawę z tego, iż wszystko co powiedzą może odbić się sporym echem, szczególnie jeśli dany komunikat jest mocno nacechowany emocjonalnie lub niesie ze sobą pewne interesujące informacje.
Podczas GP Miasta Meksyk, Fernando Alonso próbował nawet wykorzystać komunikację radiową, aby zwrócić uwagę realizatora oraz sędziów na kierowców, którzy zdaniem Hiszpana postąpili niezgodnie z regulaminem na pierwszym okrążeniu rywalizacji.
Dyrektor ds. transmisji i mediów w F1, Dean Locke odniósł się do głosów krytyki, jakie pojawiły się wobec pracy zespołu odpowiedzialnego za realizację wyścigów przy okazji kilku ostatnich rund. Brytyjczyk zapewniał, iż ich zadaniem jest przedstawianie jak najbardziej autentycznej historii, przez co nie wszystkie komunikaty mogą trafić do przekazu:
"Mamy obowiązek przedstawiać historię w sposób rzetelny i uczciwy, dlatego nie publikujemy niczego, co mogłoby wprowadzać w błąd lub mieć inne intencje. Fernando jest niesamowity - to, co potrafi zrobić w tym samochodzie, a jednocześnie mieć czas, by o tym wszystkim myśleć, jest godne podziwu. Ale nie jesteśmy jego rzecznikiem."
"Naszym celem jest pozostać uczciwymi wobec historii i zaangażować fanów. Wspaniałe jest to, jakie historie możemy opowiadać, jak możemy pokazywać wyścig z perspektywy dwóch zespołowych kolegów i tym podobne rzeczy. Ale musimy być ostrożni, ponieważ czasami kierowca krytykuje swój zespół, nie znając wszystkich faktów."
"Musimy więc uważać, by nie dopuścić do błędnej interpretacji. Chcemy wnieść emocje, zabrać fanów do kokpitu i pokazać, kim naprawdę jest dany kierowca, ale bez przesady i sensacji. Pamiętam też, że Fernando kiedyś mówił przez radio po włosku, a gdy zaczęliśmy tłumaczyć wszystko na angielski, przestał to robić. Więc tak, czasami stoją za tym inne intencje. Staramy się podchodzić do tego rozsądnie."
Po GP Singapuru, jednym z kierowców krytykujących realizację wyścigów F1 był Carlos Sainz. Hiszpan narzekał, że wiele z jego manewrów wyprzedzania nie trafiło do transmisji na rzecz pokazywania całego anturażu wyścigu F1, niezwiązanego z akcją na torze.
Locke, zapytany o współpracę z GPDA (Stowarzyszeniem kierowców Grand Prix), odparł iż miało miejsce spotkanie, podczas którego wyjaśnił kierowcom sposób transmitowania komunikacji radiowej:
"To dobre pytanie, bo kierowcy tak naprawdę nie wiedzieli, jakie mamy możliwości, by na przykład wyciszyć, ocenzurować lub przefiltrować to, co mówią. Około rok temu poszedłem na odprawę kierowców, by wyjaśnić, jak działa proces komunikacji radiowej, żeby zrozumieli, że staramy się ich chronić i pokazać w najlepszym możliwym świetle, jak wyjątkowymi są sportowcami" - powiedział Locke.
W kontekście zarzutów dotyczących konkretnie tegorocznej GP Singapuru, Locke wyjaśnił, że zadaniem jego zespołu jest pokazanie całego środowiska, w jakim ma miejsce rywalizacja. Brytyjczyk przyznał jednak, iż wydarzenia na torze zawsze pozostają priorytetem:
"Myślę, że niektóre komentarze na ten temat zostały wyrwane z kontekstu. Podczas tamtego wyścigu pokazaliśmy ujęcie spoza toru trzy razy i to nawet nie w trakcie samej akcji. Mamy obowiązek pokazywać pełną atmosferę wydarzenia: to, co dzieje się na torze, ale też wokół niego. To obejmuje ujęcia z alei startowej, trybun czy podium po wyścigu."
"Gdybyśmy pokazywali tylko zbliżenia samochodów na torze, nie wiedzielibyście nawet, na jakim torze się znajdujemy. Mamy szczęście, że wiele torów ma swój niepowtarzalny klimat - pomyślcie o Abu Zabi, Austin czy Monzy - musimy oddać tę atmosferę. To coś, czego sporty stadionowe, jak piłka nożna, mają mniej."
"Stadion Manchesteru United wygląda podobnie do wielu innych, ale każde wydarzenie F1 ma swój własny charakter. Musimy uchwycić je jak najlepiej, na każdy możliwy sposób. Ale sednem wszystkiego jest akcja na torze - to jest najważniejsze. Im bardziej intensywna, tym lepiej."
Locke opowiedział o tym, jak wygląda praca jego zespołu w poszukiwaniu rozwiązań umożliwiających najbardziej kompleksowe przedstawienie rywalizacji w czasie każdej z sesji:
"Obecnie mamy świetne pojedynki, na przykład z udziałem McLarenów, więc musimy być w pełni skoncentrowani, by dobrze to przekazać fanom. Ale znów - priorytetem jest to, co dzieje się na torze. Często dzieje się bardzo dużo naraz, a zespół co tydzień ciężko pracuje, by ustalić, jak najlepiej to pokazać."
"Na przykład w Meksyku dużo dyskutowano o pierwszym zakręcie, bo wiedzieliśmy, że może się tam coś wydarzyć. Pytanie brzmiało: czy powinniśmy użyć szerszego ujęcia kamery, żeby pokazać również strefy wyjazdowe? Nasi reżyserzy i producenci pracują na pełen etat, by po każdym wyścigu analizować, co wyszło dobrze, a co można poprawić."
"Niektóre z innowacji, które wprowadziliśmy w tym roku, pomagają nam pokazywać więcej pojedynków i historii jednocześnie. Dobrym przykładem są kwalifikacje: mamy teraz trzy niezależne zegary pomiaru czasu i możemy używać paska po lewej stronie ekranu, by opowiadać historię dziesięciu kierowców jadących w Q3 w odstępach setnych sekundy."
"Podobnie jest z techniką obrazu w obrazie i innymi rozwiązaniami. Dzięki temu możemy jednocześnie pokazywać lidera, nawet jeśli jedzie samotnie z przodu, oraz inne wydarzenia na torze. Im bogatszą historię opowiadamy, tym lepiej, ale akcja na torze zawsze pozostaje najważniejsza."
                                                                                                    © Red Bull
                                                            

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się