Promotor wyścigu w Soczi idzie śladami koncernu Uralkali i domaga się przed sądem zwortu środków wpłaconych na poczet organizacji wyścigu w sezonie 2022, który ostatecznie z wiadomych względów nie doszedł do skutku.
Współpraca Formuły 1 z Rosją została szybko przerwana po brutalnej inwazji tego kraju na sąsiednią Ukarinę, do której doszło w lutym 2022 roku.
Haas sprawnie rozstał się wtedy ze swoim sponsorem, firmą Uralkali, oraz wspieranym przez nią kierowcą Nikitą Mazepinem, a władze Formuły 1 wypowiedziały umowę na organizację GP Rosji na torze w Soczi, który był gospodarzem tej rundy od 2014 do 2021 roku.
Od sezonu 2023 wyścig w Rosji miał przenieść się na nowo wybudowany pod Sankt Petersburgiem obiekt Igora Drive.
Atak Rosji na Ukrainę przekreślił jednak te plany i kraj ten został dość skutecznie wykluczony z mapy Formuły 1.
Firma Rosgonki, dowodzona przez Aleksieja Titowa na początku 2022 roku zdążyła jednak przelać na konta Formuły 1 opłatę wpisową za wyścig, która do tej pory nie została jej zwrócona.
Po skutecznej batalii prawnej Uralkali, któremu udało się odzyskać pieniądze wpłacone na poczet umowy sponsoringowej z Haasem, na podobny zabieg zdecydował się promotor wyścigu, który przed sadem w Londynie domagał się będzie zwrotu 50 milionów funtów, odpowiadających kwocie wpłaconego wpisowego wraz ze skumulowanymi odsetkami.
Aleksiej Titow podkreśla, że suma wpisowego musi zostać zwrócona w całości i argumentuje to tym, że władze F1 wykorzystują politykę w celu maskowania zerwania ważnego kontraktu.
"Ten dług istnieje, został potwierdzony i nasze stanowisko w tej sprawie pozostaje niezmienne" mówił wcześniej rosyjskim mediom państwowym szef Rosgonki. "Oczekujemy zwrotu niezależnie od obecnego stanowiska Formuły 1. Słowa Domenicaliego mają wydźwięk polityczny, który nie ma nic wspólnego z prawdziwym duchem sportu."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się