Czterokrotny mistrz świata skomentował swój niedawny test samochodem klasy GT na legendarnej północnej nitce Nurburgringu. Holender potwierdził także doniesienia o chęci uzyskania specjalnej licencji pozwalającej na ściganie się na niej.

W miniony piątek Max Verstappen ponownie znalazł się na wielu motorsportowych nagłówkach. Wykorzystał bowiem przerwę między wyścigami F1, aby odbyć specjalną próbę samochodem wyścigowym na nitce Nordschleife. Jeździł na niej autem Ferrari 296 GT3 ekipy Emil Frey Racing, która notabene prowadzi program GT World Challenge jego zespołu wyścigowego.

Test odbył się jednak w całkowitej tajemnicy. W tym celu Holender ścigał się nawet pod fałszywym nazwiskiem "Franz Hermann" i dopiero media do tego dotarły, a sam tor dopiero wczoraj udostępnił nagranie z jego przejazdu. Po rozpoczęciu weekendu wyścigowego w regionie Emilii-Romanii as Red Bulla został zapytany naturalnie o ten sprawdzian:

"Chciałem to zrobić w najbardziej niemiecki sposób. Dzięki temu nie było mnie na liście zgłoszeń, a w przeciwnym wypadku ludzie pojawiliby się o 8 rano, wiedząc o moim nazwisku na tej liście. Miałem świadomość, że gdy już tam będę, ludzie zrozumieją, że to normalne. Ponieważ nie było mnie na tej liście zgłoszeń, chociaż o tej 8-9 rano było dość spokojnie", przyznał Max, cytowany przez The Race.

Helmut Marko dla gazety Kleine Zeitung szybko skomentował test Verstappena, twierdząc, że już po trzech okrążeniach pobił rekord Nordschleife o dwie sekundy. Ten dotychczas w samochodach klasy GT należał do Christiana Krognesa i zatrzymał się na poziomie 7:49.578. Holender bez ogródek przyznał, że pobił ten wyczyn:

"Tak. Jechałem też zgodnie ze specyfikacją, bo inaczej byłoby to trochę niepoważne. Nie znalazłem się jednak tam, by pokazać, że mogę pobić rekord okrążenia czy tam inny rekord. Zwyczajnie czerpałem frajdę i poznawałem tor wspólnie z ekipą Emila Freya. Wcześniej ich też tam nie było."

"Dla nich marzeniem jest 24-godzinny wyścig, więc po prostu dobrze się bawiliśmy i nabieraliśmy prędkość. Mieliśmy też szczęście odnośnie warunków. Było naprawdę ładnie i słonecznie, a to jest zawsze świetne."

27-latek wyjawił również, że chciałby w przyszłości wystartować w 24-godzinnym wyścigu na tej legendarnej, niemieckiej nitce (odbywającym się zazwyczaj w połowie czerwca) i w tym celu prowadzi rozmowy odnośnie uzyskania potrzebnej licencji:

"Chciałbym to zrobić w przyszłości. W związku z tym robię te wszystkie rzeczy, by trochę się przygotowywać i zdobyć nieco doświadczenia. Obecnie rozmawiamy z nimi, gdyż mój harmonogram jest oczywiście mocno napięty. Na razie rozmawiamy z nimi i oczywiście mam świadomość, co wymagane jest do tego."

Co ciekawe, Verstappen podkreślił, że jazda samochodem GT3 na Nordschleife okazała się mniej ekscytująca niż ściganie się bolidem F1:

"Miałem sporo zabawy, ale to był test, więc zawsze w takich sytuacjach pojawia się nieco więcej spokoju. Nie chciałbym tymi bolidami jeździć po tym torze. Jest na to zbyt wyboisty i ma za dużo zmian wysokości. Dla prędkości GT3 jest to okej, aczkolwiek wszystko po wyżej tego staje się już bardziej ryzykowne."

Czterokrotny mistrz świata otrzymał także pytanie o zgodę ze strony Red Bulla na start w takim wyścigu, która byłaby nieunikniona. Warto przy tym zaznaczyć, że w 2023 roku Byki, na czele z Marko, zablokowały możliwość sprawdzenia się w maszynie F1 na Nordschleife:

"Miał świadomość, że spróbowałbym osiągnąć limit. Chciałbym zresztą to zrobić. To moja pasja. Jeżdżąc teraz z moim zespołem GT3, chcę zebrać jak najwięcej informacji dla siebie, tym bardziej że to mój prywatny czas."