Kolles znowu krytykuje Strolla i Astona Martina
Były szef Force India po raz kolejny postanowił skrytykować działania Lawrence'a Strolla w Astonie Martinie. Uważa on, że pod jego przywództwem zespół zmierza donikąd. "Pali swoje pieniądze w F1" - przekonuje Rumun.Ambitny plan Lawrence'a Strolla mocno wyhamował po tym, jak przemianował swój zespół na Astona Martina. Od tamtej pory ekipa zamiast walczyć o podia okupuje dolne rejony stawki, a najlepszym tego potwierdzeniem jest statystyka, która zaczęła krążyć w mediach po GP Arabii Saudyjskiej.
Po raz pierwszy od 2009 roku stajnia z Silverstone nie zdobyła żadnego punktu w czterech kolejnych wyścigach. Z taką dyspozycją Brytyjczycy nie mogą myśleć o walce o najwyższe laury, co nie podoba się wielu obserwatorom.
Już po GP Bahrajnu nie brakowało krytycznych opinii w ich kierunku, a teraz dołączył do nich znany z braku sympatii do Strolla seniora, Colin Kolles. W zeszłym roku wielokrotnie można było o tym się przekonać i podobnie jest również w tym:
"To już nie będzie działać. Masz przecież właściciela zespołu, który myśli, że jest też szefem. Na dodatek wie on wszystko najlepiej i na samym czele umieszcza swojego syna, Lance'a. Według mnie to całkowicie błędne podejście", mówił były boss Force India czy HRT dla Sport1.
"Dopóki pan Whitmarsh będzie za to odpowiedzialny, a pan Stroll nie zorientuje się, że powinien siedzieć w domu i tylko wydawać wytyczne w kwestii finansów, pozwalać swoim ludziom, którzy znają się na tym fachu, po prostu pracować i zatrudniać właściwe osoby, nie będzie to nigdy działać"
Rumun odniósł się też do ostatnich długoterminowych działań Astona Martina, takich jak budowa nowej fabryki oraz tunelu aerodynamicznego. Jego zdaniem, Stroll wyrzuca pieniądze w błoto:
"Jeżeli ktoś myśli, że dostanie się do F1 i od razu znajdzie się w czołówce, to mogę mu powiedzieć, że nie działa to tak szybko. Musisz mieć plan, którym mogłyby być na przykład nowe przepisy techniczne na sezon 2022, nad którymi mogłeś pracować. Pan Stroll wolał jednak wszystko robić szybko, nie patrząc na koszty."
"Wielu inwestorów próbowało mi wmówić, że wiedzą, jak działa ten biznes. Ja im natomiast odpowiedziałem, że F1 jest nieco inna. Jeśli nie wiesz, co robisz i weźmiesz milion w jakiejkolwiek walucie i wrzucisz go do ognia, to pieniądze spalą się tak szybko, jak w tym sporcie. I tak właśnie jest w przypadku Astona Martina."
Obecnie padok F1 z niecierpliwością oczekuje na powrót do rywalizacji Sebastiana Vettela, którego pozytywny wynik na obecność koronawirusa wykluczył z dwóch pierwszych rund nowego sezonu. Kolles twierdzi jednak, że za jego absencją mogły stać inne powody:
"Nie wydaje mi się, by chciał w ogóle się ścigać. Nie chce już tego robić. Oczywiście to dość odważna teza, aczkolwiek jestem przekonany, że dużo zastanawia się nad tym, czy nadal to robić."
komentarze
1. Andrzej369
Z jednej strony się zgadzam że podejście Strolla jest bezsensowne, niby próbuje z tego zrobić sensowny biznes, ale daje synowi fotel, choć jest kierowcą który bez tej kasy może by się dostał do Williamsa na 2017, ale zagrzałby miejsce równie długo co Sirotkin, bo nawet średnią półką trudno go nazwać.
Z drugiej strony niech spojrzy na swój zespół - ByKolles - i ich 'wyczyny' w LeMans: na 13 startów w latach 2009-2020 tylko 2 ukończone, z czego oba jeszcze w 2009 klienckim Audi. Ostatnie 4-5 startów - własnym samochodem - nawet nie przejechali połowy dystansu, już mnie nie dziwi że FIA w tym roku odrzuciła ich zgłoszenie do startu, bo ich starty to wstyd dla czołowej klasy wyścigów wytrzymałościowych.
Nie wiem jakie stanowisko pan Kolles ma obecnie w tamtym zespole, ale biorąc pod uwagę że nazwa pozostała stara, to dalej ma w to zainwestowane niemałe pieniądze.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz