Siedmiokrotny mistrz świata nie ukrywał swojego rozczarowania spowodowanego problemami, jakie ciągle spotyka w czasie pierwszego sezonu w Ferrari. Brytyjczyk pokusił się nawet o nazwanie ich "koszmarem".
Tegoroczne zmagania w Brazylii idealnie wpisały się w tegoroczne trudności, jakie od początku sezonu 2025 przeżywa Lewis Hamilton w Ferrari. Nie licząc punktów wywalczonych w sprincie, Brytyjczyk zaliczył fatalny weekend, nie awansując do finałowego segmentu w obu czasówkach i nie kończąc głównego wyścigu.
W nim dwukrotnie miał kontakt z innym bolidem. Najpierw z Williamsem Carlosa Sainza, a później Alpine Franco Colapinto. Za tę drugą sytuację otrzymał jeszcze 5-sekundową karę i dopiero po jej obsłużeniu Scuderia zdecydowała się wycofać jego bolid z rywalizacji wskutek uszkodzeń, przez które tracił mnóstwo docisku. Po wyjściu z kokpitu 40-latek nie krył rozczarowania takim obrotem zdarzeń:
"Po tym kontakcie [z Colapinto] poczułem, że tylne zawieszenie jest zepsute, ale przekazali mi, że wszystko jest okej. Potem nastąpiła utrata docisku. Traciliśmy po 30/40 punktów siły docisku. Przy dużych prędkościach bolid po prostu wariował. Dawałem z siebie wszystko, by utrzymać tempo chłopaków z przodu, ale nie miałem na to szans", powiedział Brytyjczyk dla oficjalnego kanału F1.
"To zdecydowanie weekend do zapomnienia. Szkoda, bo uwielbiam Brazylię i każdą pojedynczą osobę w zespole. Co tydzień dają z siebie absolutnie wszystko. Po raz drugi w sezonie zakończyć wyścig bez zdobyczy punktowej to naprawdę druzgocące. Szkoda mi straszenie zespołu. Przepraszam zwłaszcza za kwalifikacje, przez które znalazłem się w takim położeniu. Dalej będziemy dawać z siebie wszystko."
W wywiadzie z kolei dla Sky Sports Hamilton nie omieszkał uwypuklić, jak cały premierowy sezon w barwach Ferrari jest dla niego trudny:
"To koszmar, który przeżywam od jakiegoś czasu. Przejście z marzenia o jeździe dla tego niesamowitego teamu po koszmar związany z wynikami, jakie osiągamy. Sam wzloty i upadki, a to zawsze wyzwanie. Jutro biorę się w garść i będę dalej trenował, pracując ciężko z całym zespołem. Naprawdę chciałem wywalczyć dla nich dobre punkty podczas tego weekendu."
"Na następne zawody chcę powrócić w mocnym stylu i postaram się odbudować. Robię wszystko, by utrzymać się na powierzchni i zachować pozytywne nastawienie. Obecnie muszę po prostu wierzyć w to, że coś uda się zrobić z tych trudności, jakie przeżywamy obecnie."
"Jestem w zasadzie pewny tego, że w przyszłości czeka na nas coś pozytywnego. Być może po tym sezonie pozbędziemy się tego całego pecha. Na pewno się nie poddamy i dalej będziemy naciskać."
Więcej optymizmu brytyjski as przejawił dopiero w rozmowie dla Viaplay, w której zwrócił uwagę na świetny 3. wynik Charlesa Leclerca w czasówce:
"Błędne byłoby stwierdzenie, że nie ma żadnych pozytywów. Patrząc na wynik Charlesa z kwalifikacji, widać, że w samochodzie jest trochę tempa. Teraz musimy po prostu walczyć z pewnymi trudnościami i wierzyć, że prowadzą do... Wierzę, że oznaczają coś niezwykłego. Wciąż naprawdę wierzę w ten team i to, co możemy wspólnie osiągnąć. Muszę dalej naciskać i dawać z siebie wszystko."
© Ferrari


10.11.2025 18:50
0
Nie mogę już słuchać tych bzdur. Jeździ jak w mercedesie, tylko że merc był lepszy koniec kropka. Niech sobie da spokój. Bearman pokazałby dużo więcej w jego aucie.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się