Ricciardo jest zaskoczony, że Verstappen tak bardzo deklasuje Gasly'ego
Australijczyk, który na własnej skórze przekonał się, jak dobry jest Verstappen, jest zdziwiony, że w tym roku Holender tak znacząco przewyższa swojego kolegę z ekipy.Max Verstappen zdobył swoje pierwsze pole position, ale jego kolega z zespołu jest dopiero 6. To powoduje, że strategiczną przewagę ma Mercedes, który ma swoich kierowców na 2. i 3. miejscu.
Red Bull w ostatnim czasie ma świetne tempo i kolejny raz pokonał Ferrari, a także rzucił rękawicę Mercedesowi. Niestety, tylko jeden Byk zdobywa dużo punktów i wykorzystuje możliwości maszyny.
Australijczyk, który zwolnił miejsce w Red Bullu, zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby to on nadal jeździł w ekipie z Milton Keynes, sytuacja mogłaby wyglądać inaczej.
"Tak, to trudne z nim. Rzeczywistość jest taka, jaka jest, czyli jest daleko od Maxa. Nie chcę mówić o liczbach, ale jest daleko. Oni cieszą się z tego, że Verstappen ma pierwsze pole position. Z drugiej strony jednak gdzieś tam w głębi wiedzą, że mogliby zdobywać więcej punktów."
Kierowca Renault spodziewał się, że to Holender będzie miał status numeru 1 i pokaże lepszy poziom sportowy, ale jest zdziwiony, że różnica jest aż tak duża. W czasie wywiadów, w których padło kilka dobrych słów o Maxie, Daniel pozwolił sobie też na koleżeńską szpilkę.
"Nie wiem co dzieje się z nim. W zeszłym roku miał kilka fajnych wyników z Toro Rosso, które przecież nie ma tak dobrego auta jak Red Bull. Wiem jaki jest Max jako kolega z zespołu i nie oczekiwałem, że Pierre przyjdzie tam i go pokona. Nie dziwię się, że Max wygrywa z nim, ale zaskakują mnie różnice."
"Nadal jestem dumny, że powstrzymałem go przed byciem na pole position w Meksyku. Teraz nie został najmłodszym zdobywcą."
komentarze
1. FanVerstappen
Ricciardo też gdzieś tam w głębi wie, że mógłby zdobywać więcej punktów, ale tego już nie powie :)
2. winsxs
To na sam koniec jest żartem, czy oni rzeczywiście się tak nie lubili?
3. XandrasPL
@2
Ricciardo powiedział jasno. "Mam już 29 lat. Chce być mistrzem świata. Chce walczyć o mistrzostwo a nie o drugie miejsce" W RedBullu nawet gdyby jeździł lepiej a nawet szybciej. Ciężko by było przekonać zespół.
4. hubos21
@3
RIC przede wszystkim powiedział, że chcę żeby jego kontrakt był dobrze opłacony, trochę się zeszmacił i teraz coraz bliżej dna, w sumie pasuje do Reno bo drugi kierowca absolutne 0
5. Jen
@1 FanVerstappen
Dokładnie:) Ciekawe czy żałuje odejścia z RBR? W Renault zarabia więcej ale bolid jest dużo słabszy.
6. sliwa007
2. winsxs
Maxa nie da się lubić, oczywiście z perspektywy partnera zespołowego cze też szerzej kierowcy F1. Gość jest bezkompromisowy i ma w sobie coś z narcyza a Ricciardo mimo wszystko tam gdzie mógł (czyt. tam gdzie nie miał awarii) ucierał mu nosa więc w zespole działał na Maxa tak samo jak czerwona płachta na byka.
W Red Bullu o tym wiedzieli, postanowili coś z tą płachtą zrobić i zrobili. Problem w tym, że ta płachta swój honor miała i nie dała się zgnieść niczym kiedyś jego rodak w walce z Vettelem. Ricciardo przeszedł do Renault a Verstappen może zaspakajać swoje wielkie ego porównując swoje wyniki z wynikami partnera zespołowego.
Nie ma już tej płachty a Verstappen od razu jeździ bardziej rozsądnie. Problem w tym, że z Gaslym na pokładzie nawet w obecnej dyspozycji Red Bull nie jest w stanie pokonać Ferrari, bo F1 jakby na to nie patrzeć to jest sport zespołowy a 2 zawsze będzie większe od 1,5.
Strata Ricciardo to jest największa porażka Helmuta Marko w zasadzie od początku przygody Red Bulla w F1. To była głupota a prawdopodobnie ostatecznie poszło o kilka milionów euro, których nie chcieli dołożyć do pensji Ricciardo.
7. mafico
A co RIC miał niby zrobić? Skoro Ferrka i Merc nie były dostępne a RBR ewidentnie szedł w kierunku Max'a to co robic? Zagrał va banque, czyli poszedł do ostatniego zespołu-producenta bo tylko takie się liczą. Na razie nie wychodzi. Zobaczymy co będzie dalej.
Klepanie kolejnych podiów czy nawet przypadkowego Wina z RBR nic by mu nie dało bo i tak nie miałby szans na tytuł.
8. hubos21
@7
Max z RBR ucieknie prędzej niż Reno będzie się liczyć w walce a zawsze lepiej jeździć w czołówce niż w gdzieś w środku czy ogonie
9. Grafii
A tu nikt nie doszukuje się różnic w samochodach? Dziwne ;)
10. FanHamilton
No jest zdziwiony..
11. go!!!
Gassly ma gorsze podwozie, nadwozie, a wszystkie działające poprawki dostaje Verstappen.
12. elin
@ 6. sliwa007
" Strata Ricciardo to jest największa porażka Helmuta Marko w zasadzie od początku przygody Red Bulla w F1. "
Z jednej strony - całkowita racja. Ale z drugiej ... gdyby Ricciardo został, prawdopodobnie w Red Bullu byłaby " otwarta wojna " na torze między kierowcami. Ten zespół nie potrafi grać na dwóch zawodników, a Daniel raczej nigdy by się nie zgodził na jazdę pod Verstappena, więc ... sytuacja patowa.
Australijczyk jest zbyt dobry na Nr 2, a wszystko wskazywało, że Helmut Marko wyznaczył dla Niego jedynie takie zadanie. Dlatego myślę, iż nie poszło tylko o większe pieniądze ( chociaż taka jest oficjalna wersja ), ale i o to, że przy Maxie, Daniel nie miałby żadnych szans równą walkę z Holendrem.
Zespół postawił wszystko na Verstappena i aż tak nie walczyli o pozostanie Ricciardo. Komfortowa sytuacja dla Maxa jest dla nich priorytetem ... i walka o tytuł dla Niego.
13. Orlo
@sliwa007
@elin
Zgadzam się z Wami oboje, chociaż Wy się ze sobą nie zgadzacie :P
Ja tam Rica rozumiem i szanuję, za to że miał jaja pójść do gorszego zespołu, a nie zostać pomagierem Maxa w RBR. Nie każdy może być "Przyduppasem"...
Taka jest niestety F1. I to nie tylko dzisiaj. Zawsze tak było. Nie tylko zespoły nie chcą ryzykować posiadania dwóch czołowych, ambitnych kierowców. Tak samo ci wszyscy wielcy mistrzowie, byli, obecni i przyszli, wszyscy wolą jeździć w zespole ze skrzydłowymi, sługusami itd. Nikt nie ma jaj by zmierzyć się z kimś wybitnym w jednym zespole, podjąć równą rywalizację z największym rywalem. Ostatnim takim kierowca był chyba Jenson Button, który po zdobyciu majstra w 2009, rok później przeszedł do McLarena, w którym bożkiem był Hamilton. I Button odebrał Lewisowi jego boskość...
14. elin
@ Orlo
Za to my ( niestety ;-P ) znowu się zgadzamy ;-D.
Również uważam, że Ricciardo podjął jedyną słuszną decyzję odchodząc z Red Bulla - walka z Maxem byłaby trudna, ala walka z Maxem i z własnym zespołem jednocześnie ... Niewykonalne.
Pozwalając z siebie zrobić " skrzydłowego ", każdy kierowca jest skazany na porażkę. Lepiej walczyć nawet w gorszym zespole na swoje konto, niż być pomagierem, którego i tak nikt nie doceni, a po latach można jedynie żałować zmarnowanych szans o czym głośno mówił, chyba najbardziej znany z takiej roli Rubens Barrichello.
Mnie najbardziej śmieszy, jak ci wszyscy wielcy, głośno przed kamerami deklarują, iż chętnie by się zmierzyli w jednym zespole z najgroźniejszymi rywalami. Ale jednocześnie blokują przejście kogoś takiego do teamu. Niestety, właśnie taka jest F1 jak napisałeś.
Chociaż przyznam, że moim marzeniem ( które nigdy się nie spełni ... niestety ) byłoby zobaczyć w jednym zespole - Vettela z Hamiltonem i drugi duet Alonso z Verstappenem. To dopiero byłyby piękne pojedynki ;-).
Do wspomnianego przez Ciebie Buttona, bym jeszcze dodała Rosberga. Co prawda on nie miał żadnego wpływu na dobór zespołowych partnerów, ale " nie przestraszył się " ani jazdy z Schumacherem, ani Hamiltonem ... i nie dał z siebie zrobić tylko pomagiera.
15. Orlo
@elin
Możesz odetchnąć z ulgą, bo co do Rosberga to się z Tobą nie zgadzam :P
Owszem nie dał z siebie zrobić pomagiera, ale mi bardziej chodziło o świadomą decyzję czołowego kierowcy o jeździe z innym czołowym kierowcą. Rosberg raczej jej nie podjął, a Button tak. Co więcej, to Button przeszedł do McLarena, czyli ekipy w której Lewis był już od lat i wyrobił se pozycję jak już wcześniej pisałem bożka. Podwójny szacun. I jeszcze go objechał, albo przynajmniej byli na równi. Potrójny szacun.
16. sliwa007
12. elin
Daniela w 100% rozumiem. Natomiast uważam, że Marko miał jasny plan, robił wszystko co się dało, by wybić z głowy Ricciardo jakiekolwiek marzenia o pozycji lidera w zespole, ale jednocześnie chciał by został i był mocnym punktem w zespole. Oni nie chcieli go stracić, swiadczy o tym chociażby brak planu awaryjnego i wielkie zdziwienie już po fakcie.
A Ricciardo miał dwa wyjścia. Albo zostać bardzo słabo opłacanym kierowcą nr 2 w dobrym, chociaż nie mistrzowskim bolidzie, albo przejść do marnego Renault, zostać liderem a na osłodę zgarnąć chociaż trochę gotówki.
Opcja 2 oczywiście musiała przejść, ale gdyby miał jeszcze jedną opcję : zostać dwójką w Red Bullu i zgarnąć równie wielką kasę to myślę, że by się nad nią poważnie zastanowił.
Moim zdaniem Marko był zbyt chytry i stracił. Uważał, że Ricciardo jest przyparty do muru i podpisze wszystko co mu podsuną a tu niespodzianka.
17. TomPo
Majac do wyboru bycie nr2 w trzeciej ekipie w stawce, lub pojsc jako nr1do fabrycznego zespolu za chora kase, tez chyba wybralbym opcje nr2.
Gdyby chociaz RBR mial mozliwosc bicie sie o mistrzostwa, to wtedy mozna liczyc na sezon a'la Rosberg, ze jest szansa siegnac po tytul.
Tutaj takiej opcji nie bylo, wiec w sumie co za roznica czy czasami wskocze na podium, czy bede walczyl w srodku stawki, ale za to z pelnymi kieszeniami.
Renault to zespol fabryczny, wiec nadzieja na poprawe jest, chociaz przy ich podejsciu i braku wiekszego zaangazowania, to raczej szybciej te F1 opuszcza, niz cos wywalcza.
18. giovanni paolo
Verstappen zawsze będzie bucem, narcyzem i troglodytą
Vettel zawsze będzie kręcił bączki i ma słabą psychikę
RBR nie potrafi utrzymać dwu kierowców na równym poziomie
Mercedes zawsze jest perfekcyjny, potrafią reagować na to co dzieje się na torze
Ferrari zawsze będzie miało problemy ze strategią a trzymanie się swoich włoskich pracowników to największy błąd
Renault nigdy nie wygra bo nie chcą wystarczająco dużo wyłożyć pieniędzy
jakie jeszcze skrzydlate myśli i dogmaty czytelnicy napiszą?
19. elin
@ Orlo
Odetchnęłam ;-P.
Doskonale zrozumiałam o co Tobie chodziło, ale nie mogłam się powstrzymać aby przy okazji nie wspomnieć i o Rosbergu, który moim zdaniem jest trochę niedoceniany.
A wracając do Buttona - ... zgoda, jednak ... z tym " potrójnym szacunem " chyba trochę przesada.
Owszem, Jenson podjął świadomą decyzję o przejściu do " królestwa Hamiltona ". Ale chyba bardziej, niż chęć zmierzenia się z innym mistrzem, kierowała Nim chęć jazdy dla czołowego zespołu ( co nie było pewne, gdyby po 2009 nie zmienił teamu ). A ponieważ był świeżo mianowanym mistrzem, wreszcie dostał taką możliwość. Dodatkowo, Ron Dennis był chyba jedynym szefem, który nigdy nie bał się " wybuchowych " duetów w swoim zespole, a i Lewis nie protestował.
Dlatego daję " tylko " podwójny szacun ;-).
@ sliwa007
W sumie racja - Marko pewnie się spodziewał, że Ricciardo pójdzie w ślady Webbera, który wiecznie narzekał na złe traktowanie, ale chętnie przedłużał kontrakt.
No i się przeliczył.
Pozdrawiam Panowie :-)
20. Orlo
@elin
Że McLaren będzie mocny też nie było pewności. W 2009 byli trzecią siłą, dopiero pod koniec sezonu Lewis był w stanie wygrać GP. Dla mnie potrójny szacun. Nie bać się zmierzyć z Lewisem w jednym teamie to jedno, ale przejść do teamu Lewisa to drugie. I jak już napisałem, przynajmniej zremisować w tej walce to trzecie.
I właśnie to wg mnie powinien zrobić Hamilton, by udowodnić że jest naj... Zmierzyć się w jednym teamie z Maxem, Danielem, albo Charlesem. Postawić "kropkę nad i". Ale szanse na to są raczej marne...
21. Orlo
@elin
Zapomniałem pozdrowić...
Pozdrawiam ;-)
22. TomPo
@20
Daniela mozna odpuscic, bo wiadomo ze jest troche gorszy od Maxa.
Z Maxem moglby sie zmierzyc gdyby Max przyszedl do Merca.
Z Charlsem gdyby chcial na koniec kariery zalozyc czerwony kombinezon.
Chyba ze Max przechodzi do Merca, zaczyna kopac tylek Lewisowi, ten przechodzi do Ferrari i jezdzi z Charlsem - ale to bardziej Sci-Fi niz Gwiezdne Wojny ;)
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz