Pogoda zakłóciła przebieg testów Pirelli z wykorzystaniem deszczowych opon
Dość niecodzienny przebiegł miała ostatnia tura testów opon pod kątem sezonu 2025 na torze Magny-Cours. Z powodu zbyt obfitych opadów deszczu Pirelli musiało zmodyfikować swój harmonogram sprawdzania... deszczowego ogumienia.Pirelli zjawiło się na francuskim torze 1 października i przez dwa dni przy wsparciu Mercedesa miało sprawdzać ogumienie przeznaczone na mokrą nawierzchnię. Już jednak we wtorek okazało się, że Włosi nie wykonają w 100% swoich prac rozwojowych, a wszystko przez zbyt obfite opady deszczu.
W związku z tym Mick Schumacher pokonał zaledwie 29 okrążeń, wykręcając najlepszy czas na poziomie 1:39.72. Było to poniekąd kolejne potwierdzenie słabości deszczowych gum, które od dłuższego czasu są otwarcie krytykowane przez kierowców. Paradoks polega na tym, że już w zeszłym roku miały zostać poprawione.
Na szczęście włoskiego producenta w środę pogoda okazała się nieco łaskawsza i George Russell mógł popracować z oponami oznaczonymi niebieskim paseczkiem. Brytyjczyk przejechał 86 kółek, a jego najlepszy wynik zatrzymał się na poziomie 1:28.428.
Z komunikatu Pirelli wynika, że kolejna tura prób odbędzie się już w następnym tygodniu w dniach 8 i 9 października na obiekcie Mugello. Co istotne, wówczas sprawdzane mają być nie tylko opony na sezon 2025, lecz także 2026. Do tego pierwszego zadania zostaną oddelegowani Red Bull oraz Ferrari, a drugiego McLaren.
komentarze
1. Amator
Nie mogli przetestować opon deszczowych bo.... Padał deszcz.
2. giovanni paolo
Choćby stali na głowie, zesr** się a potem to nawet zjedli, to i tak nie sprawią, że opony deszczowe będą zadowalające. Z jednego powodu, te opony to są walce. One są za szerokie. Pogoń za uzyskaniem przyczepności na tych oponach wiąże się z pogonią za wysokim parametrem "odprowadzania wody", która to idzie dużym piuropuszem w powietrze. Większa szerokość opony oznacza większą powierzchnię styku, a to powoduje, że większa ilość wody zostaje podniesiona.
Obecna era przepisów nasiliła ten problem. Dało to genialne ściganie na suchym torze przez pierwsze pół roku (zanim ktoś zaczął płakać i podniesiono podłogę, redukując zamysł całych przepisów). Jeżeli mam wybierać lepsze ściganie na suchym albo stękanie za "poprzednią erą", to chyba byłbym szaleńcem gdybym dał się wciągnąć w narrację oszołomów stawiających na piedestał wszechczasów bolid o nazwie w11. Bo oni mają największe problemy z obecną erą, niezależnie czy na suchym czy na mokrym czy na dystansie okrążenia kwalifikacyjnego. A nie czerpię radości z rozmawiania z wariatami.
3. Danielson92
@2 Jak sam widzisz inni też nie chcą czerpać radości z rozmawiania z wariatem.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz