Formuła 1 w przyszłym roku będzie bazowała na zupełnie nowych przepisach technicznych, które jednocześnie oznaczają koniec ery efektu przyziemnego, który powrócił do tej serii w 2022 roku.
Mimo iż poprzednie zmiany wdrażane były przy niemałym aplauzie ze strony zawodników po czterech latach kierowcy nie zamierzają za nimi tęsknić.
Przyszłoroczne bolidy będą posiadały zupełnie nowy układ napędowy oraz podwozie. Mimo zwiększonego udziału energii elektrycznej mają być mniejsze i lżejsze od poprzedników, a moc generowana przez hybrydę stanowić ma niespełna 50 procent całego układu.
Bolidy wyposażone zostaną w aktywną aerodynamikę i zaawansowane tryby pracy układów hybrydowych, które mają zastąpić system DRS, a efektem ubocznym będzie też odejście od efektu przyziemnego, który miał być remedium na wieczne problemy z wyprzedzaniem i bliskim podążeniem bolidów za sobą.
Szybko okazało się, że nie będzie aż tak kolorowo, jak zakładały symulacje. Już na samym początku nowej ery regulacyjnej w 2022 roku okazało się, że zdecydowana większość ekip ma problemy ze zjawiskiem tzw. porposingu, który objawiał się podskakiwaniem aut na końcu długich prostych.
Ułatwienie w wyprzedzaniu, któremu miało pomagać ograniczenie wpływu brudnego powietrza poprzez znaczące podniesienie udziału podłogi w kreowaniu docisku również długo nie spełniało tych oczekiwań.
Efekt jest taki, że kierowcy nie zamierzają tęsknić za obecna generacja swoich aut, ale jednocześnie przyznają, że mogą zmienić zdanie, gdyż nowe konstrukcje będą zdecydowanie wolniejsze na okrążeniu niż obecne, które postrzegane są jako najszybsze w historii.
"W przeszłym roku prawdopodobnie będziemy jeździli wolniej i będzie nam brakowało tego, gdy zaczniemy już jeździć nowymi bolidami, gdyż zawsze chcemy móc jechać jak najszybciej" mówił w Las Vegas Fernando Alonso.
"Ale myślę, że obecne bolidy są zdecydowanie zbyt ciężkie, zbyt duże, a efekt przyziemny i wysokości zawieszenia, z jakimi się ścigamy, nie są tak naprawdę przyjemne w prowadzeniu."
"I prawdopodobnie także jeśli chodzi o podążanie za innymi samochodami - oczekiwania wobec tych przepisów, że będzie można jechać bliżej i że akcja na torze będzie lepsza, nie zostały tak naprawdę spełnione. Może trochę w pierwszym roku, ale później już nie. Więc tak, nie sądzę, żebyśmy za tym jakoś bardzo tęsknili."
Jednym z powodów, dla których wyprzedzenie ponownie stało się bardzo trudne w F1 jest niezaprzeczalny fakt iż zespoły uporały się trudnościami związanymi z efektem przypowieściowym, a stawka stała się wyjątkowo zwarta. Podczas czasówki w Sao Paulo 15 bolidów dzieliła niespełna 1 sekunda. Pogorszyła się też kwestia tzw. brudnego powietrza, o czym świadczyć może statystka, że 15 z 21 dotychczas rozegranych wyścigów wygrane zostało z pole position.
Max Verstappen podziela pogląd Fernando Alonso, wskakując, że efekt przypowierzchniowy nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań.
"Nie będę tęsknił za tymi bolidami" mówił Verstappen. "Na początku było dobrze [jeśli chodzi o brudne powietrze], ale teraz już tak nie jest. Myślę, że teraz możesz trochę lepiej podążać za innym bolidem, trochę bardziej kontrolowanie mimo wszystko."
"W starych autach zdarzała się naprawdę ekstremalna nadsterowność lub podsterowność w niektórych miejscach, a teraz tak nie jest. Teraz po prostu jest mniej docisku i masz problem, że jazda w cieniu aerodynamicznym w tych bolidach nie jest już tak efektywna. Na niektórych torach to po prostu za mało, żeby wyprzedzać."
Mistrz świata zwrócił także uwagę na fizyczne problemy, jakie kierowcom przysparzały i dalej przysparzają obecne bolidy.
"Szczerze mówiąc, nie uważam ich za najbardziej miłe w prowadzeniu" tłumaczył kierowca Red Bulla. "Przez te wszystkie lata w ogóle nie było wygodnie - cały mój kręgosłup się rozsypuje, a stopy zawsze mnie bolą."
"Pod względem fizycznym nie było najlepiej. Gdy robisz badania obrazowe, nie wyglądają dobrze. Z drugiej strony, jeśli spojrzysz na motocross, nie mamy na co narzekać. Ale jeśli wiesz, jak było albo jak mogłoby być, to wolałbym to, co mieliśmy w latach 2015 - 2016."
W podobnym tonie wypowiada się George Russell, który przyznaje, że w przyszłym roku prawdopodobnie nikt już nie będzie pamiętał o negatywnych stronach efektu przyziemnego, natomiast może pojawić się tęsknota za osiągami w szybkich łukach.
"Myślę, że nie była to najprzyjemniejsza generacja bolidów do prowadzenia. Bardzo sztywne, bardzo nisko zawieszone, co powodowało wiele problemów. A od 2017 roku samochody są ogromne, co stworzyło także inne wyzwania. Myślę więc, że wszyscy czekamy na zmianę i świeży start. To zawsze ekscytujące. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku by samochody były mniejsze, lżejsze."
"Zawsze pamiętamy dobre rzeczy z przeszłości. Nigdy tak naprawdę nie pamiętamy złych. Jestem więc pewien, że będzie nam brakowało osiągów w szybkich zakrętach i prawdopodobnie zapomnimy o negatywach - tak to już w życiu bywa."
© Aston Martin


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się