Alonso nie wie czy wróci do Indianapolis, chce ścigać się w F1 jeszcze przez kilka lat
Fernando Alonso zdradził, że nie wie czy uda mu się powrócić do rywalizacji w słynnym Indianapolis 500, gdyż obecnie w pełni skupia się na Formule 1, w której chce pozostać jeszcze przez "kilka lat".Hiszpan, który od zawsze chciał zostać trzykrotnym mistrzem świata F1, ale z różnych powodów ta sztuka nie udała mu się, kilka lat temu wyznaczył sobie inny życiowy cel jakim było sięgnięcie po bardzo rzadkie trofeum potrójnej korony sportów motorowych.
Na osiągnięcie to składają się zwycięstwa w Grand Prix Monako, Le Mans 24 oraz oczywiście Indianapolis 500.
W czasach drugiego związku z McLarenem, gdy ten przeżywał horror współpracy z Hondą Alonso w 2018 roku skorzystał z okazji do występu w najsłynniejszym owalnym wyścigu na świecie, rezygnując przy tym ze startu w GP Monako.
W barach ekipy McLaren Andretti dwukrotny mistrz świata przez kilka okrążeń prowadził nawet w wyścigu, ale ostatecznie odpadł z walki po awarii jednostki napędowej Hondy.
Rok później Alonso ponownie próbował swoich sił za oceanem ale nawet nie zakwalifikował się do wyścigu.
Kolejnych prób podboju Indianapolis w jego wykonaniu póki co nie było i w najbliższym czasie prawdopodobnie nie będzie.
"Zobaczymy, gdy przyjdzie właściwy czas" mówił Alonso. "Obecnie... moja głowa skupia się w pełni na weekendzie wyścigowym i Formule 1. Widzę siebie ścigającego się tutaj przez kolejnych kilka lat. Co będzie potem nie wiem."
"Nie mogę powiedzieć tak i nie mogę powiedzieć nie Indy 500. Obecnie pewne jest to, że nie zaprzątam sobie tym głowy. Jestem w pełni skupiony na F1. To zapewne jest właściwa odpowiedź na to pytanie."
komentarze
1. Grzesiek 12.
Mam nadzieję że jeszcze zobaczę Alonso w w konkurencyjnym bolidzie. Ale realia są takie że to są tylko pobożne życzenia.
2. Michael Schumi
Ja jestem szczerze bardzo pozytywnie zaskoczony dyspozycją Alonso. Mam na myśli jego chęcią do pozostania w F1. Po tak wielu latach można czuć wypalenie, znudzenie, ale Fernando dalej chce się ścigać. To jest coś pięknego. Mimo że nie byłem jego wiernym fanem to mam ogromny respekt do jego poświęcenia dla jeżdżenia w Formule 1, tym bardziej że w ciągu większości kariery miał non stop pecha, np. odrzucie oferty startów dla Red Bulla, przejście do McLarena na 2015, nietrafione strategie z czasów Ferrari, choćby z Abu Dhabi 2010, niefortunna kraksa w Belgii 2012, przez którą nie zdobył punktów mogących okazać się kluczowymi w walce o tytuł, niekończące się awarie w McLarenie (napędzanym Hondą) i wiele innych.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz