Hamilton: Alonso nie będzie jeździł dla Mercedesa w 2018
Lewis Hamilton uważa, że Fernando Alonso nie będzie ścigał się dla zespołu Mercedesa w sezonie 2018, gdyż Valtteri Bottas świetnie zaaklimatyzował się w jego ekipie.Dla Alonso sprawy przybrały jednak najgorszy możliwy scenariusz, a jednostka napędowa V6 turbo Hondy do tej pory nie potrafi sprostać wymaganiom stawianym przez tak utytułowany zespół.
Trzyletni kontrakt Alonso z McLarenem w tym roku dobiega końca, a niektórzy już na początku sezonu sugerowali, że Hiszpan może stracić cierpliwość i rozstać się z ekipą jeszcze w trakcie trwania sezonu.
Sam zawodnik zdementował te doniesienia, ale spekulacje na temat jego przyszłości nie ustają. Jednym z oczywistych miejsc dla jednego z najlepszych kierowców F1 ostatnich lat jest miejsce w mistrzowskim bolidzie Mercedesa.
Lewis Hamilton jest jednak pewny, że do takiego scenariusza nigdy nie dojdzie.
"To się nie wydarzy" mówił cytowany przez Press Association. "Valtteri fantastycznie się tutaj zadomowił. Był bardzo szybki w ostatnim wyścigu [w Australii]."
"Ma w sobie ogromny potencjał i jeszcze sporo może dojrzeć, ale w zespole chodzi o znalezienie odpowiedniej równowagi. Jak do tej pory Valtteri i ja osiągamy idealny balans, a nasza waga jest zrównoważona."
"Gdy na każdej z szal leży po dwa kilo, po co zdejmować je i kłaść na jednej z nich cztery kilo? Potrzebujemy równowagi."
komentarze
1. lukzab91
Hamilton obawia się Alonso zleje mu du... walka tych dwóch mogłaby zelektryzować trochę wyścigi
2. R4F1
To byłby chyba najbardziej toksyczny duet kierowców, mają stare zatargi jeszcze z McLarena i Alonso zrobiłby wszystko, aby udowodnić światu, że jest lepszy. Niestety dla Mercedesa taki układ nie byłby do przyjęcia, już walki Hamiltona z Rosbergiem nie były tolerowane, a to nic w porównaniu do mogłoby nastąpić. Hamilton i Mercedes wychodzą bardzo dobrze na obecnym zestawie kierowców, niestety dla nas, bo na ten moment jest to typowy układ "kierowca 1" walczący o mistrza i "kierowca 2", który zbiera punkty do klasyfikacji konstruktorów.
3. murzynu
Alonso w Mercedesie nie brał by jeńców po 3 tytuł i nikt o zdrowych zmysłach oraz po poprzednim przykładzie ich współpracy nie weźmie ich do siebie. No ale to nie zmienia faktu że chętnie by to każdy obejrzał
4. orto
Równowaga = uległość :-)
5. belzebub
Racja, Hamilton się po prostu boi się Alonso, że go będzie pokonywać na torze. Bottas to żadne zagrożenie w walce o majstra i może spokojnie walczyć na torze. Z Alonso mogłoby być gorzej niż z Rosbergiem. Będę czekał na koniec sezonu i jakie będą decyzje zespołu, bo wiadomo że jak przyjdzie co do czego to nikt Hamiltona nie będzie pytał o zdanie.
6. Vendeur
Hamilton się nie boi Alonso, a jedynie obawia, że mógłby mu pokrzyżować nieco plany. Obawa, a strach to dwie różne kwestie.
7. Rudolf50
Może i się obawia, ale chyba oczywistym jest, że Mercedes nie potrzebuje wojny między swoimi kierowcami. Hamilton to wie i tak naprawdę to co on by chciał jest nie istotne.
8. TomPo
Dlatego cale to F1 idzie w zlym kierunku. Bo wlasnie taki ALO powinien sie znalezc w Merc dla walki, dla sportu, dla widowiska, emocji... i tysiaca innych rzeczy.
Ale sie nie znajdzie bo potrzebny jest kierowca, ktory bedzie przyjezdzal 3ci ew czasami drugi - tak sie bardziej kalkuluje i oplaca - złą droga idziesz F1, oj bardzo złą... nad przepasc.
9. bagat
@8
"Bo wlasnie taki ALO powinien sie znalezc w Merc dla walki, dla sportu, dla widowiska, emocji... i tysiaca innych rzeczy."
I kto by za to płacił? Nikt przy zdrowych zmysłach nie poświęci własnego teamu i góry pieniędzy, żeby zwiększyć atrakcyjność widowiska, a także nie zaryzykuje podania na tacy majstra innym ekipom (nieważne którego majstra).
Nie ma się co czarować - F1, w oczach właścicieli teamów, to na pierwszym miejscu gruby biznes i jak doskonale wiadomo - w biznesie nie ma sentymentów...
Alonso żeby pościgać się na serio, musiałby teraz przejść do Ferrari i tu pokazać swoją wielkość, a uważam, że jest piekielnie dobry, tylko, że Vettel nie chciałby być kierowcą nr2...
10. St Devote
Bottas w Mercedesie będzie jak Massa w Ferrari. Taka strategia na grzeczne czekanie aż Hamilton się wyszumi i może trafi się jeden sezon gdy z jakichś przyczyn będzie możliwa walka o tytuł.
11. TomPo
@9 te pieniadze by wrocily od sponsorow transmisji, gdyby teamy mialy z tego %.
Bo tak to mamy to co mamy, jeden dobry kierowca a drugi ktory ma siedziec cicho i sie cieszyc ze ma taki bolid.
Jakos Soczki maja dwoch, rownych sobie mlodych 'wariatow' i nie widze zeby plajtowali z tego powodu, a przynajmniej dostarczaja wrazen.
12. Radek68
Alonso to jeden z tych dobrych kierowców, którego ja nie lubię. Rzadko się to zdarza, ale on zapracował sobie na coś takiego swoją postawą w poprzednich sezonach (zanim przeszedł do McLarena). Różne oszustwa, nieczyste gierki, gwiazdorzenie, afery, itp., nie, to mi nie odpowiada i dlatego nie lubię go.
A w Mercedesie faktycznie nie ma dla niego miejsca, tu HAM ma rację.
13. PrezesArQ
@11 TomPo
Zauważ jednak, że wspomniane przez Ciebie "Soczki" czyli RBR ma zgoła inną strategię marketingową i pozycję z prostej przyczyny - jest zespołem prywatnym a nie producentem. Im (RBR) bardziej zależy na szumie i żeby było o nich głośno niezależnie od powodów tego rozgłosu. Bo ludzie kojarząc ich markę, tudzież słysząc ją jeszcze częściej po prostu będą częściej kupować owe "soczki". Z producentami sytuacja jest z goła odmienna - ich zespoły z marketingowego punktu widzenia nie powinny brać udziału w kraksach ani się zbytnio psuć, bo przeciętny Kowalski nie kupi takiego Mercedesa bo skoro się psuje na torze to i się będzie psuł na drodze. Nie zagłębi się on ani w powód kolizji ani tym bardziej w fakt, że w jego potencjalnym aucie będzie 1% tego bolidu, jak nie mniej.
14. TomPo
@13 w 100% zgoda ale to wlasnie w 100% potwierdza to co mowilem, kalkulacja, biznes, ksiegowi, a sport ? A kto by o tym myslal. Dlatego mowie ze F1 idzie zla droga, gdzie rzadza ksiegowi.
Nie jestem wariatem, wiem ze pieniadz rzadzi swiatem i wszystko jest biznesem, ale w F1 stalo sie to nr 1 a to droga do nikad.
Tym tokiem myslenia to takie np Indy500 - do piachu, zawody typu Porsche Super Cup - do piachu (bo pokazuje ze Porsche sie psuje i zdezaki odpadaja) itd itp i kolejnych tysiac przykladow mozna wymienic.
15. dexter
@ belzebub
Nie jest tak do konca, ze nikt Lewisa nie bedzie pytal o zdanie, poniewaz licencjowany zawodowy kierowca wyscigowy w F1 zawsze zabezpiecza sie roznymi klauzulami wlasnie od takich wypadkow.
Jeszcze nie tak dawno (bo podczas wyboru zastepcy Nico Rosberga) Lewis Hamilton sam potwierdzil, ze w sytuacji gdy zespol bedzie mial pewna liste nazwisk ktore wchodza do scislej selekcji to na podstawie zapisu w jego umowie zespol zobowiazany jest z nim najpierw rozmawiac. Sam kierowca nie podejmuje ostatecznej decyzji, ale w przypadku wpisu w kontrakcie jego zdanie ewentualnie moze i musi byc uwzglednione.
Podobna klauzula z duzym prawdopodobienstwem bedzie dysponowal Sebastian Vettel w Ferrari.
A takie czy inne wpisy w umowach nie sa nowoscia. Kiedys Michael Schumacher dal sobie wpisac taka klauzule ktora gwarantowala ze zaden inny kierowca Ferrari (dopoki Schumi tam jezdzil) nie moze wiecej zarabiac od niego. M.in. takimi trikami a) zawodnik trzyma niebezpieczna konkurencje z daleka od siebie, b) zawodnik moze sie skoncentrowac calkowicie na wlasnych celach sportowych.
Patrzac przez okulary zawodowca jest to naturalna rzecz - szczegolnie na takim poziomie gdzie kierowca walczy o mistrzowskie tytuly.
16. dexter
@13. PrezesArQ
Swiadome kraksy miedzy kierowcami jednego zespolu nie wchodza w zadnym, podkreslam jasno w zadnym zespole wyscigowym w gre. Dla zespolow wyscigowych taka sytuacja jest absolutnym ?no-go?.
Bez wyjatku czy bedzie to fabryczny zespol znanego producenta (ktory tak na marginesie w duzej czesci lub w calosci jest w prywatnych rekach udzialowcow), czy zespoly miliardera ktory sprzedajac swoje puszki w 160 krajach tego globu wypracowuje co roku miliardowe obroty - nie odgrywa najmniejszej roli.
I nie chodzi tutaj o samych dominujacych kierowcow wyscigowych ktorzy sie zwalczaja na torze i poza torem, lecz w pierwszej linii o punkty zostawione na torze. Sam kierowca aby cos wiecej wyciagnac z F1 musi byc sukinsynem.
Taka para jak Senna i Prost, Prost i Mansell, Mansell i Piquet, Villeneneuve i Heinz-Harald Frenzen, Vettel i Webber, Hamilton i Alonso czy Hamilton i Rosberg moze byc pod wieloma wzgledami toksyczna, poniewaz mocna konkurencja w walce o mistrzostwo moze wykorzystac kazdy slaby punkt takiej konstelacji gdy zawodnicy jednego zespolu beda sie wzajemnie zwalczac.
Z drugiej strony taka sytuacja utrzymywana pod kontrola, moze tez samych zawodnikow do przodu pushowac. Ale tak jak mowie gdy czerwona linia zostanie przekroczona i dojdzie do czystej nienawisci to problem jest gwarantowany. Na koncu zespol moze zaplacic wysoka cene za taka negatywna energie. Taki klimat moze tylko powiekszyc znuzenie wsrod czlonkow zespolu.
W motorsporcie kierowcy jednego zespolu moga otwarcie i ostro kolo w kolo walczyc ze soba, moga posiadac wielu wrogow itd. itp. - ale nie moga jednego robic: swiadomie sobie do auta wjezdzac. To sa punkty ktore na koncu sezonu:
a) przesadzaja o pozycji w klasyfikacji konstruktorow
b) kosztuja miliony
I niekoniecznie zespol bedzie za wprowadzeniem teamorder, wrecz przeciwnie. Sek w tym aby kierowcy potrafili madrze wykorzystac takie prezenty.
17. PrezesArQ
@16. Dexter
Widzisz, chyba nie do końca mnie zrozumiałeś. Ja nigdzie nie piszę o świadomym rozbijaniu bolidów w obrębie własnej stajni. Ja napisałem tylko jaka jest potencjalna różnica w marketingu takich zespołów. Wiadomym jest, że żaden zespół nie będzie dążył do rozbijania bolidów, nie mniej takie zespoły fabryczne zachowują się bardziej konserwatywnie, będą stawiać na kierowcę nr 1 i nr 2 i dmuchać na zimne. Taki RBR jednak postawił na bardziej "przebojowy" duet i nie wychodzi im to na złe, wręcz przeciwnie. Nie dochodzi do rozbijania bolidów, nie mniej jakieś ryzyko jednak istnieje. W Ferrari czy Mercedesie jest ono mniejsze, bo choćby, jak piszesz, były w większości w rękach prywatnych udziałowców, to jednak prezentują pewną wyrobioną markę i targety marketingowe są troszkę inne.
Nie neguję oczywiście Twojej wiedzy, bo od strony technicznej jesteś dla mnie na prawdę kopalnią wiedzy i bardzo cenię sobie Twoje komentarze. Napisałem tylko jak działa marketing, tak czysto teoretycznie. Możliwe że się mylę, bazuję poniekąd na innych modelach, niestety nie siedzę w szeregach zespołu F1. Pozdrawiam.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz