Perez rozczarowany brakiem interwencji sędziowskiej
Weekend wyścigowy w Monako nie był tym na co liczyli kierowcy Red Bulla. Po słabych kwalifikacjach, wyścig nie poszedł ani trochę lepiej. Max Verstappen ukończył go na pozycji, z której startował. Sergio Perez z kolei w ogóle nie dojechał do mety. Już na pierwszym okrążeniu został wyeliminowany po kontakcie z Haasem Kevina Magnussena."Oczywiście najważniejsze, że Checo wyszedł z tego wypadku cało. Bolid był mocno zniszczony. Wyszło pechowo, ale na szczęście jest cały i zdrowy. Czerwona flaga z miejsca zrujnowała nam strategię. Wszyscy jechali dbając o ogumienie do końca wyścigu i zjazd na pit stop niewiele tutaj zmienił. Musieliśmy naprawdę mocno zwolnić, aby dojechać do mety. Przez dwa okrążenia próbowałem wyprzedzić George'a, ale było to niezwykle trudne. Skończyło się na tym, że to był bardzo nudny wyścig dla nas i niewiele mogliśmy zrobić. To zły weekend dla nas, ale pozytywne jest to, że wiemy jakie są nasze słabości, a jeżeli uda nam się je poprawić powinniśmy na tym torze zyskać sporo czasu. Sezon jak ten z zeszłego roku nie często się zdarza i jesteśmy realistami. Jesteśmy bardzo mocni jako zespół, nie reagujemy przesadnie, przeanalizujemy wszystko z wyścigu i jedziemy dalej."
Sergio Perez, DNF
"Na starcie straciłem pozycję na rzecz jednego z Haasów [Hulkenberg], a wychodząc z pierwszego zakrętu nie mogłem zobaczyć Kevina. Można to zobaczyć z kamery pokładowej. Wypadek nastąpił nagle. Uważam, że taki manewr był niepotrzebny. Nasz bolid doznał ogromnych uszkodzeń i był to niebezpieczny incydent. Jestem rozczarowany, że nie wszczęto tutaj śledztwa. To był ogromny wypadek, a mój bolid jest kompletnie zniszczony. To było zupełnie niepotrzebne na tym etapie wyścigu i biorąc pod uwagę to z jakich pozycji startowaliśmy. Powinniśmy startować z wyższej pozycji, aby tego uniknąć. Zarówno ja, jak i mój zespół przepraszamy za to, ale nie było to potrzebne. Mam ogromne uszkodzenia w aucie, ale jestem cały. Mam tylko lekkie zadrapanie na łokciu. Bezpieczeństwo w F1 przeszło długą drogę, aby to osiągnąć i jestem za to wdzięczny. To kiepski weekend dla nas wszystkich i jest to bardzo frustrujące. Ufam jednak ekipie i liczę, że w Kanadzie powrócimy bardzo mocni."
komentarze
1. 3000
Perez biadoli jak to jego wina była
2. Fan Russell
VER mówił że tu nudny więc ma racje Max.
3. asdasd
Perez powinien cieszyć się, że sędziowie nie nałożyły kary, bo to on jest winny. Na onbordzie widać jak cały czas patrzy w prawe lusterko i skręca w prawo, żeby zablokować Magnussena, tylko zrobił to zdecydowanie za późno, jak już Magnussen miał swój przód bolidu przed tylnią osią Red Bulla.
4. Manik999
@3000 - serio? Jaja sobie robisz? Odesłałbym Cię do podstaw wyścigowej jazdy. Kevin zachował się, jak idiota i to nieraz. To kierowca z przodu dyktuje linię jazdy. Ten z tyłu, jeżeli ma mózg, odpuszcza. Podobne akcje robił Romain Grosjean, za co w końcu dostał bana. Wciskanie się w ciasne miejsca nie kończą się dobrze. Kevin jest "jeźdźcem bez głowy" i Komatsu powinien czym prędzej wsadzić Olliie Bearmana do kokpitu Haasa. Wszystko po to, aby go przygotować do jazdy w 2025 roku. Duńczyk natomiast niech idzie do wyścigów WEC. Tam nie trzeba cisnąć, tylko jechać przede wszystkim strategicznie. Do F1 nie dorósł i nigdy nie dorośnie. Wrócił do F1 niepotrzebnie, ale to pokłosie nieudolnych rządów Gunthera Steinera. Jak widać, ciągnie swój do swego. ;)
5. hubertusss
@4 nie do końca masz rację. Perez też tu jest współwinny. Bo był z przodu to fakt ale to nie oznacza, że może kolesia z boku pakować na barierę. Dlatego brak interwencji sędziów bo uznali współwinę. CO jest prawdą.
6. Manik999
@hubertusss - z całym szacunkiem, ale ja tu nie widzę winy Sergio nawet w jednym procencie. Kevin zachował się, jak głąb i w pełni ponosi winę. Powinien dostać bana na GP Kanady za kolejny wybryk. Mam nadzieję, że Ayao Komatsu zastąpi go Olliem Bearmanem. Dalsza jazda tego jegomościa w F1 nie ma sensu.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz