Binotto podsumował pięcioletnią podróż z Ferrari na szczyt Formuły 1
Szef zespołu Ferrari Mattia Binotto udzielił stacji BBC ciekawego wywiadu, opisując w nim ostatnie pięć lat rozwoju ekipy, które doprowadziły ją w końcu do powrotu na sam szczyt Formuły 1.Zespół Ferrari po raz ostatni świętował triumf w klasyfikacji kierowców w 2007 roku z Kimim Raikkonenem. Później mimo wielu okazji nie udało się powtórzyć tego sukcesu ani Fernando Alonso, ani Sebastianowi Vettelowi ale zespół cały czas walczył w ścisłej czołówce.
Problemy zaczęły się dopiero w erze silników V6 turbo, gdzie Scuderia tylko czasami była w stanie zagrozić Mercedesowi, ale ostatecznie usterki i błędy sprawiały, że ta za każdym razem z kretesem przegrywała mistrzostwa.
Skuteczna odbudowa zespołu udała się dopiero Mattia Binotto, który przez ostatnie pięć lat przeszedł wyjątkowo trudną próbę. Mimo skandalu silnikowego w 2019 roku, którego następstwem była potężna zapaść formy zespołu w sezonie 2020, szwajcarsko-włoski inżynier zachował swoje stanowisko i przekonał szefostwo do obranego przez siebie kierunku rozwoju. Jak się okazuje była to słuszna droga, a ekipa Ferrari obecnie realnie walczy z Red Bullem o tytuł w tym sezonie.
Jak się ta walka zakończy ciężko powiedzieć, gdyż ostatnie wpadki ekipy szczególnie ta w Monako, zaczynają poddawać w wątpliwość to czy zespół jest już mentalnie przygotowany do seryjnych zwycięstw. Coś na co ostatnio wyraźnie zwracał uwagę Mattia Binotto, twierdząc, że bycie konkurencyjnym to jedna sprawa, a zupełnie inną jest wygrywanie mistrzostw świata.
Po raz ostatni Ferrari liczyło się w walce o tytuł mistrzowski pięć lat temu kiedy to Sebastian Vettel przez niemal dwie trzecie sezonu był liderem mistrzostw świata, aby w końcówce przegrać rywalizację z Lewisem Hamiltonem.
Podobna sytuacja powtórzyła się w sezonie 2018, gdzie Ferrari oddało sporą przewagę Mercedesowi po serii błędów kierowcy i zespołu. Gdyby nie one ekipa zapewne mogłaby święcić triumf już wtedy, ale tak się nie stało.
Z końcem sezonu przyszedł czas na podsumowanie osiągnięć, a ówczesny szef Scuderii, charyzmatyczny Maurizio Arrivabene nie był w stanie wytłumaczyć tego co poszło źle i chwilę później został zwolniony ze swojego stanowiska, robiąc miejsce dla mało znanego wtedy inżyniera Binotto.
Jak sam wspomina wtedy wyraźnie widział co się dzieje: "Jako zespół potwierdziliśmy, że mamy dobry poziom kreatywności i potrafimy interpretować przepisy."
"Bolid jaki stworzyliśmy był dobrym autem jeżeli chodzi o podstawy, koncepcję i pomysły. Faktem jest, że w kolejnych latach rywale kopiowali nasze rozwiązania."
"Gdy objąłem rolę szefa zespołu powiedziałem, że to bardzo młody zespół. Nie chodziło o nasz wiek, gdyż sam miałem wtedy 50 lat. Ale byliśmy świeżakami w naszych rolach. Musieliśmy zbudować doświadczenie."
"To czego brakowało nam w 2017, 2018 i 2019 to zdolności do rozwoju bolidu."
"W 2017, mieliśmy problemy z niezawodnością. Nasi kierowcy rozbijali się o siebie, ale zespół również nie był wystarczająco mocny jeżeli chodzi o kulturę i mentalność. Co więcej nie mieliśmy właściwych narzędzi, gdyż dostarczaliśmy poprawki, które nie sprawdzały się na torze."
"Mieliśmy dobry potencjał, ale byliśmy kompletnie zieloni jeżeli chodzi o doświadczenie i narzędzia."
Podczas gdy zespół skupiał się na poprawie infrastruktury w Maranello, kolejny element układanki został rozwiązany zgodnie z wolą zmarłego w połowie sezonu 2018 prezesa Ferrari, Sergio Marchionne. Chodziło o skład kierowców. Kimi Raikkonen po pięciu mało przekonujących sezonach został zastąpiony przez wschodzącą gwiazdę wyścigów- Charlesa Leclerca.
Marchionne miał mieć wątpliwości co do angażu Sebastiana Vettela i chciał go sprawdzić przeciwko kierowcy, który w seriach juniorskich zaczął wykazywać talent na miarę przeszłej gwiazdy tego sportu.
Dla Binotto sezon 2019 był pierwszym w roli szefa zespołu, ale podwozie Ferrari nie było tak udane jak w dwóch poprzednich sezonach. Osiągi nadrabiano jednak dzięki potężnej mocy jednostki napędowej, która sprawiała, że Charles Leclerc sięgnął w tym sezonie po 7 pole position, a ekipa Ferrari na pewnym etapie miała monopol na czasówkę, wygrywając ją sześć razy z rzędu.
Szybkość Ferrari nie umknęła uwadze rywali, którzy zaczęli podejrzewać, że inżynierowie z Marnanello wykorzystują lukę w przepisach silnikowych, która pozwala uzyskiwać lepsze osiągi. Po serii zapytań technicznych i wyjaśnień ze strony FIA, które skupiały się na kwestii pomiaru przepływu paliwa, jedna dyrektywa techniczna sprawiała, że już podczas listopadowego GP USA na torze w Austin Ferrari nie brylowało w kwalifikacjach.
Dla Scuderii był to dopiero początek dramatu. FIA ogłosiła "prywatną ugodę" z zespołem, po tym jak uznała, że miała "podejrzenia, że [silnik Ferrari] nie działał przez cały czas w wyznaczonych przez regulaminy FIA limitach".
Binotto niechętnie powraca do tego tematu, ale podkreśla, że jego ekipa nigdy nie robiła nic niezgodnego z literą przepisów: "To już przeszłość. Wolę o tym nie rozmawiać. Niemniej to co wtedy robiliśmy to naciskaliśmy do granic linię interpretacji przepisów. Faktem jest, że nie było to nic nielegalnego, gdyż w przeciwnym wypadku zostalibyśmy zdyskwalifikowani."
Kwestie silnikowe z sezonu 2019 rzuciły się cieniem jednak na kolejne dwa sezony. Bolid na sezon 2020 był projektowany dla znacznie mocniejszego silnika, którego wykorzystanie zostało ukrócone przez decyzję FIA, a przez to cały bolid Ferrari stał się ociężały i mało wydajny. Charakteryzował się zbyt dużym oporem co jak mantrę powtarzali przedstawiciele departamentu technicznego.
Dla zespołu Ferrari był to najgorszy sezon od 40 lat, a pandemia, która zaatakowała świat, sprawiała, że Formuła 1 przeszła w tryb przetrwania blokując rozwój bolidów co jeszcze bardziej pogłębiło kryzys w Maranello.
"Sposób w jaki wykorzystywaliśmy silnik był na tyle wydajany, że przełożyło się to na znaczącą stratę w kolejnym sezonie, gdyż nie spodziewaliśmy się, że nie będziemy mogli z niego korzystać" tłumaczył Binotto.
"W tym roku nie tylko Ferrari straciło moc. Większość producentów straciła ją. My natomiast straciliśmy jej najwięcej a to sprawiło, ż nasza przewaga zamieniła się na nasza niekorzyść."
"Co więcej zaprojektowaliśmy już bolid na sezon 2020 wiedząc, że będziemy dysponowali przewagą silnikową, więc tworzyliśmy go z myślą o dużym docisku, akceptując przy tym duży opór."
Gdy moc silnika została zmniejszona Ferrari znalazło się w sytuacji, w której jego bolid "był bardzo wolny na prostych."
"Bolid nie był zaprojektowany właściwie jeżeli chodzi o cele" mówił szef Scuderii.
"Nie mieliśmy możliwości poprawienia go w tracie sezonu. To był trudny moment, gdyż uważam że fani, a ogólnie mówiąc osoby przyglądające się F1, do końca tego nie rozumiały."
Każdy inny szef zespołu Ferrari w przeszłości zostałby zwolniony po tak dramatycznym spadku osiągów, ale Binotto zdołał przekonać do swojej wizji szefostwo i zachował posadę.
"Wtedy naszym prezesem był Louis Camilleri, a on miał wizję, że najważniejsza jest stabilność ekipy. Rozumiał, że już zaczęliśmy proces budowania."
To sprawiło, że w Ferrari nastąpiła ogromna zmiana kulturowa. Kluczem do niej było wdrożenie filozofii, która tak skutecznie pomagała przez lata Mercedesowi tzw. "kultura nie obwiniania się".
"Dużo nad tym pracowaliśmy" mówił. "Chodzi o traktowanie błędów jako lekcji zamiast wytykania placami i obwiniania się."
"Chodzi o bycie odważnym, aby słyszeć i słuchać i robić wszystko z otwartym umysłem. Chodzi o pracę zespołową, aby każdy rozumiał wspólną odpowiedzialność."
Zespół pod wodzą Binotto przechodził kolejne restrukturyzacje i nie chodziło tylko o wewnętrzne zmiany.
"Zatrudniliśmy z innych ekip przeszło 30 ludzi, którzy wnieśli do zespołu nowe pomysły i metodologię."
"Zespół to ludzie, kultura, narzędzia i metodologia" przekonuje Binotto. "Bolid jest tylko produktem zespołu. Rozpoczynaliśmy sezon 2017 z dobrą bazą, ale bez właściwego doświadczenia, umiejętności i narzędzi. Potem krok po kroku w 2019 i 2020 doszliśmy do tego co mamy dzisiaj."
Teraz wszyscy zadają sobie pytanie czy zespół Ferrari będzie w stanie osiągi swojego auta przekuć w mistrzowski tytuł. Sprawa nie będzie łatwa, gdyż równie dobrym autem dysponuje Red Bull i Maks Verstappen.
W ostatnich wyścigach to Holender górował, wykorzystując potknięcia rywali, którzy zaczęli mierzyć się z demonami swojej przeszłości i wizją powtórki z lat 2017 i 2018.
Mattia Binotto na całą sprawę ma taki pogląd: "Ustaliliśmy cel na sezon 2022, że mamy być konkurencyjni. Więc naszym celem jest bycie konkurencyjnymi, a nie wygranie mistrzostw. Byłoby źle zmienić cel na: spróbujemy wygrać mistrzostwa, gdyż jesteśmy tak konkurencyjni."
"Bycie konkurencyjnym to jedno, zostanie mistrzem świata to zupełnie inny poziom zadania."
"Mówiąc to zdejmuję może trochę presji z zespołu, ale uważam, że źle byłoby gdybyśmy jako zarządzający nagle zmienili cel jaki postawiliśmy przed zespołem."
"Nie mam wątpliwości, że to do czego dążymy to zapoczątkowanie cyklu- zostanie mistrzem świata, ale nie tylko raz. Chcemy spróbować się utrzymać na takim poziomie. Ale uważam, że to zajmie trochę czasu."
"Nasze wewnętrzne nastawienie jest takie, że potrzebujemy się poprawić jako zespół, aby móc wygrać mistrzostwo świata. To nie oznacza, że tego nie zrobimy. Być może zrobimy to jak najszybciej, ale jesteśmy świadomi, że do tego potrzeba czegoś więcej niż tylko konkurencyjności."
"Mamy ambicje. Każdy pracownik Ferrari ma ambicje. Nie sądzę, że muszą im o tym przypominać. Najważniejsze jest to, aby pozwolić im się skupiać na naszym procesie stałej poprawy, a każdy wyścig będzie dla nas szansą na wyciągnie wniosków i robienie lepszych rzeczy w przyszłości."
"Ważne jest, aby skupiać się na każdym wyścigu. Nie patrzymy na klasyfikacje."
komentarze
1. Gumek73
Oby Binoto nie okazał się kolejnym mitycznym Syzyfem w Ferrari.
2. belzebub
"Mattia Binotto na całą sprawę ma taki pogląd: "Ustaliliśmy cel na sezon 2022, że mamy być konkurencyjni. Więc naszym celem jest bycie konkurencyjnymi, a nie wygranie mistrzostw. Byłoby źle zmienić cel na: spróbujemy wygrać mistrzostwa, gdyż jesteśmy tak konkurencyjni."
Czy tak powinien powiedzieć szef topowego zespołu mając w końcu mistrzowski bolid i solidny skład? Ok., Sainz w tym roku rozczarowuje, ale Perez w zeszłym sezonie w RBR też popełniał błędy, jednak celem dla Ferrari na ten sezon powinno być zdobycie mistrzostwa, a nie posiadać tylko konkurencyjny bolid. Z taką filozofią to sorry, ale majstra dalej nie zdobędą.... Inaczej mówiąc to co mówi Binotto jest po prostu wprost do bólu asekuracyjne, jak nie zdobędą majstra to po prostu nie zdobyli bo nie taki mieli celu... Ciekawe czy tak samo myślał Jean Todt i Schumi na początku walki o swoje mistrzostwa.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz