Leclerc będzie bardziej ryzykował na torze, jeśli sezon zostanie skrócony
Monakijczyk nie czuje się faworytem przed sezonem 2020, ale dzięki temu łatwiej będzie mu podejmować odważniejsze decyzje podczas weekendów wyścigowychForma Ferrari w czasie zimowych testów była pewną zagadką. Wydawało się, że zespołowi idzie trochę słabiej niż ostatnio, tak zresztą twierdzili jego przedstawiciele. Wszyscy obserwatorzy, pamiętając chociażby poprzedni rok, nie chcieli wyciągać zbyt daleko idących wniosków i brali pod uwagę możliwe ukrywanie tempa.
Wiele mogło wyjaśnić się w Australii, ale ostatecznie żaden bolid nie wyjechał z garażu na torze Albert Park, pozostawiając wiele niewiadomych. Prawdziwe tempo wszystkich ekip może zostać ujawnione dopiero w lipcu, o ile sezon ruszy.
Według doniesień z Włoch, Ferrari ma mieć m.in. poprawiony silnik już na start sezonu, o ile uda mu się przejść testy wytrzymałości w czerwcu, gdy otworzą się fabryki. Byłaby to groźna broń na Red Bull Ringu, który składa się z kilku długich prostych.
Niezależnie od tego, Charles Leclerc, podobnie jak m.in. Mattia Binotto na testach, uważa, że Ferrari musi odrabiać straty i zacznie z nieco gorszej pozycji.
"Nadal uważam, że podczas testów mieliśmy trochę problemów, więc musimy nadgonić. Czy będziemy w stanie? Tego nie wiem, ale w zeszłym roku zrobiliśmy dobry progres. Musimy pracować tak samo jak ostatnio i jestem całkiem pewny, że wyniki przyjdą."
Według Monakijczyka, faworyt jest jeden, tak jak przez całą erę hybrydową. Kierowca Ferrari zwrócił jednak uwagę na możliwe rozegranie znacznie krótszego sezonu, który mógłby zmienić spojrzenie rywalizujących na zbieranie punktów. Przy tylko kilku wyścigach dobry wynik procentowo dodawałby ich znacznie więcej, ale gorszy powodowałby poważniejsze straty.
W zeszłym roku Charles Leclerc udowodnił, że potrafi być agresywny i ryzykować, chociaż nie był bezbłędny. W tym roku może pójść o krok dalej, próbując urwać coś faworytom.
"Trudno przewidywać, ale jestem całkiem pewny, że Mercedes i Lewis to nadal faworyci. Nawet przy ośmiu wyścigach bardzo trudno będzie ich pokonać, ale ja prawdopodobnie będę ryzykował więcej na torze podczas wyprzedzania i dobierania strategii. Może to mi się opłaci, a może nie."
"Przy mniejszej ilości wyścigów kierowcy mogą chcieć podejmować więcej ryzyka. Możemy mieć więc kilka niespodzianek i może się to ekscytująco oglądać. Mam nadzieję, że oznacza to korzyści dla mnie. Wtedy byłbym zadowolony."
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz