Guenther Steiner w podcaście Business of Sport udzielił wypowiedzi na temat wzrastającej popularności zawodników oraz pracowników F1 oraz tego, jak wpływa ona na funkcjonowanie mistrzostw.
Od czasu przejęcia F1 przez amerykańską spółkę Liberty Media w 2017 roku, królowa motorsportu przeżyła prawdziwy renesans popularności, która dziś znajduje się na rekordowym poziomie.
Taka kolej rzeczy jest konsekwencją otworzenia się na nowych fanów poprzez używanie środków masowego przekazu takich jak media społecznościowe czy platformy streamingowe - na myśl od razu przychodzi Netflix, który od 2018 roku co sezon tworzy serial "Jazda o życie" dokumentujący zmagania zawodników oraz zespołów Formuły 1.
Wzrost popularności serii naturalnie przełożył się również na rozpoznawalność jej najważniejszych bohaterów. Oprócz kierowców, sporą sławę zyskali także poszczególni pracownicy zespołów, w tym oczywiście ich szefowie.
W tej dziedzinie wyjątkową sympatię kibiców zyskał Guenther Steiner - były szef Haasa już w pierwszym sezonie serialu Netflixa skradł show swoim nietuzinkowym charakterem i dosadnymi wypowiedziami.
Włoch w czasie występu w jednym z podcastów przyznał, że wzrost popularności F1 w czasie jego pracy w Haasie pomagał w nawiązywaniu współpracy z nowymi partnerami oraz miał pozytywny wpływ również na mniejsze ekipy:
"To pomogło w znalezieniu sponsorów, bo wcześniej jako mały zespół, nikt o tobie nie wiedział. Nikt nie chciał z tobą rozmawiać. A teraz, dzięki serialowi "Jazda o życie" i tej rozpoznawalności, ludzie chcieli być z tobą kojarzeni. To pomogło Formule 1 wystartować z impetem, ale pomogło też wszystkim zespołom, nie tylko tym największym."
Steiner przyznał również, że nie spodziewał się, iż stanie się tak rozpoznawalny z uwagi na udział w serialu Netflixa zaznaczając, że wykonywał on tylko swoją pracę:
"To było jedno z tych dziwnych doświadczeń, bo w gruncie rzeczy niczego w tym celu nie zrobiłem. To jest właśnie dziwne. To nie tak, że powiedziałem: "Wchodzę w ten projekt, muszę zrobić to czy tamto"."
"Po prostu się pojawiasz, zakładają ci mikrofon i wykonujesz swoją pracę. A potem budzisz się pewnego dnia i ludzie cię znają. I myślisz sobie: "Przecież nic w tym kierunku nie zrobiłem". A jednak zrobiłem - tylko nie celowo. Nie uczyłem się żadnego scenariusza. Po prostu robiłem swoje."
Guenther wypowiedział się także na temat popularności samych zawodników. Włoch przyznał, że w obecnej stawce, najpopularniejszym kierowcą jest Lewis Hamilton, a jego obecność w Ferrari może być źródłem pewnego rodzaju konfliktu:
"W Formule 1 jedyną osobą stojącą ponad zespołem jest Lewis Hamilton. Jak to nazwać - jego obecność, pozycja są ogromne także poza sportem. Można być wielkim w sporcie, ale kiedy stajesz się kimś ważnym także poza nim, jesteś większy niż sam zespół."
"To samo dzieje się w piłce nożnej. W Formule 1 tylko Lewis może tak o sobie powiedzieć. Max jest bardzo ważny w samym sporcie, ale nie pracuje nad tym, by być kimś poza nim, bo dla niego życie to wyścigi. A Lewis ma jeszcze inne cele, które chce osiągnąć w życiu."
"Widzimy to teraz w relacji Lewisa z Ferrari. To są dwie ogromne marki razem i czasami wydaje się, że to konflikt - kto jest większy, Ferrari czy Lewis?"
Transfer Hamiltona do Ferrari to jeden z najważniejszych momentów w całej historii Formuły 1 z uwagi na fakt, iż najbardziej utytułowany kierowca dołączył do zespołu, który w tym sporcie odniósł najwięcej sukcesów.
Gdy Scuderia ogłosiła angaż siedmiokrotnego mistrza świata, akcje włoskiego producenta wzrosły o ponad 10%, a świat F1 nie przestawał spekulować na temat tego, co Ferrari będzie w stanie osiągnąć z Lewisem w jednym ze swoich samochodów.
Steiner zapytany o to, czy na miejscu szefa Ferrari zatrudniłby Brytyjczyka z uwagi na "czynnik Lewisa", odparł, iż nie, sądząc, że Scuderia wcale tego nie potrzebowała:
"Nie, nie sądzę, żeby Ferrari tego potrzebowało. To moje zdanie. I znowu - nie prowadzę Ferrari jako korporacji. To fajna historia, szczerze mówiąc. Siedmiokrotny mistrz świata trafia do Ferrari. Ferrari spisywało się dobrze, ale chyba postawiliśmy oczekiwania zbyt wysoko. Teraz, gdy nie zostały one spełnione, mamy trochę podejście na zasadzie: "To nie działa" i jesteśmy tym rozczarowani."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się