FIA oczyściła Red Bulla i McLarena z ostatnich zarzutów o nielegalne działania
Międzynarodowa Federacja poinformowała o zakończeniu śledztw toczących się w sprawie ostatnich afer związanych z wymyślonym przez Red Bulla urządzeniem do regulacji wysokości biba oraz kwestią związaną z chłodzeniem ogumienia i dodawaniem do niego wody w celu lepszej kontroli temperatury.Obie afery mają związek z toczącym się bardzo zaciętym pojedynkiem o tytuł mistrzowski w klasyfikacji konstruktorów.
Na trzy wyścigi przed końcem mistrzostw tytuł w klasyfikacji kierowców jest praktycznie rozstrzygnięty, a jego przypieczętowanie na rzecz Maksa Verstappena może nastąpić już podczas najbliższej rundy w Las Vegas.
W klasyfikacji konduktorów o miano najlepszego zespołu walczą Red Bull i McLaren, ale w ostatnim czasie dość niespodziewanie do tej rywalizacji włączył się również zespół Ferrari.
W ostatnich tygodniach to jednak dwa pierwsze zespoły wytykały sobie nieprzepisowe zagrywki, a wszytko zaczęło od słynnego mini-DRSu McLarena po wyścigu w Baku.
Ekipa z Woking wraz z dwoma innymi zespołami musiały wdrożyć stosowne poprawki w projektach swoich tylnych skrzydeł, a po wylądowaniu w Austin na padoku gruchnęła informacja, że to Red Bull mógł przez wiele miesięcy niepostrzeżenie łamać przepisy za sprawą specjalnego urządzenia, które w łatwy sposób pozwalało regulować wysokością tzw. biba.
Samo urządzenie nie było w żaden sposób nielegalne, ale już podejrzenia o jego aktywne wykorzystywanie podczas obowiązywania parku zamkniętego rozgrzewały padok do czerwoności.
FIA początkowo twierdziła, że nie ma możliwości zweryfikowania czy Red Bull w przeszłości korzystał w nielegalny sposób ze swojego urządzenia, ale rywale, przede wszystkim McLaren i Mercedes, nie dawały za wygraną i domagały się przesłuchania pracowników rywala na okoliczność stosowania nielegalnych trików.
Federacja najwyraźniej wzięła sobie do serca powyższe żądania i wysłała do siedziby Red Bulla swoich wysłanników, którzy wedle doniesień przyjrzeli się bliżej danym z bolidów, rysunkom technicznym oraz przeprowadzili rozmowy z konkretnymi pracownikami.
Po wizytacji FIA wydała komunikat definitywnie kończący sprawę i oczyściła tym samym Red Bulla z działań mogących wybiegać poza regulamin Formuły 1.
"FIA regularnie sprawdza i kontroluje zgodność zespołów F1 z regulacjami technicznymi, sportowymi i finansowymi, co może obejmować wyrywkowe kontrole na torze lub inspekcje i dochodzenia w siedzibach zespołów" pisano w komunikacie FIA.
"Podobnie, zespoły F1 mają prawo zgłaszać do FIA wszelkie obawy dotyczące zgodności swoich rywali z przepisami, a zjawisko to jest wyraźnie nasilone w mistrzostwach, gdzie rywalizacja o ostateczną nagrodę może być bardziej zacięta, jak ma to miejsce w 2024 roku."
"FIA traktuje takie kwestie bardzo poważnie i dąży do ich zbadania, oprócz wszystkich regularnych kontroli przeprowadzanych w trakcie weekendu wyścigowego i poza nim."
"W ramach procesu oceny, przedstawiciele techniczni FIA odwiedzili siedzibę Red Bull Racing, aby dogłębnie zbadać ostatnie zarzuty dotyczące konstrukcji biba ich bolidu i jego zastosowania. Dochodzenie to zakończyło się stwierdzeniem, że nie doszło do naruszenia przepisów, co potwierdziło stanowisko przyjęte przez FIA podczas Grand Prix USA w Austin."
Żeby powyższych afer było mało zespół Red Bulla przed GP Brazylii postanowił odpowiedzieć kolejnym "donosem" na swoich rywali, głównie McLarena, których posądził o niezgodne z przepisami sztuczki z ogumieniem, do którego zdaniem przedstawicieli ekipy z Milton Keynes, rywale mogli dodawać niewielkie ilości płynu, który pomagał chłodzić opony.
Red Bull miał świadomość skuteczności takich praktyk, gdyż kilka lat temu miał sam stosować podobne zabiegi. Wtedy FIA zakazała tego typu sztuczek dyrektywą techniczną, a teraz Red Bull przypomniał sobie o tym po GP Singapuru.
Na torze Marina Bay przedstawiciele Red Bulla mieli dopatrzyć się dziwnie mokrych obręczy kół u rywali, a wiedząc, że ich szeregi w ostatnich miesiącach zasilili byli pracownicy Milton Keynes doszukano się wniosku, że być może teraz w ten sposób postępują ich rywale.
W Sao Paulo opony po sobotnim sprincie dokładnie oglądał sam Nicolas Tombazis, czyli szef departamentu bolidów jednomiejscowych FIA. Również i tutaj nie było żadnych ewidentnych śladów na łamanie przepisów co zostało ponownie potwierdzone w komunikacie FIA.
"Równocześnie FIA przeprowadziła podczas ostatniego Grand Prix w Brazylii dochodzenie w sprawie niedawnych zarzutów, że konkurenci mogli używać wody do kontrolowania przegrzewania się opon. Nie znaleziono żadnych dowodów sugerujących nieregulaminowe działania."
"Uważamy obie sprawy za zamknięte, jednak będziemy nadal szczegółowo monitorować sytuację."
komentarze
1. Lulu
Kolejne tajne porozumienie
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz