Irvine: Vettel jest przereklamowany, Hamilton gorszy od Schumachera
Eddie Irvine wypowiedział się bardzo krytycznie o Sebastianie Vettelu, którego nazwał przereklamowanym. Stwierdził też, że Hamilton nie zbliżył się do poziomu Schumachera. Dodatkowo, skrytykował jeszcze całą Formułę 1.Irlandczyk wypowiedział się bardzo krytycznie na kilka tematów i prawdopodobne jest, że ktoś ze świata F1 odniesie się do jego słów w najbliższym czasie. Oberwało się nawet całej królowej motorsportu, którą w ostatnim czasie usilnie chce poprawiać Liberty Media.
"Nie oglądam już więcej Formuły 1, bo ona mnie nudzi. Jest niesamowicie nudna, syntetyczna, nienaturalna i zbyt perfekcyjna. Gdy zrobisz błąd, nie płacisz za niego. Wszystko jest tylko bezpieczniejsze i bezpieczniejsze, co jest dobre, ale poszło o krok za daleko. To tylko nieustający progres do momentu, gdy ktoś zapyta "co my tu mamy?" Myślę, że mamy coś w rodzaju nieinteresującej papki."
Irvine postawił Lewis Hamiltona nad wszystkimi kierowcami, którzy obecnie są w F1, ale zaznaczył też, że daleko mu do Michaela Schumachera. Największy cios został jednak wymierzony w Sebastiana Vettela.
"Hamilton jest w innej lidze, ale nie jest nawet blisko ligi Michaela. Sebastian jest dobry, jeśli jest z przodu i nie ściga się z nikim. Gdy patrzymy na Lewisa, on skupia się na ściganiu i wyjściu na prowadzenie. Gdy patrzymy na Vettela, który się z kimś ściga, skupia się zbyt mocno na innym kierowcy i tym, co on zrobi. Przez to nie unika kolizji z innymi. To dzieje się praktycznie zawsze."
"Myślę, że Vettel to dobry kierowca, ale nie jak na czterokrotnego mistrza świata, jakoś tego nie widzę. Jest niesamowicie przereklamowany, dobry tylko w jednej rzeczy. Lewis ma zdecydowanie szerszy talent."
Eddie miał okazję z bliska obserwować Michaela Schumachera jeszcze przed serią pięciu tytułów mistrza świata kierowców z rzędu. Uważa, że Niemiec ogólnie był lepszy nawet od Ayrtona Senny.
"Jeśli spojrzy się na dwa lata, gdy Lewis i Jenson byli w McLarenie, Button pokonał go w tym czasie [jeździli razem przez trzy lata, Button zdecydowanie wygrał w 2011, przez co łącznie miał więcej punktów - przyp. red.]. Nikt nigdy nie zrobił tego Michaelowi. Poziom Schumachera był konsekwentnie wyższy, chociaż Lewis to niesamowicie utalentowany kierowca."
"Gdy Lewis wszedł do F1, niesamowicie się go oglądało, nie miał sobie równych w wyprzedzaniu. Prawdopodobnie robi to lepiej od Michaela. Jeśli jednak chodzi o tempo, bycie równym przez cały weekend, nawet cały rok, to myślę, że nikt nawet nie zbliżył się do Michaela, nawet Senna."
komentarze
1. budyb
Ciekawa opinia jak na kogoś kto rzekomo nie ogląda F1. Albo mówi o kierowcach co mu się wydaje, lub co słyszał od innych, albo kłamie na temat tego, że nie ogląda F1.
2. Vendeur
Całkiem słuszne uwagi, trudno się z większością nie zgodzić.
3. weres
To znaczy, że Schumacher był ligę wyżej od Hamiltona ponieważ Schumi ścigał się przeciwko ogórkowym kierowcom, a Lewis nie? A pisanie, że Button pokonał Lewisa, chociaż Lewis skończył 2 razy w klasyfikacji przed Jensonem, a przegrał tylko raz to czyste kuriozum.
4. kiwiknick
Z Vettelem to reklam za dużo nie widziałem.
5. XandiOfficial
Chyba jeszcze go trzyma jak go Senna strzelił w łeb. Ogląda czy nie? bo skąd to wszystko wie? 4 lata w Ferrari i tylko 4 zwycięstwa? Akurat przykład, że Michaela nie pokonał kolega z zespołu a Lewisa raz Button ograł w sezonie w którym i tak był szybszy a Lewis popełniał błąd za błędem to głupota. Ja nie porównuje nikogo bo jak można porównywać ludzi ścigających się w innych odstępach czasu w ich najlepszej dyspozycji sportowej.
"Gdy Lewis wszedł do F1, niesamowicie się go oglądało, nie miał sobie równych w wyprzedzaniu. Prawdopodobnie robi to lepiej od Michaela."
To niezłe porównanie. "Prawdopodobnie" Kisne! Porównywanie czegoś takiego to high level bzdur.
Nie można czegoś takiego porównywać. Ja dopowiem, że teraz w kwestii wyprzedzania to Lewis nie znajduje się nawet na podium w obecnej stawce.
Co do jego wypowiedzi to ja się zgadzam. Lewis ma większy talent i jest lepszy. Szkoda, że w tym sporcie talent kogoś sprawia, że ktoś inny nie ma prawa wygrać chyba, że ma warunki w postaci bolidu. W każdym innym sporcie więcej ceni się zawodników, którzy wykonali cięższą pracę a tyle talentu nie mieli.
Vettel przereklamowany? Może trochę i tak ale dobrze, że Irvine w Japonii przegrał tytuł bo to byłby przereklamowany mistrz świata. Pozdro formułowe świry ;D
6. hubertus
Przez ostatnie 20 lat widać że trzeba mieć bolid aby być mistrzem.
obawiam się że w tej wypowiedzi jest 50% prawdy i dotyczy ona głownie VET - miał bolid mistrza to był mistrzem, nie ma bolidu ... i jest słabiej - HAM miał bolid mistrza a mimo to ROS mu podebrał 1 tytuł (pomijam okoliczności). Porównanie BAT i HAMa chyba nie jest trafione.
7. XandiOfficial
@6
No trzeba mieć bolid bo rowerem to chyba ciężko by było chyba, że Robert.
Patrz 2010 i 2012. 2012 McLaren bolid nieznacznie lepszy od reszty ale to nie była kluczowa rzecz bo dało się. Patrz 2007 i 2005.
8. jogi2
z Hamiltonem to po części ....ale z Vettelem to strzał w dzisiątkę ....i jeszcze parę rzeczy można było by dodać
9. devious
Co do Vettela oczywista zgoda. Jest mega przereklamowany choć oczywiście do mocny kierowca, na pewno czołówka F1. Jest jednak kilku lepszych w stawce lub już poza (Alonso, Hamilton, Max, Ricciardo, Rosberg, być może nawet Button był na poziomie lub wyżej od Vettela póki jeździł w F1). Różnica jest taka, że np. taki Rosberg musiał się w karierze mierzyć 3 lata z samym Schumacherem a potem kolejne 3 z Hamiltonem... I 4 z tych 6 pojedynków wygrał. Vettel póki co miał w RBR niezłego ale tylko niezłego Webbera - który miewał szybkość ale też swoje ograniczenia, nie był nigdy kierowcą z czołówki, nie potrafił poskładać całego sezonu do kupy (2010) no i ostatecznie został stłamszony psychicznie przez zespół (co było widać im dłuzej siedział w RBR, w 2013 był już zupełnie wypalony i zdemotywowany). Potem Vet został dosłownie rozjechany przez młodego Ricciardo (to był szok chyba dla każdego, sam nie wierzyłem w to co widzę bo takie historie zdarzają się rzadko), a teraz miał 4 lata wakacji z pół-emerytem Raikkonenem, który miał wszystko gdzieś, więc nawet nie podjął rękawicy... Na takich Raikkonenach się dobrze buduje swój wizerunek, Massa i Alonso coś o tym wiedzą :))
Ale oczywiście Vettel jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Czuję, że on odpocznie, przemyśli sprawy, naładuje akumulatory, zmieni może podejście i będzie mocny w 2019. Czy to wystarczy na Lewisa i Maxa, oraz gdzie będzie Leclerc (największa zagadka sezonu) to się okaże :)
Co do Hamiltona - faktyczninie Eddie chyba nie oglądał ostatnio F1.
"Stary" Hamilton tj. z lat 2007-2016 faktycznie zebrałby baty od Schumachera. Bo Lewis kiedyś popełniał strasznie dużo błędów, miewał duże wahania formy: w jeden weekend był niepokonany, tydzień później nie istniał... Przecież nawet Button go objechał i to mocno w 2011! W 2012 nie było lepiej- Lewis miał bolid na tytuł i zawalił sprawę. 7 z rzędu wygranych Rosberga (przełom 2015 i 2016) podczas wspólnych startów z Lewisem to też wielka plama na honorze Anglika. Nie mogę sobie wyobrazić Schumachera czy Alonso oddających komuś pole na tak długo... W ogóle w 2014 i 2016 pojedynki Lewisa z Rosbergiem były ciekawe, dwa razy walczyli do ostatniego wyścigu o tytuł - co świadczy o klasie Nico i o tym, że Lewis nie jest i nigdy nie był nietykalny.
Z drugiej strony Schumacher też popełniał błędy i nie był nietykalny. Oczywiście w sezonach takich jak 2002 czy 2004 Schumi miał łatwe zadanie - tak jak Vettel w 2011 i 2013. Wystarczyło wsiąść do bolidu, pokonać jednego, niezbyt mocnego gościa w takim samym sprzęcie (Barrichello/Webber) - do tego ten gość był stopowany oficjalnie (Rubens) lub nieoficjalnie (Mark) przez zespół. Czyli na starcie juz miałeś sytuację win-win, tylko przejechać dobrze qual, wystartować i dowieźć wygraną do mety... Bułka z masłem :)
Ale jak była walka i presja, to Schumacher też popełniał błędy, do tego potrafił grać nie fair - dostać czarną flagę za ignorowanie sędziów, stuknąć kogoś, zablokować tor podczas kwalifikacji, wypchnąć kogoś z toru itd. Albo po prostu wypaść z toru i zaliczyć DNF.
I w związku z tym nie wiem, czy Hamilton w wersji z 2018 roku na pewno przegrałby z Schumacherem. Myślę,że Lewis osiągnął szczytową formę w tym roku i taka forma równała się ze szczytową formą Schumachera. Myślę, ze byłoby blisko pomiędzy tymi panami...
Choć tak z grubsza to Eddie ma rację - Schumacher patrząc całościowo był bardziej kompletny, bardziej kompetentny niż Hamilton. Nie popełniał tylu błędów co Lewis w czasach McLarena czy pierwszych latach w Mercu. Choć też miał zwyczajnych "ogórasów" za partnerów, do tego z zakazem walki z nim. A potem lata w Mercedesie z Rosbergiem trochę "wyjaśniły" Schumachera. Mit trochę prysł :) Okazało się, że nie jest taki mocny jak nie ma super bolidu i wsparcia całej ekipy... I zapisów w kontrakcie, że jest nr 1 :)
10. osmose
Bardo celnie o Vettelu.
11. dody
Hamilton - przeciwko stosowania team-orderu, a Schumi bezwzglednie za team-order od samego poczatku sezonu. Hamilton twardo walczy a Schumi mocno tranowal /Hilla i Villeneuva na przyklad/. Schumi lubil podporzadkowac wszystko wokol siebie. Dzieki temu zostal 7 krotnym mistrzem. Wszyscy wiemy Buttona nie mozna porowniwac z Hamiltonem. Natomiast kiedy Schumi wrocil do Mercedesa byl gorszy od Rosberga. Rosberg byl nizej oceniany od Hamiltona. Wiec kto lepszy?????
Hamilton i Senna maja wiecej pole positions niz Schumi. Hamilton i Senna zachowuja bardziej po ludzku a Schumi jak robot. Eddie faworyzuje Schumi bo byl kolega z teamu. Schumi jest dla niego jakby punktem odniesienia. jesli Schumi bedzie dobrze oceniony on tez. Uwazam ze Senna i Hamilton sa lepszymi kierowcami niz Schumi. Schumi jest legenda i wielkim kierowca i nie ma tutaj zadniej watpliwosci, ale serce mi mowi ze Senna i Hamilton lepszy od Schumi
12. Woa-VooDoo
Powiem tylko tak, czy jest jakiś dwukrotny, trzykrotny czy czterokrotny mistrz świata który nie wygrał wyścigu startując z dalszej niż 3 pozycja ?
13. lucasdriver22
Dla mnie Ayrton Senna jest najlepszy w historii choć nie żyłem w jego czasach to zdążyłem się zapoznać jak jeździł
14. sliwa007
Oj zabolało fanów Vettela...
15. Arjbest
@14 zdecydowanie bardziej zabolało fanów Hamiltona.
16. MicCal
@9
Button na poziomie Vettela, Webber nie był topowym kierowcą? Bez żartów proszę - Webber to był poziom Buttona, w sprzyjających warunkach zgarnąłby tytuł tak samo jak Jenson. Miał po prostu mniej szczęścia, a Vettel pokazał, że jest lepszy. A sezon z Riccardo - widzimy wszyscy, jak wygląda jazda w RB, jeśli jest się na wylocie. W drugiej połowie ostatniego sezonu Max też zmiażdżył Daniela... przypadek? A o budowaniu wizerunku na kierowcach z zespołu Alonso rzeczywiście mógłby wiele powiedzieć, bo Massa był tylko jednym z wielu.
@11"Hamilton - przeciwko stosowania team-orderu, a Schumi bezwzglednie za team-order od samego poczatku sezonu. Hamilton twardo walczy a Schumi mocno tranowal /Hilla i Villeneuva na przyklad/. Schumi lubil podporzadkowac wszystko wokol siebie. Dzieki temu zostal 7 krotnym mistrzem"
Bzdury. Hamilton przeciwko TO? Nie rozśmieszaj mnie. Jakieś dowody na to? Schumi taranował - owszem, z Villeneuvem faul był ewidentny, ale z Hillem wcale nie taki oczywisty. Zresztą sezon 1994 w ogóle był kontrowersyjny, a Hill miał szanse na tytuł w ostatnim wyścigu tylko dzięki pomocy Mosleya i FIA (swoją drogą, napisałeś "na przykład" - jakieś inne przykłady znasz?).
Schumacher zdobył 7 tytułów, bo poświęcił się F1 na 110%. Nie tylko był piekielnie szybki, to był pracoholik, a dodatkowo potrafił współpracować z zespołem jak nikt. Nie przez przypadek był w zasadzie jedynym kierowcą, który dał Ferrari tytuły w ostatnim ćwierćwieczu. 5 tytułów z rzędu robi wrażenie samo w sobie, ale zdobycie ich z Ferrari... wystarczy prześledzić historie Scuderii z Prostem, Alonso czy teraz Vettelem żeby zrozumieć, jakie to wyzwanie. A lata 2010-13? Owszem, nadszarpnęły trochę mit, ale trzeba pamiętać, że Schumacher był wtedy 40-letnim emerytem, wracającym po 3 latach przerwy do zupełnie innego sportu niż ten, który opuścił w 2006 roku. Nawet wtedy jednak miewał przebłyski geniuszu, jak np. PP w Monaco czy wyścig w Kanadzie, gdzie fruwał na mokrym torze. Skończył wtedy na 4 miejscu, Rosberg w tym samym aucie - na 16. Tyle w temacie umiejętności.
17. sliwa007
15. Arjbest
Czy ja wiem, Schumacher był bardziej równy, Hamilton jest czasami za bardzo skupiony na rzeczach nie związanych z F1, lubi się rozpraszać, prywatnie miał trochę zawirowań (z ojcem jako agentem, czy z Nicole) i stąd całokształt jego kariery to taka sinusoida. Liczne wzloty i upadki.
Na pewno biorąc całokształt karier to Schumacher miał karierę bardziej spójną, być może był trochę lepszy niż Hamilton, nie neguję tego. To już każdy kibic musi sobie sam ocenić.
18. slawusdominus
@16
Nie pisz głupot z tym Vettelem na wylocie z RB tylko porównaj sobie ile awarii miał Vettel i Ricciardo w 2014, a ile awarii miał Ricciardo w 2018.
19. veterynarz
"Nikt nigdy nie zrobił tego Schumacherowi"
Prawda, Nico ?
20. Ein Mann
@19 :D
21. weres
Najbardziej mnie śmieszy jak przy porównaniach Schumiego i Lewisa wspomina się o tym, że Lewis przegrał z Nico. Tak przegrał w 1 sezonie na 4, gdy miał olbrzymie problemy z samochodem, a mimo to walczył do ostatniego wyścigu, a Schumi przegrał z Nico 3 razy na 3. I oczywiście Michael był wtedy weteranem, ale trudno powiedzieć, że Nico w latach 2010-12 był u szczytu swojej formy.
Druga sprawa w czasach Schumiego opony był robione pod niego, miał więcej czasów na testy, no to i popełniał mniej błędów. Ale czy rzeczywiście popełniał mniej błędów? Przecież sezony 1997-1998 to dwa razy pod rząd Schumi zawala kompletnie ostatni wyścig sezonu.
22. TomPo
To jak dyskusja Ali vs Tyson, Jordan vs Lebron - troche mija sie z celem.
Natomiast co do Vet to sie zgadzam - wygral tytuly dowozac P1 do mety - tyle to i Stroll by potrafil.
23. Vendeur
Nie do końca mija się z celem. Obiektywnie oceniając, na ten moment, to jednak Schumacher jest najlepszym kierowcą wszech czasów, Jordan koszykarzem wszech czasów, Bolt sprinterem, Rossi motocyklistą (choć zapewne zostanie zdetronizowany przez Marqueza) a Federer tenisistą. Tu nie ma nad czym polemizować.
24. weres
@23
,,dyskusja mija się z celem''
,,Nie do końca mija się z celem'' ,,Tu nie ma nad czym polemizować.''
lol
,, Obiektywnie oceniając''
To znaczy tylko twoje oceny są obiektywne ;)
25. Vendeur
@24. weres - jak zwykle nie rozumiesz...
"Nie do końca mija się z celem" w sensie, który sugerował TomPo, czyli że rywalizowali w innych czasach i że są/byli na podobnym poziomie. Moim zdaniem można. Natomiast polemizować w zasadzie nie ma sensu, bo konluzja będzie w większości przypadków taka, jaką podałem. Ale jeśli nie potrafisz obiektywnie na to spojrzeć i przeanalizować logicznie, to z pewnością będziesz dalej farmazonił.
26. jogi2
@18
..ale po co ? Jak ja lubię te objektywne porównania :)
Dodam tylko do wypowiedzi Irvne ,że Vettel jest dobry jak jest z przodu i z nikim się nie ściga ...ale to też nie zawsze :)
27. jogi2
...gdzie są Ci hejterzy,kiedy pisałem ,że Ferrari strzela sobie w kolano ściągając Vettela i ,że będą jeszcze płakać ? :)
28. weres
@25
lol ośmieszasz się piszesz po raz kolejny, że jednocześnie polemika ma sens i nie ma sensu, zdecyduj się...
29. Kruk
Obydwaj sa przereklamowani (Hamilton i Vettel). W F1 doskonale o tym wiedza, gdyz marketing za bardzo uderzyl wlodarzom do glowy.
30. devious
@16. MicCal
"Button na poziomie Vettela, Webber nie był topowym kierowcą? Bez żartów proszę - Webber to był poziom Buttona, w sprzyjających warunkach zgarnąłby tytuł tak samo jak Jenson. Miał po prostu mniej szczęścia, a Vettel pokazał, że jest lepszy."
Button miał genialny bolid w 2009 roku i wykorzystał szansę. Webber w 2010 miał genialny bolid (słowa samego Newey'a, że to jeden z najlepszych bolidów jakie kiedykolwiek zbudował) - ale obaj kierowcy zawalali regularnie. Wystarczy prześledzić wyścigi Webbera w 2010 - seria wzlotów i upadków, dużo słabych wyścigów, też kilka super wygranych - i szanse na tytuł do ost. wyścigu sezonu, ale zespół postawił na Vettela. I jak się okazało dobrze postawił...). Myślę, że wtedy bolid był dużo lepszy niż obaj kierowcy w zespole - Vettel był jeszcze bardzo nieopierzony, popełniał głupie błędy, Webber miał z kolei bardzo sinusoidalną formę - a do tego dość słabo radził sobie w czasówkach, zawalał też starty.
Ja zawsze kibicowałem Webberowi, lubię gościa i szkoda mi go było jak RBR faworyzował Vettela ale prawda jest taka, że Webber nie był zbyt mocny. Miewał dobre momenty ale też wiele słabych, gdzie po prostu się rozbijał, beznadziejnie startował czy miewał głupie kolizje... Porównując "późnego" Webbera (2009-2013) do "późnego" Buttona (2009-2016) to Button był znacznie równiejszy, nie popełniał w zasadzie błędów, jak miał dowieźć wygraną to ją dowoził. Button pokonał na punkty Hamiltona przez 3 sezony wspólnych startów - pomimo ewidentnej przewagi szybkości na jednym kółku czy nawet w pojedynczym wyścigu Lewisa - a to samo świadczy o tym, jak równy był Button. Webber nie miałby żadnych szans z Hamiltonem, bo był tak samo nierówny i chimeryczny jak Anglik a do tego ewidentnie wolniejszy w każdych warunkach. Dlatego Button w mojej ocenie był znacznie lepszy od Marka. I zasłużenie zdobył tytuł, wykorzystując swoją szansę. Mark też miał szansę na tytuł w 2010 ale jej nie wykorzystał... A przypomnę, że miał w 2010 najszybszy bolid w stawce i prowadził w mistrzostwach: na 3 wyścigi do końca sezonu miał 14pkt przewagi nad Alonso i Vettelem, niestety w następnej GP w Korei nie wytrzymał presji i rozbił się... Potem w decydującym GP w Abu Dhabi też się spalił... Szkoda, ale kolejne sezony pokazały, że Mark po prostu był dużo słabszy od Vettela i pozostałych kierowców z czołówki.
"A sezon z Riccardo - widzimy wszyscy, jak wygląda jazda w RB, jeśli jest się na wylocie."
Co za brednie.
Vettel w pierwszej części sezonu 2014 nigdzie się nie wybierał, nikt nawet nie myślał, że on może gdzieś pójść bo w Ferrari był Alonso a RBR miał ważny na kolejny rok kontrakt z Vettelem. Dopiero w połowie sezonu mocno zbity Vettel zaczął rozważać opcje ucieczki z RBR, a Alonso w tym czasie zaczął szukać opcji odejścia z Ferrari. I czemu niby RBR miałoby od początku sezonu torpedować swojego lidera Vettela?
Po GP Belgii (12 wyścig sezonu) punktacja wyglądała tak:
Ricciardo 156 (2 nieukończone GP)
Vettel 98 (3 nieukończone GP)
Mniej więcej w tym okresie było już pewne, że Vettel odchodzi z RBR a Ricciardo będzie ich nowym nr1. I co? Vettel kończy wszystkie wyścigi do końca sezonu, jest 2 razy na podium. Ricciardo ma 1 awarię i też 2 podia. Od GP 13 do GP 18 w punktach jest tak:
Ricciardo 58
Vettel 61
I dopiero ostatni, podwójnie punktowany wyścig to znów więcej punktów Ricciardo (24 za 4 miejsce) a Vet ma tylko 8pkt za 8 miejsce...
Więc to bzdura, że RBR torpedował Vettela - Vettel od 1 wyścigu odstawał, miał zresztą mniej DNF od Ricciardo, i po prostu uciekł z zespołu widząc słabszą formę RBR i a w zamian bardzo mocnego rywala. W Ferrari dostał większą kasę, lepsze perspektywy no i słabszego partnera ;) Więc wybrał doskonale...
31. devious
CD
"Schumi taranował - owszem, z Villeneuvem faul był ewidentny, ale z Hillem wcale nie taki oczywisty."
Fan-boya Schumachera czuć z kilometra :)
Faul na Hillu był bardziej ewidentny niż na Villeneuve, bo Schumi już praktycznie odpadał z wyścigu i to był ostatni zakręt, na którym mógł wyeliminować Brytyjczyka. Hill niestety tego nie wiedział i się niepotrzebnie podpalił. Schumi wyrachowana świnia wykorzystał to. Są dokładne analizy na YT w slow-mo jak Schumi z uszkodzonym zawieszeniem musi mocno skręcać kierownicą by jechać w miarę prosto - oczywiste było, że to jest jego DNF i koniec jazdy, a pomimo tego zrobił wszystko co mógł by "zamknąć drzwi" Hillowi. Można powiedzieć, że zadziałał instynktownie, ale kto tak robi mając awarię?
Jestem pewien, że 9 na 10 kierowców po prostu zjechałoby na bok a nie szukało kontaktu. Bo kto tak robi? Tylko prawdziwa świnia. Sorry może Senna, Prost i właśnie Schumacher by tak zrobili, nie znam żadnych innych MŚ F1 gotowych na taki numer.
Dlatego też zresztą w moich prywatnych rankingach najlepszych kierowców F1 ever nie ma Schumachera, Senny i Prosta - bo goście gotowi staranować innego kierowcę by wygrać tytuł to nie są sportowcy, to szumowiny. I choć jako dzieciak lubiłem Prosta to tak samo jak Schu i Sennę - dyskwalifikuję ich z moich rankingów "najlepszych ever". Choć oczywiście doceniam za genialne rzemiosło wyścigowe.
"Zresztą sezon 1994 w ogóle był kontrowersyjny, a Hill miał szanse na tytuł w ostatnim wyścigu tylko dzięki pomocy Mosleya i FIA
Było dokładnie odwrotnie - to Schumacher zdobył tytuł dzięki pobłażliwości FIA:
1) Senna od razu po obejrzeniu jazdy Schumachera na torze Aida (Senna odpadł, więc miał okazję obejrzeć wyścig z boku) stwierdził, ze bolid Schumachera jest nielegalny bo ma kontrolę trakcji.
2) Team mate Schumachera Jos Verstappen po latach przyznał, że jest pewny, że Schumacher miał kontrolę trakcji a on nie - i nie szuka wymówek, po prostu stwierdza fakt, że nie jest fizycznie możliwe odjeżdżać na jednym kółku 2-3 sekundy w kwalifikacjach. Jos nawet jak składał idealne kółko to dostawał 2s od Schumachera... Jos to był naprawdę dobry kierowca, w Arrowsie na mokrym dokonywał cudów, pamiętam jak dzisiaj - a nagle Schumacher leje go jak amatora? No nie róbmy sobie jaj... W Brazylii i GP Pacyfiku w qual Jos dostał 2s, we Francji 1s, w Niemczech ponad 3s(!), na Węgrzech 2,8s, w GP Europy 1,8s, w Belgii w deszczu - gdzie Jos był świetny w deszczu - i tak dostał 0,7s od Schumachera.
Zastępujący Josa JJ Lehto też dostawał okrutne baty - 1s w San Marino, 4 sekundy w Monaco (!!!), znowu 1s w Hiszpanii i 2,8s w Kanadzie, 2,2s na Suzuce, 2,6s w Australii - jak tor był płynny i przyczepny jak Hiszpania to strata była mniejsza, jak uliczny, wyboisty, z mało przyczepną nawierzchnią jak Monako, Kanada czy Australia - to była masakra. Dodam, że Jos i JJ też razem przejechali 2 wyścigi, Jos 2 razy pokonał JJ o 0,8 i 0,4s. To są normalne różnice pomiędzy teammate w F1, nie 2, 3 czy 4 sekundy na kółku!
Zresztą ponoć Jos pytał Briatore o to, czy mają takie same bolidy z Schumacherem, czy tamten nie ma kontroli trakcji - Briatore nie chciał rozmawiać w ogóle, unikał odpowiedzi. Który szef zespołu tak robi? Jakby nie miał nic do ukrycia to powiedziałby "stary nie żartuj" itd. :)
No kto normalny w to uwierzy? To bajeczki dla dzieciaków, którzy wierzą w "boga" Schumachera, który wkładał partnerom 3 sekundy na kółku w qual, ze słabym V8 Forda objeżdżał jak chciał Sennę z potężnym V10 Renault i w ogóle miażdżył stawkę i dublował kolegów z zespołu...
Btw. Skoro Schumacher był tak dobry, ze wkładał innym kierowcom 2-3s na jednym kółku, to czemu potem nie robił tego w Ferrari np. z Barrichello? Rubens jakimś wirtuozem nie był, a jednak nie odstawał o 2-3s na kółku... Nikt w F1 nie odstaje aż tyle co wyścig. Raz czy dwa razy może się zdarzyć ale cały sezon? No przecież to niemożliwe.
32. devious
"Schumacher zdobył 7 tytułów, bo poświęcił się F1 na 110%. Nie tylko był piekielnie szybki, to był pracoholik, a dodatkowo potrafił współpracować z zespołem jak nikt."
Taaa bo taki Alonso daje 90% tylko, mógłby więcej ale mu się nie chce :))) Schumacher pracoholik a inni to lenie śmierdzące :) Co za brednie... Schumacher był owszem bardzo dobry w budowaniu relacji z zespołem ale to nie on budował dobre bolidy. To Todt i Brawn zbudowali potęgę Ferrari, to Dodt ściągnął Schumachera i Brawna do Ferrari a nie Schumacher Todta i spółkę. Schumacher po prostu miał szczęście trafić na odpowiednich ludzi i trafić na odpowiedni czas w Ferrari. Todt pracował w Ferrari od 1993 roku, zdobycie tytułu zajęło mu 7 lat. Pisanie, że to wszystko zasługa Schumachera to zwykłe świństwo względem Todta, Brawna i całej rzeszy inżynierów. Oczywiście to też zaleta umieć sie otoczyć odpowiednimi ludźmi, motywować ich, budować pozytywną atmosferę by się dobrze pracowało itd. ale nie przesadzałbym z tym wpływem takich dość pobocznych czynników. Głównym kryterium w F1 zawsze była kasa, odpowiednie zarządzanie i posiadanie wyjątkowych inżynierów. I na końcu oczywiście posiadanie wyjątkowego kierowcy/kierowców, którzy genialny bolid przełożą na wygrane. Ale przykład Williamsa z lat 90-tych pokazuje, ze to bolid ma znaczenie, nie kierowca - tytuły wygrywało 4 różnych kierowców od 92 do 97 roku, kto nie wsiadł do Williamsa to miał tytuł... Rubens też miałby co najmniej 2 tytuły w Ferrari jakby zabrało Schumachera, i co byłby z tego powodu lepszym kierowcą niż był? W ocenie fanów na pewno. Ale to tylko pokazuje, jak g...nianym kryterium jest ocena ogółu fanów. Zwłaszcza jak duża część to fanboye, nie do końca potrafiący spojrzeć fachowo i obiektywnie na ten "sport" (bo do końca sportem F1 nie jest).
I jeszcze co do szefów, inżynierów i kierowców. Ross Brawn zdobył po etapie z Ferrari tytuł z Brawn GP/Hondą i Buttonem, oraz podłożył podwaliny pod obecne tytuły Mercedesa. Schumacher bez Brawna nie zdobył nic. Wrócił do F1 z Mercem, wielu wtedy przepowiadało powrót wielkiego Schu i wygrane, może nawet tytuły - a tymczasem Rosberg spuścił wielkiego 7-krotnego w sedesie. Do dzisiaj się z tego śmieję, z jakim hukiem pękł ten balon... Dumnym Niemcom sytuację ratował tylko fakt, że ich legenda narodowa baty zebrała od innego Niemca, więc wszystko zostało "w rodzinie" :)
Zresztą podobnie jak Schu/Ross było z Vettelem i Newey'em. Vettel bez Adriana póki co nie wygrał zadnego tytułu. Adrian wygrywał z Mansellem, Prostem, Hillem, Villeneuve'm, Hakkinenem (x2) i na końcu 4 razy z Vettelem. To kto jest większym geniuszem Vettel czy Newey? Bo wielu twierdzi,że to Schumacher i Vettel wygrywali tytuły tylko i wyłącznie dzięki sobie, a ja jednak twierdzę, że jednak w dużej mierze to ci panowie w garażu tutaj odciskali swoje piętno...
"Nie przez przypadek był w zasadzie jedynym kierowcą, który dał Ferrari tytuły w ostatnim ćwierćwieczu."
Zapomniałeś chyba o Kimim. Massa i Alonso też się otarli dosłownie o te tytuły. Różnica taka, że jeden miał farta a inny nie miał. Fartowi oczywiście trzeba pomagać, np. Alonso w 2010 zawalił kilka wyścigów i jakby był w formie takiej jak w 2012 to by w 2010 tytuł wygrał. Schumacher w topowej formie też by tytuł w 2010 wygrał z Ferrari, tak czuję. Tyle, że Schumacher spędził w Ferrari 10 lat, tytuł wygrał dopiero w 5 roku. Prost nie miał tyle czasu, Alonso w 5 roku dostał g... nie samochód od Ferrari. Massa miał świetne auto ale z kolei to nie był ten kaliber kierowcy.
I jeszcze jedna ważna kwestia - Schumacher trafił w F1 na okres jakiegoś "bezkrólewia" więc nie miał godnych rywali - Prost, Piquet i Mansell akurat odeszli na emeryturę, a Senna zginął. W ich miejsce pojawili się Alesi, Hill czy Villeneuve - no sorry ale to nie ta półka przecież. Jedynym godnym rywalem był Mika Hakkinen, który zresztą wygrywał tylko jak miał McLarena z innej planety, a tak to nawet z DC miewał problemy. Montyoa? Żarty... Ralf? To już w ogóle. Dopiero na koniec kariery Schu pojawiła się ta mocna gwardia z Alonso, Hamiltonem, Vettelem, Buttonem, Rosbergiem i Raikkonenem. Nowa generacja "kosmitów" - gdzie oceniany na przeciętniaka Rosberg wgniata w podłogę Schumachera, tak jak kiedyś Frentzen wgniótł starego Hilla... Jak sięgam pamięcią wstecz to Schu nie miał z kim walczyć, był o klasę lepszy od Hilla, DC i spółki. Więc wygrywał, bo kto inny miał to robić... Nie dorabiałbym jednak z tego powodu ideologii o "boskim" MSchu, który pracował na 110% i dlatego zdobył tytuły w Ferrari a taki Prost z Mansellem nie...
No ale fanbojowi z klapami na oczach i tak nic nie wytłumaczę... Po co ja się w ogóle produkuję :)
33. Kruk
@devious Twoje komentarze są kolejnym przykładem po komentarzach @dexter,że ilość nie idzie w parze z jakością.
34. XandiOfficial
Ja jednego nie rozumiem. To Vettel miał się ośmieszyć i nie wykorzystać tego co dostał? 2 sezony wygrał po walce gdzie RedBull wcale nie był najmocniejszy w wyścigach. 2010 rok to dominowali kwalifikacje jednak wyścigi to walka toczyła się na równi z bolidami McLarena i Alonso. 2012 rok Vettela to jak sezon Adama Małysza w 2002/2003. Trzymać się czołówki i w końcówce złapać formę i wygrać. A byli z tyłu za srebnymi i czerwonymi do Monzy. 2011 i 2013 to sezony dominacji ale tam nie było takiej przewagi jak Merc 2014-16. To wciąż były 0,2 - 0,5 w kwalach ale to w wyścigu po pierwszych 5 okr on im uciekał. Pamiętny singapur i płacz Mercedesa o kontrolę trakcji tak jak jeden z obecnych tutaj użytkowników. Sekunda w kwalifikacjach. To Tororoso to też Newey zrobił bo wszyscy pamiętają tylko to zwycięstwo ale ile on miał genialnych wyników tam. Chyba 3 razy był czwarty z pamiętnym wyścigiem gdzie wyprzedzić na deszczu Hamiltona po zawahaniu. Koleś przeszedł wtedy do RedBulla, który był w środku stawki a forma zależała od toru. Potem płacz, że przeszedł do najlepszego zespołu. To czemu Alonso tam nie przeszedł na rok 2008?
35. XandiOfficial
Chodzi mi o to, że idiotycznie zachowywał się Alonso i Hamilton w latach 2009-2011 bo wg nich Vettel to było dziecko farta bo tylko w McLarenie i Ferrari można wygrywać a on wszedł do zespołu środka stawki bo był w ich programie i bum. Udało im się po zmianie przepisów dojść do czołówki i walczyć.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz