Kluczowy dla spakowania całego sprzętu Formuły 1 personel został wpuszczony do padoku w czwartek rano, aby przygotować transport do wyprawy na kolejna rundkę mistrzostw świata F1 w Monako.

Kwestie bezpieczeństwa zmusiły władze F1 do zamknięcia padoku we wtorkowe popołudnie. Wszystko za sprawą zagrożenia jakie stwarzała z reguły niepozornie wyglądająca rzeczka ciągnąca się wzdłuż toru Imola. Potężne ulewy w regionie sprawiły, że ta zaczęła występować ze swoich brzegów, zalewając niżej położną część toru w tym padok Formuły 2. Podobnego scenariusza udało się jednak uniknąć na głównym padoku Formuły 1.

El nivel del agua ha bajado en el paddock inferior del circuito. Se espera que hoy se deje entrar al personal para evaluar daños y desmontar.#f1 #EmiliaRomagnaGP pic.twitter.com/yBdtaN94ex

— Albert Fabrega (@AlbertFabrega) May 18, 2023

Zablokowany dostęp do padoku sprawił, że cześć osób zaczęła obawiać się czy podtopienia w regionie Emilii Romanii nie wpłyną również na opóźnienia w transporcie sprzętu do Monako.

Ostatecznie jednak personel, który zajmuje się rozbiórką zapleczy ekip F1 został w czwartek rano wpuszczony na tor i wygląda na to, że wszystko powinno zakończyć się szczęśliwie. Jedyną niewiadomą jest jeszcze przejezdność dróg, gdyż cała karawana F1 będzie musiała bezpośrednio udać się w podróż do Monako.

Wyścig w Księstwie pierwotnie miał stanowić drugi przystanek w wymagającym tryptyku Formuły 1 składującym się z GP Emilii Romanii, GP Monako i GP Hiszpanii.

Władze F1 zastanawiają się jeszcze czy wyścigu na Imoli nie uda się zorganizować w dalszej części sezonu. Mocno zagęszczony harmonogram nie pozostawia jednak zbyt wiele miejsca na upchnięcie dodatkowego wyścigu. Jedyną rozsądną opcją mogłoby być skrócenie przerwy wakacyjnej F1, ale takiego scenariusza z pewnością chciałyby uniknąć zespoły, które w tym okresie zmuszane są do zamykania swoich siedzib.