Charles Leclerc po wyścigu w Monako uniknął kary ze strony sędziów FIA, którzy wzięli pod uwagę fakt iż potężny wypadek na szykanie za tunelem nie był zawiniony przez kierowcę a przez usterkę układu hamulcowego.
Leclerc z impetem najechał na bolid Brendona Hartleya w końcowej fazie wyścigu na mocnym dohamowaniu przed szykaną za tunelem, gdzie kierowcy rozpędzają się do przeszło 280 km/h.W aucie Monakijczyka doszło do pęknięcia lewej przedniej tarczy hamulcowej a siła uderzenia była tak duża, że oba bolidy zostały wyeliminowane z dalszej rywalizacji.
W związku z tym iż przyczyną wypadku była awaria auta, sędziowie nie nałożyli kary na żadnego z kierowców.
"Sędziowie przejrzeli zapis wideo i przesłuchali kierowcę bolidu numer 6, Charlesa Leclerca, oraz kierowcę bolidu numer 28, Brendona Hartleya, wraz z reprezentantami ich ekip i odnotowali, że kolizja nastąpiła w wyniku awarii tarczy hamulcowej w bolidzie numer 16, a nie z winy któregoś z kierowców."
27.05.2018 23:24
0
czując 4 okr wcześniej ,że coś nie gra i cisnąć dalej 275 km/h przez tunel i potem widać co się dzieje ... trochę niebezpieczne oczywiście każdy by jechał dalej ale no taka sytuacja powinna być rozwiązywana jak rozpięte pasy czy zagłówek czyli box np. Alonso Hiszpania 2015 czy 2016 zjechał i chodziło mu o bezpieczeństwo ...
29.05.2018 16:06
0
Usunięty
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się