komentarze
  • 1. conrad30
    • 2009-01-27 09:25:00
    • *.254.202.67

    uuuuuuuu.Lipa. Szkoda że ten(moim zdaniem sztucznie wywołany)kryzys przynosi takie owoce.

  • 2. Tutankhamun
    • 2009-01-27 09:29:51
    • *.hjnqu1.dynamic.dsl.tele.dk

    cholipa jasna! oby ten nowy cos zdzialal, fajnie by bylo gdyby pare ekip w tym sezonie powalczylo o mistrza a nie tylko 2-3

  • 3. Skoczek130
    • 2009-01-27 11:54:29
    • Blokada
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Dobrze by było dla Toyoty, gdyby zdołała wygrac chociaż jedno GP.

  • 4. lukasz1
    • 2009-01-27 12:06:17
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Nikt nie jest niezastąpiony.

  • 5. tReNt
    • 2009-01-27 12:42:36
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    Też uważam, że brak rozwoju silników to błąd. Rozwój mógłby być ograniczony i kontrolowany... ale byłby to przynajmniej rozwój. Stanie w miejscu to nonsens. Nie można stać w miejscu, albo idziesz do przodu, albo sie cofasz.

  • 6. walerus
    • 2009-01-27 16:04:04
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    odszedł bo kasy zabrakło na podwyżkę.....

  • 7. re-reikorp
    • 2009-01-27 16:24:21
    • *.student.pw.edu.pl

    A na co on komu jak przy silnikach nie trzeba, ba, Nie wolno grzebać!? A oszczędności to debilizm, już nie raz mówiłem. Jak rynek zmusza kogoś do oszczędzania, to olaboga, niech oszczędza! Co mu to cudzej kasy? Jak tak można w ogóle zarządzać cudzymi wydatkami? Jak Toyota nie daje rady, Honda nie daje, to niech ograniczają liczbę testów, rozwój, płace. Ale Jeśli tylko oni muszą oszczędzać, a Ferrari, BMW, McLaren nie muszą, to niech się rozwijają. Co mnie obchodzi, że se Toyota na rynku nie radzi? A jeśli jest prawdą, że jest problem, bo samochody się nie sprzedają, to i BMW i Mercedes też mają ten problem! I mniej-więcej ograniczą wydatki w ten sam sposób. Samoistnie! Nie wiem jak można ciągle wierzyć, że interwencjonizm da coś dobrego:/

  • 8. leo_
    • 2009-01-27 17:48:39
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Re-reirkop- może się zdziwisz, ale interwencjonizm w kapitaliźmie, tzw nowoczesnym, od dawna juz jest (nawet w USA). Ale zaczęło się o tym głośno mówić, dopiero teraz. Ja osobiście nie zgadzam się z tym, że interwencjonizmu byc nie powinno. Interwencjonizm ( w miarę rozsądny, bez przesady) ma służyć złagodzeniu skutków ewentualnego kryzysu, i może dzięki niemu ten kryzys stanie się tylko chwilowym przyhamowaniem rozwoju. Przynajmniej jest taka szansa. Ale niezależnie od tego czy będzie to kryzys czy nie, kiedyś i tak odbijemy się od dna. I znowu będzie do góry, a mówię tu też o F1.

  • 9. re-reikorp
    • 2009-01-27 19:22:58
    • *.student.pw.edu.pl

    Ta, ja się zdziwię;) Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i może Ty się zdziwisz, ale to interwencjonizm powodował kryzysy. New deal przy Wielkim Kryzysie np. A teraz popatrzymy jak New New Deal spowoduje Nowy Wielki Kryzys. Poczekajmy 4-5 lat.

  • 10. sivshy
    • 2009-01-27 20:36:34
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    @re-reikorp: Własnie o to chodzi, że pomimo że każdy musi oszczędzać to nikt nie chce zostać w tyle. Dlatego też F1 żre tyle kasy, choć wcale nie musi. Zwróć uwagę, że FOTA akceptuje bez mrugnięcia okiem większość decyzji dotyczących oszczędzania. Bo wszystkim jest to na rękę, a bez odgórnych regulacji nikt by nie zaczął oszczędzać... Przynajmniej na tym, co wpływa na rozwój bolidu, jak testy itp...

  • 11. re-reikorp
    • 2009-01-27 22:40:53
    • *.student.pw.edu.pl

    1. Skoro nikt by nie zaczął oszczędzać sam z siebie, to widocznie nie ma takiej konieczności, tak? Po prostu bardziej by się musieli wysilać w szukaniu kasy. A jak nie muszą, to na rękę jest IM, ale nie konkurencyjności wyścigów. 2. F1 żre tyle kasy, ale nie musi. Wystarczy dać kierowcom rowery zamiast bolidów. Co prawda F1 nie wygeneruje wtedy takich zysków, ale przecież nie musi, czyż nie?

  • 12. sivshy
    • 2009-01-27 22:59:10
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    Jak już mówiłem, nikt nie chciał oszczędzać na rozwoju bolidów, aby nie zostać w tyle, ponieważ jeśli jeden lub kilka teamów zaczęłoby ciąć koszty, ograniczać testy itp, to nie ma gwarancji że wszystkie by tak postąpiły. I wtedy reszta byłaby do przodu. A tak, gdy narzuca się coś takiego odgórnie, to każdy zaczyna oszczędzać, jednocześnie nie tracąc w stosunku do rywali... Prosty mechanizm...

  • 13. kumahara
    • 2009-01-27 23:08:03
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Interwencjonizm jest jak atom, skutki zależą od tego jak go wykorzystasz. Re-reikorp, zgadzam się z Twoim poglądem w tej materii. pozdro.

  • 14. re-reikorp
    • 2009-01-28 00:05:31
    • *.student.pw.edu.pl

    Gdy narzuca się coś odgórnie, to każdy zaczyna oszczędzać? Nie kpij sobie. Oszczędność nie polega na nie kupieniu samochodu czy na nie kupieniu chleba. Oszczędność polega na kupieniu dobrego i taniego samochodu i smacznego, dużego i taniego chleba. Tak samo jest z F1. Nie bądź naiwny myśląc, że wycofanie Michelina albo wprowadzenie ECU przyniosło oszczędności. Owszem, obcięło wydatki, ale kosztem ZMIANY Formuły wyścigowej Jeden. Na mniej technologiczną, na wolniejszą, na mniej elitarną i topową, na mniej atrakcyjną. Na szczęście nadrobili to kierowcy, którzy walczyli jak nigdy. Aż dziw bierze, jak to losy mistrzostwa rozstrzygnęły się na ostatnich 5km całego sezonu. Coraz bardziej mi to przypomina coś na kształt wrestlingu:/

  • 15. sivshy
    • 2009-01-28 08:45:13
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    Ok, masz rację, ale gdyby nie ten interwencjonizm, to pewnie wydatki na F1 ciągle by rosły... Honda już uznała, że nie opłaca im się trzymać w F1 teamu. Smaczny i dobry chleb w F1 i tak kosztuje tyle, że budżety teamów sięgają po kilkaset milionów dolarów. Nikt nie będzie chciał redukować wydatków kosztem osiągów, toteż FIA narzuciła to odgórnie. Czy słusznie, o to się można spierać. Ale w tej chwili, gdy firmy zaangażowane w F1 tracą na kryzysie, jest to konieczne. Wycofanie Michellina przyniosło oszczędności jedynie Bridgestone, aby firma nie musiała pracować nad oponami, na pewno Michellin wycofując się, nie miał zamiaru wpływać na wydatki w F1. Ok, może i F1 jest coraz mniej zaawansowana technologicznie itd, ale wolisz to, czy jej całkowity upadek? Gdyby Maxio z Berniem nic z tym nie robili, niedługo zostałyby 1-2 teamy. Wtedy wyścigi byłyby bardziej atrakcyjne? Nie sądzę. Dla widza oglądającego F1 nie ma znaczenia, czy w danym łuku jedzie 150 czy 250 km/h. Liczy się walka miedzy kierowcami. Fajnie by było, gdyby towarzyszył temu wyścig technologiczny, ale nie można mieć wszystkiego, zwłaszcza w czasach kryzysu...

  • 16. re-reikorp
    • 2009-01-28 11:31:44
    • *.student.pw.edu.pl

    E, to nie tak. Można powiedzieć, że w F1 ścigają się różne pieniądze. Koncernów samochodowych, banków, ubezpieczycieli, koncernów tytoniowych, paliwowych, producentów tekstyliów nawet. Oni dają tyle na F1 ile mogą dać. A mogą dać tyle, ile rynek pozwoli! Zrozum, że jeśli jest kryzys, to wszyscy będą musieli wydać na reklamę trochę mniej. Na bolidach co najwyżej zmienił by się trochę rozkład reklam, takie przebranżowienie. Może budżety spadły by o połowę nawet, kto wie? Ale oszczędności znalazły by się same! Ten, kto wydaje więcej niż może jest głupi i upadnie prędzej czy później. No chyba, że wydawanie dużych pieniędzy jest opłacalne dla koncernu np. A wygląda na to, że jest. Bernie z Maksem ustalając górną granicę wydatków dają tylko poczucie bezpieczeństwa. Złudne.

  • 17. re-reikorp
    • 2009-01-28 11:33:04
    • *.student.pw.edu.pl

    Zresztą pierwszemu zdaniu Twojej wypowiedzi przeczy fakt, że kiedy nie było ograniczeń wydatkowych, to jakoś budżety zespołów nie były windowane w nieskończoność.

