Fernando Alonso zdradził, że przed GP Chin nabawił się kolejnej kontuzji, która mogła wpływać na jego formę.
Hiszpan dość szybko zakończył udział w niedzielnym wyścigu o Grand Prix Chin. W jego AMR25 doszło do pożaru układu hamulcowego i ten już w początkowej fazie rywalizacji zmuszony został do wycofania się z niej.
Dwukrotny mistrz świata do wyścigu zakwalifikował się na 13. Pozycji, oczko wyżej niż zespołowy kolega, Lance Stroll, któremu w niedzielę udało się wspiąć do strefy punktowanej po dyskwalifikacji rywali. Hiszpan z kolei już po raz drugi w tym roku nie ukończył wyścigu a pod Szanghajem był jedynym kierowcą, któremu nie udało się dotrzeć do mety.
Udzielając wywiadów hiszpańskim mediom wyraźnie jednak było widać, że nie tylko jego auto miało problemy techniczne. Sam Hiszpan miał oklejoną specjalnymi plastrami fizjoterapeutycznymi szyję.
"Jest w porządku" odpierał. "Mam ochronę na szyi, gdyż przez ostatnie dni mam jakiś ucisk na nerw."
"Ostatecznie na niewiele się ona zdała, gdyż nie pokonałem zbyt wielu okrążeń."
"Mieliśmy problem z hamulcami. Tylne hamulce były bardzo gorące już od pierwszego okrążenia, a na ostatnim przed wycofaniem się, gdy nacisnąłem pedał hamulca na dojeździe do pierwszego zakrętu, wpadł on do samego końca bez żadnej siły hamowania. Na szczęście to długi zakręt, więc można było zwolnić stopniowo za pomocą biegów i hamowania silnikiem."
"Gdyby stało się to w strefie hamowania do zakrętu 14, prawdopodobnie uderzyłbym w pięć lub sześć samochodów. W pewnym sensie mieliśmy szczęście, że nie doszło do wypadku."
"Teraz musimy zrozumieć, co się stało, a przed nami potrójny weekend wyścigowy. Mam nadzieję, że po raz pierwszy w tym roku zobaczę flagę w szachownicę i uda nam się odwrócić sytuację w Japonii."
26.03.2025 11:23
0
Ręczny, ręcznego nie popuścił.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się