Szef Haasa przyznał, że nie zezwoliłby swoim kierowcom na jazdę samochodem klasy GT po torze Nordschleife tak, jak ostatnio zrobił to Max Verstappen.

Holenderski mistrz świata znany jest z zamiłowania do wyścigów także poza Formułą 1. Max niejednokrotnie brał udział chociażby w zawodach simracingowych czy też testował samochody klasy GT.

Kierowca Red Bulla w ostatnim czasie posunął się o krok dalej, bowiem mimo trwającego sezonu F1, pozwolił sobie na test w Ferrari 296 GT3 po torze Nordschleife, startując pod pseudonimem Franz Hermann.

Ayao Komatsu w jednym z niedawnych wywiadów przyznał, że on nie pozwoliłby swoim kierowcom na podobny test sądząc, że powinni oni skupić się na swoich obowiązkach w Formule 1.

"Max to wielokrotny mistrz świata, prawda? Oli to debiutant."

"Nawet Esteban wciąż ma wiele do udowodnienia. Jest skupiony. Jaki byłby pożytek z tego, że wystartują w innym wyścigu?"

"Myślę, że mają frajdę z prowadzenia bolidu F1. Myślę, że mają sporo szczęścia, że ich pracą jest prowadzenie samochodu F1. To chyba daje dużo radości."

Zawodnicy na najwyższych szczeblach sportu całkiem często dostają zakaz brania udziału w ekstremalnych aktywnościach. Najczęściej jest to aspekt regulowany przez ich własny kontrakt.

"Szczerze mówiąc, nie pamiętam, czy kontrakt to precyzuje czy nie" - przyznał Komatsu.

"Skuter wodny to co innego. Narciarstwo to co innego, prawda? Ale wspinaczka to już zupełnie coś innego." "Szczerze mówiąc, są po prostu skupieni, naprawdę mają wystarczająco dużo na głowie."

"Wśród tych 24 wyścigów - to nie tak, że mamy ich za mało, prawda? Muszą dbać o formę fizyczną, psychiczną, a pomiędzy tym wszystkim współpracować z inżynierami, korzystać z symulatorów."

"To nie tak, że siedzą w domu i zastanawiają się, co by tu porobić. Myślę, że naprawdę mają pełne ręce roboty."

W podobnym tonie na temat testu Maxa wypowiedział się także Ralf Schumacher. Dawny kierowca F1 przyznał, że również nie zgodziłby się na taki test będąc przełożonym Maxa, powołując się na niebezpieczeństwo wiążące się z taką aktywnością:

"Gdybym był szefem zespołu, zapytałbym Verstappena, czy wszystko z nim w porządku. To niezbyt mądre, aby zrobić coś takiego akurat na Nordschleife."

"Wiem, że dla wielu to pogląd, którego nie chcą słyszeć, ale uważam, że Nordschleife jest niesamowicie niebezpieczne. Tak po prostu jest, zwłaszcza na tym poziomie i przy takich prędkościach."

"Przypominam sobie, jak zakazano tu wyścigów DTM, bo te samochody były zbyt szybkie, a dzisiejsze auta GT3 też są niesamowicie szybkie i wszystko dzieje się na styk."

"Coś może się wydarzyć szybciej niż myślisz. Robić to gdzie indziej - okej, ale dla większości ludzi Nordschleife wciąż jest największym wyzwaniem."

W kwestii testu wypowiedział się również sam Max Verstappen. Holender przyznał, że w dużym stopniu pomogło mu doświadczenie ze świata wirtualnego, które kierowca nabył ćwicząc jazdę po tym torze na symulatorze:

"Zrobiłem tam tysiące okrążeń, więc kiedy pojawiłem się tam w rzeczywistości, chodziło bardziej o poznanie poziomu przyczepności, nowego asfaltu w niektórych miejscach i tego, jak trzyma się auto."

"Oczywiście, kilka barier tu i tam. Najważniejsze jest to, żeby dokładnie wiedzieć, dokąd się jedzie - a ja to już wiedziałem."

Nordschleife to jeden z najniebezpieczniejszych torów wyścigowych na świecie i mimo, że dzisiejsze standardy bezpieczeństwa w wyścigach stoją na bardzo wysokim poziomie, jazda po 'północnej pętli' pełnym tempem wyścigowym zawsze wiąże się z ogromnym ryzykiem - warto wspomnieć, iż czasy Verstappena były porównywalne do rekordu toru.