  • 18. sivshy
    • 2009-01-28 11:57:31
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    Zwróć uwagę, że właśnie przez ogromne koszta F1 stała się prywatnym folwarkiem wielkich koncernów. Przez nie musiały odejść takie asy, jak Benetton, Tyrell, Lotus, Arrows, a Williams przez nie osiągnął w tym roku dno i metr mułu... O ile koncerny z wydatkami jakoś sobie poradzą, o tyle prywatne teamy już nie. Zresztą, kiedy ostatnio jakiś prywatny team ugrał coś znaczącego? O ile sobie przypominam, były to lata 90 ubiegłego wieku... I nie mów mi proszę, że wtedy, gdy na F1 wydawało się mniej kasy, sport był mniej ciekawy...

  • 19. re-reikorp
    • 2009-01-28 15:20:37
    • *.student.pw.edu.pl

    A kto teraz płacze o kryzysie, jeśli nie koncerny? Honda, Toyota, Renault! Williams przebąkiwał coś niby jeszcze, ale Mallya ani myśli dawać sobie spokój z FI. Red Bull też nie bardzo chce odchodzić, Toro Rosso będzie sprzedane tylko ze względu na przepisy, Ferrari też koncernem raczej nie jest. Mówiąc o konieczności cięcia kosztów wspomaga się koncerny obecnie, które te koszty i tak obetną, ale tym samym zostaną na szczycie, bo obetną koszty również tym mniejszym teamom. I jak ma Force India konkurować z BMW, jeśli wydadzą po $200M? Mówisz o latach 90, a wtedy nikt nie mówił o ograniczaniu kosztów, przynajmniej nie w takim sensie jak teraz. I było ciekawie! A potem genialne posunięcia strzelenia sobie w stopę i zakaz reklamowania produktów tytoniowych i alkoholu (które mogły dawać bardzo dużo pieniędzy i to właśnie prywatnym zespołom, bo koncerny samochodowe wolały łączyć się z paliwowymi potentatami) odcięły dochód dla zespołów. Nie ma lucky strike'a, to nie ma i niqutina. I nie powiem Ci proszę, że F1 była ciekawsza, gdy wydawało się na nią mniej kasy. Bo wydawało się WIĘCEJ! Ale podejmowano to ryzyko, bo i markę się zareklamowało i technologię się polepszyło, turbo, oszczędność paliwa, wytrzymałość materiałów, hamulce tarczowe, aerodynamika, kompozyty. I last, but not least: można było przejść do historii zdobywając chwałę. Ale teraz to po co komu chwała? Byleby była F1, nawet na rowerach. I byle by był etat na spłatę kredytów i zapełnianie brzucha. I resztę mieć głęboko w dupie czekając na śmierć.

  • 20. sivshy
    • 2009-01-28 23:16:31
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    Mówisz, że kryzys najbardziej udziela się koncernom, a prywatnym teamom nie. Może to i racja, bo teamom, które zajmują się tylko jazdą w F1 nie spada sprzedaż samochodów, ponieważ ich nie sprzedają. Ale one i bez kryzysu nie mają lekko... Przecież Frank już się wypowiadał, że gdyby nie nowe przepisy to Williams by upadł... STR i RBR trzymają się kupy, bo głównym źródłem dochodu Red Bulla są napoje energetyzujące, które nie kosztują aż tak dużo jak samochody, toteż w dobie kryzysu ich sprzedaż nie spada zbytnio... Force India nie narzeka na finanse, ale oni przecież przez poprzedni sezon tylko wegetowali... Co do zakazu reklamy koncernów tytoniowych, to rzeczywiście zgadzam się że to głupota... Widzę jednak że masz na tą sprawę zupełnie inny pogląd niż ja, więc chyba się w tej sprawie nie dogadamy.

  • 21. re-reikorp
    • 2009-01-29 00:46:47
    • *.student.pw.edu.pl

    Ale tu nie chodzi o poglądy, tylko o fakty. Tak jak kiedyś, bez zakazów, budżety nie rosły w nieskończoność (bo miały naturalne ograniczenia) tak teraz nic takiego by się nie stało. Żaden 'Kryzys' tego nie zmieni, bo właśnie 'Kryzys' jest kolejnym naturalnym ogranicznikiem budżetu. Tak działa rynek od zajebania dziejów i nic tego nie zmieni. Ja rozumiem, że jest taka obawa i skłonność do asekuracji, ale ona nie ma uzasadnienia. Spytaj się poza tym jaką F1 chcesz oglądać? Taką z Hondą, która spieprza jak nie może wydać 150% tego, co wydaje Frank, czy też może taką z Frankiem, Vijajem, Gerhardem, Dietrichem, którzy kochają ten sport i nie płaczą jak cioty gdy nie mają niędzy, ale szukają ich i oszczędności? Widzisz mieć poglądy to jedno, ale rozumieć je to drugie:)

  • 22. sivshy
    • 2009-01-29 17:44:27
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    no chyba jednak tym razem z tobą się zgodzę ;]

Skomentuj artykuł

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

Zarejestruj się już teraz

Ogólnopolski serwis poświęcony Formule 1 - Dziel Pasję
© 2004 - 2024 GPmedia | Polityka prywatności
Kopiowanie treści bez zgody autorów zabronione.

Created by nGroup logo with ICP logo