Ostatnia tura testów opon na sezon 2026 przed ich homologacją przeszła do historii. Na Hungaroringu Pirelli pomagały aż cztery stajnie.

Od początku roku firma z Mediolanu prowadzi intensywny plan rozwojowy związany z oponami, które pojawią się w nowej erze regulacyjnej. Przypomnijmy, że będą one węższe na przedniej osi o 25 milimetrów, a na tylnej o 30. Jedna z kluczowych prób odbyła się w minionych dniach na Hungaroringu, ponieważ do 1 września Pirelli musi zatwierdzić przyszłoroczną konstrukcję ogumienia.

O węgierskim sprawdzianie głośno zrobiło się także z innego powodu. Chodzi konkretnie o kraksę Franco Colapinto, który rozbił tzw. muła opartego o tegoroczną konstrukcję Alpine. Jak wynika z komunikatu włoskiego producenta, uszkodzenia bolidu okazały się na tyle poważne, że nie mógł już ponownie powrócić na tor.

Ucierpiał na tym zwłaszcza Pierre Gasly, który miał przejąć obowiązki po argentyńskim partnerze. W środę w większości zatem po Hungaroringu sam jeździł Charles Leclerc, mając do dyspozycji muła opartego na tegorocznym bolidzie Ferrari. Dzień wcześniej na torze pojawili się McLaren, Alpine i Racing Bulls.

Pierwsza dwójka wystawiła przeprojektowane modele z 2023 roku, zaś ekipa z Faenzy z 2024. Brytyjczycy udostępnili kokpit Lando Norrisowi, Francuzi Paulowi Aronowi, a Włosi Liamowi Lawsonowi. Na przestrzeni tych dwóch dni Pirelli skupiało się na sprawdzaniu najbardziej miękkich mieszanek, organizując zarówno krótkie, jak i długie przejazdy. W środę testowano też gumę C2:

Jak już wspomnieliśmy, do 1 września Pirelli musi zatwierdzić konstrukcję opon na sezon 2026. Na homologacje poszczególnych mieszanek ma z kolei czas do 15 grudnia, w związku z czym firma przeprowadzi kolejne sesje testowe w końcówce 2025 roku. Z wypowiedzi Mario Isoli wynika, że odbędą się one na Monzy, Mugello i w Meksyku.