Maylander zdradził kulisy pracy z kokpitu samochodu bezpieczeństwa
Jest kierowca, który pokonał przeszło 1300 okrążeń na prowadzeniu w 212 wyścigach Grand Prix, ale nie zdobył za to żadnego punktu. Chodzi oczywiście o Bernda Maylandera, kierowcę samochodu bezpieczeństwa, który przez lata stał się jego synonimem.51-letek podchodzi z Waiblingen w Niemczech i od 24 sezonów prawie nieprzerwanie pełni funkcję kierowcy samochodu bezpieczeństwa, który włącza się do zawodów, gdy te przybiorą nagle nieprzewidywalny obrót.
W wywiadzie dla serwisu Motorsport.com Bernd Maylander rzucił nieco światłą na swoje codzienne obowiązki w kokpicie auta prowadzącego stawkę podczas neutralizacji toru.
"Mamy dwie komendy: samochód bezpieczeństwa w pogotowiu oraz wyjazd samochodu bezpieczeństwa. W chwili, w której pada słowo wyjazd jestem już na torze i szukam lidera, potem otrzymuję dodatkowe informacje jeżeli jest wypadek. Być może muszę trzymać się prawej lub lewej strony toru, jestem informowany o szczątkach bolidów."
Na prawym fotelu jego auta zawsze siedzi delegat techniczny FIA, Richard Darker.
"Spędzam z nim więcej weekendów niż z własną żoną!" żartuje Maylander. "Zawsze jesteśmy gotowi, stoimy na tym samym miejscu na końcu alei serwisowej, w pełnym rynsztunku, z założonymi kaskami pozostając w pełnym kontakcie z dyrektorem wyścigu - zawsze gotowi na jego wezwanie!"
"Są jednak chwile kiedy na chwilę zwalniamy. Tętno spada po starcie, a my mamy przekaz na żywo z toru na dwóch monitorach wewnątrz samochodu. Mamy też informacje GPS, aby śledzić wszystkie auta na torze. Jeżeli jakieś się rozbije wiemy z jaką siłą nastąpiło uderzenie."
Gdy Maylander znajdzie się już na torze jest pierwszym autem w stawce i staje się swego rodzaju oczami dla dyrekcji wyścigu.
"Informacje to wszystko w tej robocie, ale to przez radio otrzymujemy komunikaty" mówił. "Mam swój plan, wiem co robić, ale pozostałe zmiany nadchodzą do nas przez radio. Raportujemy też zwrotne informacje do kontroli wyścigu. Mówimy im na przykład o warunkach w trakcie deszczu. Nawet jednak jeżeli zasugeruję, że warunki nadają się na czerwoną flagę, gdyż jest zbyt mokro, decyzja ta leży w gestii kontroli wyścigu."
"Jestem jedyną osobą, kora widzi wszystko z przodu, ale oni mają wiele innych źródeł informacji. Osobiście mogę nieźle wyłapywać wszelkie szczątki na torze, które czasem umkną uwadze telewizji. Przez lata poprawiliśmy tę procedurę."
Który wyścig był dla niego najbardziej pracowity? Niemiec twierdzi, że słynne GP Brazylii w 2016 roku, które prowadził łącznie przez 34 okrążenia.
"Teraz wiemy, że jeżeli krążymy przez pięć okrążeń to lepiej jest zrobić przerwę" tłumaczył. "Praca zespołowa również się zmieniła. Gdy zaczynałem pracę z FIA mieliśmy ośmiu ludzi na torze, a teraz jest ich 60."
Specyfika jest pracy wymaga od niego trzymania nerwów na wodzy i bezpiecznego przeprowadzenia stawki przez okres neutralizacji. Z tego powodu rzadko zdarza się, aby znajdował się on w centrum jupiterów. Podczas zeszłorocznego GP Australii zmieniło się to za sprawą Maksa Verstappena, który w przekazie radiowym stwierdził, że samochód bezpieczeństwa porusza się w "żółwim" tempie.
"Przez pierwsze 10-15 lat, kierowcy praktycznie w ogóle nie narzekali" mówił Maylander odnosząc się do tej sprawy. "Wtedy były jednak inne czasy. Zwłaszcza od sezonu 2022, gdy w F1 pojawiły się większe koła słyszymy takie komentarze i rozumiem ich stanowisko, ale oni też muszą rozumieć naszą sytuację."
"Gdy FIA wypuszcza samochód bezpieczeństwa, to chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo. Jeżeli kiedykolwiek zastanawiałeś się z trybuny czy swojej sofy przed telewizorem, dlaczego jedziemy tak wolno, to jest ku temu powód."
"Powiedziałbym, że przez 90 procent czasu mógłbym jechać szybciej. Ale coś jest na rzeczy. Czasami stawka musi zostać ściśnięta, a czasami musimy objechać jakiś wypadek."
"W Baku nieco to zmieniliśmy i jechałem szybciej, ale wtedy pokonujesz za samochodem bezpieczeństwa więcej okrążeń, więc zawsze są pozytywne i negatywne skutki, a wszystkich nie zadowolimy. Mogę zrozumieć to z perspektywy kierowców, gdy tracą osiągi i ciśnienie w oponach, rozumiem, że są w trybie wyścigowym i mają wysokie ciśnienie krwi!"
Maylander zapewnia, że nie wybiera się jeszcze na emeryturę: "Te 24 lata minęły piekielnie szybko. Tak, wiele się przez nie zmieniło, ale podstawy są takie same. Jestem więc przygotowany na kolejne 10 - 15 lat pracy."
"Nadal denerwuję się na polach startowych. Nadal czerpię z tego dużo przyjemności, a partnerstwo takich marek jak Aston Martin mi pomaga. Czasami czuję się jak James Bond!"
komentarze
1. mcjs
Fajny, ciekawy artykuł, więcej takich proszę.
2. hubertusss
Tłumaczy czemu za wolno jeździ. Kierowcy mają pretensje a przecież zdarzenie którego dotyczy SC nie dzieje się na długości całego okrążenia.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz